The Elder Scrolls Online - czarowne zapowiedzi i szara rzeczywistość
Niesamowite zwiastuny, ogromny budżet i lubiana marka, co tu mogło pójść nie tak? Jak się okazało - bardzo wiele, bo zamiast hitu dostaliśmy przeciętniaka.
szerokie spektrum możliwości przy tworzeniu postaci, ogromny świat, przyzwoite PvP, sensowny system tworzenia przedmiotów (crafting); ciekawe, nieliniowe misje; doskonały klimat
Minusywalka częściej irytuje niż sprawia przyjemność, nasze decyzje mają niewielki wpływ na główną fabułę, po pewnym czasie zadania robią się denerwująco powtarzalne, brak spójnej wizji – ani to zwykłe MMORPG, ani kolejna części z serii Elder Scrolls; brak domu aukcyjnego; liczne pomniejsze błędy
Nie będę ukrywał, że jestem wielkim fanem serii Elder Scrolls, dlatego też z dużym entuzjazmem przywitałem pierwsze zapowiedzi tego tytułu w świecie gier MMORPG. W założeniu wystarczyło jedynie powielić sprawdzone schematy i ubrać je w znajomy dla fanów produkcji klimat. Ostatecznie jednak autorzy ESO zawiedli na obu frontach, tworząc grę, która z jednej strony nie daje poczucia niesamowitej przygody, a z drugiej wypada przeciętnie tle bardzo licznej i często darmowej konkurencji. Efekt rozczarowania potęguje fakt, że w produkcję Elder Scrolls Online wpompowano niebotyczną sumę pieniędzy, a do tego tytuł był w produkcji prawie 6 lat. Wszystko to jednak byłoby do przełknięcia gdyby nie fakt, że autorzy podsycali atmosferę wokół tej gry epickimi zapowiedziami, które pobudzały wyobraźnię i sprawiły, że moje oczekiwania urosły do niebotycznych rozmiarów.
Obietnica
Początek zabawy nastraja optymistycznie, dostajemy do dyspozycji bardzo szerokie spektrum możliwości przy tworzeniu swojego bohatera. Możemy dostosować praktycznie każdy element jego wyglądu do naszego gustu. Uwzględniono tutaj nawet takie drobiazgi jak tatuaże czy inne ozdoby. Pod tym względem zdecydowanie nie ma co narzekać. Jedynym minusem jest fakt, że osoby, które zakupiły edycję kolekcjonerską mogą grać w dowolną rasą w każdym przymierzu, a pozostali są tu mocno ograniczeni. Dalej jest już dość standardowo - zostajemy wrzuceni w wir historii, która jak się później okazuje została chyba napisana na kolanie przez jakiegoś amatora fantastyki, który nie do końca wiedział jak uzupełnić dotychczasową linię fabularną serii. O ile na samym początku wczytywałem się w dialogi z zaciekawieniem, to po jakimś czasie przewracałem oczami na widok kolejnych, a pod koniec mojej przygody z ESO praktycznie natychmiastowo klikałem opcję „dalej”.
Ilość niespójności czy brak jakiegokolwiek sensu w niektórych zadaniach jest doprawdy zdumiewający. Jednak nie to było największych problemem w trakcie mojej przygody – najbardziej irytowała mnogość błędów w misjach, które całkowicie uniemożliwiały ich ukończenie. Zadziwiające, że autorzy świadomi tych błędów (zostały zgłoszone w trakcie beta testów) nie naprawili ich do czasu premiery. O innych problemach technicznych już nie wspominając. Ale o tym później. Na słowa uznania zasługuje za to system craftingu. Widać, że autorzy go przemyśleli i dobrze przetestowali. Teoretycznie możemy szkolić naszą postać w każdym możliwym fachu, ale pojawiają się dwa główne ograniczenia – czas jaki to zajmuje oraz ilość surowców jaką musimy zdobyć, aby rozwijać wszystkie gałęzie drzewka.
W szczególności ten pierwszy czynnik powoduje, że optymalnym wydaje się rozwijanie maksymalnie dwóch wybranych umiejętności. Tutaj jednak pojawia się kolejny dziwny problem Elder Scrolls Online - co robić z przedmiotami, które stworzymy? Wszystkich przecież nosić nie będziemy. Oczywistym wyborem wydaje się więc handel. Niestety, z zupełnie niezrozumiałego powodu autorzy gry zupełnie zrezygnowali z klasycznego domu aukcyjnego. Wprowadzono gildie kupieckie, do której najpierw musimy dołączyć, a następnie dopiero w gronie jej członków (maksymalnie 500) możemy sprzedawać i kupować przedmioty. Do tego cały interfejs użytkownika odpowiedzialny za handel został pozbawiony nawet tak oczywistej funkcji jak sortowanie oręża z uwzględnieniem określonego kryterium.
