Do czego przydaje się zewnętrzny dysk twardy chyba większość z Was doskonale wie. Swojego czasu testowaliśmy na benchmarku kilka obudów na dyski - podpinane przez złącze USB lub SATA.
Zaczęliśmy od przeciętnej jakości, plastikowych obudów, które nie grzeszyły ani jakością estetyki, ani trwałością. Potem przyszedł czas na nieco solidniejsze, metalowe obudowy m.in. ICY Box. Jedną z nich używamy do dziś (ICY Box IB-360StS-BL + 320GB HDD) - sprawuje się bez zastrzeżeń i prawdopodobnie nadal pracowałaby sobie spokojnie gdzieś na półce pod biurkiem, gdyby nie Seagate External FreeAgent, który zagościł kilka dni na naszym biurku.
Sprawa jest jasna: gotowa konstrukcja - a przynajmniej tak jak opisywany tu FreeAgent - jest o niebo solidniejsza i atrakcyjniejsza wizualnie. Aż prosi się coś takiego postawić na biurku - wygląda ładnie, nowocześnie, ma charakter.
FreeAgent może być ozdobą nowoczesnego biurka (pierwszy od lewej)
Obudowa ICY Box IB-360StS-BL - którą weźmiemy jako przykład - ma wbudowaną niebieską katodę, ale postawiona na biurku raczej nie robi wielkiego wrażenia. Obudowa Seagate'a składa się z dwóch aluminiowych połówek, między którymi znajduje się przeźroczyste tworzywo. Po uruchomieniu dysku zaczyna świecić delikatnym, ciepło-żółtym światłem. Wygląda to naprawdę elegancko i jest dalekie od nieco plastikowego blasku niebieskich zimnych katod. Efekt potęguje sposób w jaki światło jest włączane i wyłączane - stopniowo, delikatnie, niemalże towarzyszy rozkręcającym się z środku obudowy talerzom dysku twardego.
Dodatkowym bajerem jest dotykowy, optyczny przycisk uruchamiania dysku. Przykładamy palec w wyznaczonym miejscu i dysk rozpoczyna pracę. A więc ponownie estetyka - nie jest to ordynarny, plastikowy włącznik z 'kreską i kółkiem', ale coś znacznie bardziej nowoczesnego i eleganckiego.
Inną przewagą FreeAgenta nad zwykłą obudową z HDD, jest system automatycznego przechodzenia w uśpienie podczas bezczynności. 'Składak' (o ile nie używamy funkcji 'wyłącz dyski twarde' w opcjach zasilania) będzie pracować non-stop, do czasu aż nie wyłączymy go przełącznikiem. FreeAgent włączy się, gdy zajdzie taka potrzeba.
Sprawdza się idealnie przede wszystkim w sytuacji, gdy używamy takiego urządzenia do robienia automatycznych kopii zapasowych - trzy/cztery razy dziennie. Nie musimy nawet pamiętać o wyłączaniu takiego urządzenia - jak to ma miejsce w przypadku 'składaków'. To się nazywa wymarzona praca - 2 godziny działania, 6 godzin uśpienia ;)
Oczywiście w dołączonej aplikacji możemy wyłączyć tryb "Sleep", lub zdefiniować po jakim czasie dysk ma w niego przechodzić.
Mimo, że FreeAgent to wieża i może stać tylko w pozycji pionowej, jest bardzo stabilny.
Jedną z istotniejszych cech dysku twardego zapakowanego w zewnętrzną obudowę, jest głośność i drgania przenoszone na biurko/półkę. Pod tym względem FreeAgent bardzo mile mnie zaskoczył. Jest znacznie cichszy niż dysk Seagate zapakowany do obudowy ICY-BOX. Obudowa FreeAgent'a od spodu wyposażona jest w gumowe nóżki, które w znacznym stopniu redukują ewentualne drgania. Gdy postawię swojego ICY-BOXa na biurku, po kilkunastu sekundach biurko zaczyna "buczeć". Strasznie to wkurzające, szczególnie wieczorem.
solidna podstawa, system chłodzenia i gumowe nóżki tłumiące drgania
Seria FreeAgent dostępna jest w trzech wersjach: podstawowa wyposażona tylko w złącze USB 2.0, wersja PRO z dodatkowym złączem SATA, oraz najdroższa z dodatkowym modułem FireWire.
