Samsung Galaxy Tab A pod względem stylistycznym nawiązuje do innych tabletów Samsunga. Nie mamy tutaj do czynienia z przełomowym skokiem jakościowym na miarę Galaxy S6, ale całość prezentuje się całkiem elegancko.
Uwagę zwraca dobrze spasowana obudowa, która nie skrzypi i nie wygina się nawet pod wpływem mocnego nacisku. Mimo że to urządzenie ze średniej półki cenowej, to jego jakości wykonania mogliby mu pozazdrościć nawet znacznie drożsi konkurenci. To naprawdę porządny sprzęt za „tysiaka”.
Z przodu umieszczono wyświetlacz PLS o 9,7-calowej przekątnej i rozdzielczości 1024x768 pikseli, czujnik oświetlenia zewnętrznego, czujnik zbliżeniowy oraz aparat 2 Mpx. Wyświetlacz jest dość jasny do użytku w domu, ale pod gołym niebem spisuje się znacznie gorzej. Nie mam za to większych zastrzeżeń do odwzorowania barw oraz kątów widzenia, które są absolutnie wystarczające.
Tył urządzenia prezentuje się wyjątkowo minimalistycznie. W jego górnej części znajduje się obiektyw aparatu, który nie ma lampy błyskowej. Poza nim można tu zobaczyć duże logo Samsunga oraz wspomniane już zaczepy do etui. Obudowy nie da się zdjąć, jednak wygląd można spersonalizować za pomocą wcześniej wymienionych okładek.
Najbardziej uważni czytelnicy zapewne odnotowali, że nie napisałem tu słowa o głośnikach. Te bowiem, razem z portem micro-USB i wyjściem słuchawkowym, znajdują się na dolnej krawędzi urządzenia.
Na prawej krawędzi można zobaczyć przyciski blokady i zmiany głośności oraz slot na karty microSD. Pozostałe krawędzie urządzenia pozbawione są elementów funkcyjnych.
W opakowaniu oprócz smartfona i akumulatora znajduje ładowarka 2 A z odłączanym kablem microUSB. Zabrakło tu nawet oddzielnego kabla microUSB oraz prostego zestawu słuchawkowego.