Brian Fargo i studio inXile produkują gry zakorzenione w sentymencie. Całkiem przyzwoite, jak na współczesne realia, ale z ocenami oscylującymi gdzieś między siódemkami a ósemkami. The Bard’s Tale IV, kontynuujące nieco zapomnianą już serię to jedna z ich lepszych produkcji.
- muzyka – świetny soundtrack i ciekawe wykorzystanie melodii w grze,; - ciekawe zagadki,; - interesujący system walki,; - klasyczna, choć jednocześnie unikalna historia,; - kiedy zboczymy na chwilę z wytyczonej ścieżki możemy dostać naprawdę czarujące widoki.
Minusy- bałagan w ekwipunku,; - nudny rozwój postaci,; - polska lokalizacja.
Promując kontynuację The Bard’s Tale Fargo obiecywał, że stworzone na Unreal Engine 4 RPG będzie przepiękne. No i cóż, zdecydowanie jest on skokiem wizualnym w stosunku do Wastelanda 2 czy nawet Torment: Tides of Numenera, ale w porównaniu z konkurencją wydaje się dość przeciętna. Absolutnie czaruje natomiast stroną muzyczną, w pełni tłumacząc, dlaczego ma w tytule Barda.
Stara historia, nowa gra
Skara Brae, miasto w którym zaczynamy przygodę, przeżyło już wiele katastrof – ta, która dotyka je i świat gry może nie być nawet największą. Bohaterowie i złoczyńcy żyją tu w cyklu, gdzie na każdą tragedię pojawia się odpowiedź - drużyna śmiałków gotowych pokonać mrok. Przemierzając kolejne lokacje w wykreowanym przez inXile świecie trudno było się wyzbyć wrażenia, że absolutnie wszyscy są z tym faktem mocno pogodzeni.
Nie znaczy to, że przygoda, na jaką wyruszamy jest w jakiś sposób mniej epicka – w żadnym względzie. Twórcy rzucają nas przeciwko coraz większym przeszkodom, zarówno w postaci potworów jak i zagadek wymagających nie tylko logicznego myślenia, ale też całkiem przyzwoitej orientacji w przestrzeni. To przygoda na kilkadziesiąt godzin, która stale robi się coraz lepsza.
The Bard’s Tale IV z jednej strony kontynuuje dziedzictwo poprzednich, wydanych w latach osiemdziesiątych, trzech części, ale nie czuje się mocno przywiązane do ich formuły czy rozwiązań. Turowy system walki - gdzie postaci gracza i przeciwnicy walcząc przesuwają na siatce o wymiarach 4 na 4 korzystając z ruchów, które mocno bazują na pozycji na planszy - jest dla serii czymś nowym, a jednocześnie całkiem udanym.
Z drugiej strony ani wspomniana wyżej historia, to co wiemy o świecie, ani sposób myślenia o stawianych przed graczem łamigłówkach nie zmienił się aż tak bardzo. Słowem dostajemy więc ciekawą mieszankę starego z nowym.
Bardzie, graj
Jednym z najprzyjemniejszych elementów The Bard’s Tale IV jest to, w jaki sposób gra wykorzystuje muzykę. Przede wszystkim dostajemy tu po prostu klimatyczne, świetnie wykonane motywy budujące klimat znacznie lepiej, niż cokolwiek w sferze wizualnej. To dzięki nim Skara Brae i okolice mają swój charakterystyczny klimat. To jednak tylko część większej całości, bo do tego świat co chwila daje nam znać, że po prostu tą muzyką żyje.
Podczas przygody poznajemy magiczne melodie pozwalające oddziaływać na otoczenie na różne sposoby. Niektóre wskazują położenie sekretów, inne służą za klucz do systemu szybkiej podróży lub hasło dla gildii poszukiwaczy przygód. Te krótkie, gwizdane lub odgrywane motywy sprawiają, że wszystko wydaje się nieco bardziej cudowne, unikalne. Magiczne.
Hej, drużyno
Choć zabawę zaczynamy z jedną, stworzoną przez gracza postacią (możemy alternatywnie zachować bohaterkę z prologu), to jednak ani na minutę przygody nie zostajemy sami. Do kompanii niemal natychmiast dołączają kolejni bohaterowie, a tempo ich przybywania szybko przekracza ilość miejsc, jakie mamy w drużynie.