Z doświadczenia wiemy już, że dla zewnętrznych dysków najsensowniej jest używać złącza USB (lub FireWire, choć w tym wypadku jest ono znacznie droższe). Kabel USB jest elastyczniejszy niż tasiemka SATA, ma większą bezwładność i lepiej się go 'układa' pomiędzy pecetem a obudową postawioną gdzieś na biurku.
Do tego wtyczki USB są też mocniej osadzone w gniazdach, podczas gdy SATA jest dużo bardziej podatna na samoistne wypięcia i mechaniczne uszkodzenia - między inny właśnie przez ten sztywny kabel/tasiemkę. USB nie ma też ograniczenia odległości - wystarczy że wykorzystamy dodatkowy HUB (np: w monitorze LCD), podczas gdy SATA ogranicza nas długością tasiemki.
Jednym słowem: polecamy wersje USB, która nie dość że jest najtańsza, to także najpraktyczniejsza.
złącze SATA oferuje wyższy transfer, ale USB jest praktyczniejsze
Oczywiście jeśli komuś zależy wyłącznie na jak najszybszym transferze danych - powiedzmy codzienna kopia całego dysku, albo częste przegrywanie/przenoszenie dużych partii danych - powinien rozważyć standard SATA, który bez dwóch zdań oferuje lepsze osiągi.
Osobiście od około dwóch lat używam zewnętrznego dysku podpiętego przez USB. Codziennie, co cztery godziny wykonywana jest zapasowa kopia przyrostowa (Ghostem), a raz w tygodniu pełna kopia dysku. Szczerze mówiąc nigdy nie narzekałem na wydajność i szybkość tworzenia się kopii przy interfejsie USB. Prawda jest taka, że po pewnym czasie zapomina się o tym, a sprawy rozgrywają się w tle, bez naszej wiedzy. Można w tym miejscu jedynie dodać, że dla pełnego komfortu pracy ważniejszy jest nie tyle interfejs zewnętrznego dysku, co wydajny dysk w pececie, którego robimy kopie.
Do FreeAgenta dostajemy dwie aplikacje. W pierwszej - FreeAgent Tools - można między innymi sprawdzić typ i pojemność, oraz zdiagnozować dysk, a także tworzyć kopie bezpieczeństwa systemu na zasadzie 'punktu przywracania' (co 4, 8, 12, 16, 20 lub 24 godziny). Jak działa "przywracanie' i jakie są jego zalety chyba już każdy wie. Jeśli nie, polecamy na pulpicie Windows wdusić przycisk F1 i w polu 'wyszukaj' wpisać: "Omówienie narzędzia Przywracanie systemu. Można więc wyłączyć 'Przywracanie systemu' we właściwościach XP - oszczędzając w ten sposób miejsce na głównym dysku - i tworzyć je na zewnętrznym FreeAgencie.
Druga aplikacja - AutoBackup - pozwala tworzyć pełne kopie zapasowe dysku lub wybranych katalogów. Co ciekawe, można je nagrywać na dowolnych nośnikach podpiętych do komputera, nie tylko na FreeAgencie. Pod względem funkcjonalności AutoBackup jest nieco uboższy od Ghost 9 Symanteca, ale od biedy może być.
OK, jak widać FreeAgent to świetne urządzenie, ale pozostało jeszcze sprawdzić czy wart jest swojej ceny, ewentualnie czy jest ona konkurencyjna do zestawów składanych samodzielnie.
Za wersje External FreeAgent Desktop 320 GB USB 2.0 trzeba zapłacić około 400 zł.
Najtańszy dysk twardy o pojemności 300GB kosztuje około 250~280 zł. Dobrej jakości, metalowa obudowa na dysk 3.5", ze złączem USB, to wydatek rzędu 100 zł. Razem 350~380 zł.
Można zatem przyjąć, że cena 'gotowego' zestawu FreeAgent nie jest wygórowana, a różnica choćby nawet 50 zł, warta jest estetyki, solidności i dodatkowych funkcji które za nie dostajemy. Jak dla mnie bomba. Polecamy.
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!