Wybierając między magami, bardami, łotrzykami i wojownikami z kilku ras (a także spotykając bardziej unikalne istoty i tworząc własnych herosów by zapełnić braki kadrowe w konkretnych specjalizacjach) łatwo możemy zbudować wymarzoną ekipę.
Pula bohaterów jest więc mocno urozmaicona. Niestety tego samego nie da się powiedzieć o umiejętnościach, z jakich przychodzi im korzystać. Dość prosty system rozwoju postaci, który pozwala nam co awans kupować jedną aktywną lub pasywną sztuczkę ma całkiem sporo elementów wspólnych dla kilku klas, przez co momentami mamy wrażenie, że przeglądamy cały czas te same triki, niezależnie od tego, kogo akurat próbujemy ulepszyć. Unikalne cechy poszczególnych ras i dedykowane dla klasy zdolności pozwalają co prawda zachować pewne zróżnicowanie, ale The Bard’s Tale IV wręcz prosi się o więcej.
The Bard’s Tale IV kontra królowie złomu
Także ekwipunek postaci nie został najlepiej przemyślany – na ekranie sprzętu brakuje opcji sortowania, przez co przeglądanie broni i pancerzy w poszukiwaniu tych, które mogą się na coś przydać staje się mocno uciążliwe, szczególnie, jeśli przy okazji chcemy sprawdzić, jaką zdolność musimy wykupić, by założyć dany ciuch i skaczemy między ekranami rozwoju i sprzętu.
Dokładając do tego ilość „gruzu” – słabych przedmiotów i drobiazgów, które można tylko sprzedać – lądujemy w sytuacji, gdzie zwyczajnie nie chce nam się wykonywać zmian w uzbrojeniu przesadnie często.
Krążenie między menu jest zresztą problematyczne nie tylko w przypadku ekwipunku – postaci rozwijamy na jednym ekranie, ale nowo pozyskane zdolności ekwipujemy w zupełnie innym miejscu i to jeszcze schowanym za kolejnym przyciskiem.
Otwierając dziennik nie możemy szybko i łatwo podejrzeć na mapie, gdzie wyświetlają się poszczególne znaczniki, bo te często szwankują albo są celowo ukryte, by wzmocnić wrażenie, że gramy w klasycznego RPGa, gdzie gracz musi szukać rzeczy w świecie samodzielnie. Szkoda tylko, że to, które zadania mają wskaźniki, a które nie wydaje się miejscami dość arbitralne.
Rzeczą, którą niestety dość mocno położono jest polska lokalizacja. The Bard’s Tale IV z pewnością wybija się tym, że od premiery oferuje wsparcie dla graczy z naszego kraju. W praktyce nie jest jednak tak różowo.
Nie dość, że nie wszystkie elementy interfejsu i opisy zostały przetłumaczone, przez co grając po polsku potykamy się wręcz o angielskie słówka i całe frazy, to jeszcze na poziomie językowym to, co zostało przełożone, potrafi mocno kuleć.
The Bard’s Tale IV: Barrows Deep – czy warto kupić?
inXile Entertainment to specjaliści od RPGów i ciekawych, choć mocno klasycznych historii. Jeśli więc komuś podobały się ich wcześniejsze opowieści snute w Wasteland 2 czy Torment: Tides of Numenera, tu raczej też nie poczuje zawodu.
The Bard’s Tale IV: Barrows Deep to tytuł niemal obowiązkowy dla fanów łamigłówek, taktycznych potyczek i – przede wszystkim – świetnej muzyki. To kawał solidnego RPGa, który zabiera graczy na nostalgiczną wycieczkę w przeszłość, jednocześnie pozostając solidnie ugruntowanym w dniu dzisiejszym.
Ocena końcowa The Bard's Tale IV: Barrows Deep:
- muzyka! - znakomita ścieżka dźwiękowa i ciekawe wykorzystanie melodii w grze
- interesujący system walki
- ciekawe zagadki
- klasyczna,a jednocześnie unikalna historia
- kliedy zboczymy na chwile z wytyczonej świeżki możemy podziwiać naprawdę czarujące widoki
- bałagan w ekwipunku
- nudny rozwój postaci
- dość słaba polska lokalizacja
- Grafika:
dostateczny plus - Dźwięk:
bardzo dobra - Grywalność:
dobry
Ocena ogólna:
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!