Samemu, w grupie, a może PvP?
Nie ma co się oszukiwać, gry typu MMORPG z kilkoma wyjątkami nie zostały stworzone z myślą o samotnej rozgrywce. Oczywiście, jeśli ktoś się uprze to jest jak najbardziej możliwe, ale pewne zadania, potyczki czy inne wyzwania zapewne sprawią nam nieco więcej trudności niż ma to miejsce w zabawie grupowej. Pod tym względem Elder Scrolls Online to taka dziwna hybryda, z jednej strony bardzo powoli, ale jednak - możemy osiągnąć prawie wszystko samemu, a z drugiej zaliczanie zadań w przypadkowych grupach zazwyczaj daje odwrotny efekt od zamierzonego. Wynika to z prostego faktu – dowolności przy tworzeniu postaci. To taki miecz obusieczny. Dobrze jest mieć taką możliwość, ale jeśli ktoś nie przemyśli rozwoju swojej postaci to nagle okazuje się, że robimy dany loch z osobami, które obrały identyczną rolę w drużynie jak my, co oczywiście niesie za sobą opłakane skutki. Jeśli chcecie się dobrze bawić w świecie Elder Scrolls Online, to tylko w gronie znajomych, którzy rozumieją mechanizmy rządzące tego typu tytułami.
Na sporą pochwałę zasługuję stworzenie bardzo przyjemnego i dającego dużo satysfakcji trybu rozgrywki PvP. Wplecenie w niego kampanii fabularnej okazało się strzałem w dziesiątkę pod warunkiem, że nie przeszkadza nam fakt, że walki toczone są jedynie w zamkniętej lokacji – Cyrodil. W grze nie występuje bowiem otwarty tryb PvP, pojedynkować można się tylko we wspomnianej strefie. Walki są ciekawe, wieloetapowe i bardzo rozbudowane. Trudno tutaj narzekać na nudę. W mojej opinii to najlepiej zrealizowana część gry, szczególnie, że po ukończeniu kampanii PvP i uzyskaniu określonego statusu otwierają się przed nami nowe możliwości zabawy. Mowa tutaj o dostępie do zadań na terenach startowych innych frakcji. Prosty, ale i skuteczny sposób na wydłużenie rozgrywki.
Przygoda pod górkę
Elder Scrolls Online podobnie jak wiele innych tego typu produkcji miało spore problemy w momencie premiery. Kłopoty z serwerami spowodowały, że przez pierwszych kilka dni trudno było oddać się beztroskiej zabawie. Problemy z logowaniem miała spora część graczy. Ostatecznie rozwiązano tę bolączkę, ale wiele innych, pomniejszych nadal czeka w kolejce do poprawy. Szczególnie irytujące są wspomniane przeze mnie wcześniej błędy w zadaniach, które uniemożliwiają ich pomyślne zakończenie. Sporym problemem jest również niewielka ilość rzeczy jaką można obecnie robić po osiągnięciu maksymalnego poziomu doświadczenia. Brakuje większej ilości lochów czy ciekawych potyczek, które utrzymałyby graczy w świecie Elder Scrolls Online na dłużej. Przypomina to nieco sytuację Star Wars The Old Republic . Wszyscy pamiętamy do czego to ostatecznie doprowadziło – przejście po roku na model free-to-play. Czy taki los spotka recenzowany tytuł? Za wcześnie, aby wyrokować, choć nie jest to jednak wykluczone.
Grać czy nie grać?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo właściwie nie wiadomo do kogo ten tytuł jest kierowany. Jeśli potraktować ją jako przygodę dla jednego gracza to zdecydowanie lepiej zainteresować się Skyrimem z modami, który w tym trybie zabawy będzie dużo bardziej interesujący. Z drugiej strony podchodząc do Elder Scrolls Online jako MMORPG trudno oprzeć się wrażeniu, że… przepłacamy. Na tle innych gier tego gatunku, które bardzo często są udostępniane w modelu F2P, dzieło Bethesdy nie wyróżnia się niczym szczególnym. Nie zrozumcie mnie źle, Elder Srcolls Online to przyzwoite MMORPG, ale nic więcej. Mając na uwadze szumne zapowiedzi jak i budżet produkcji trudno tutaj czymś się zachwycać. Ja czuję się rozczarowany i po cichu odliczam już dni do innej głośnej premiery MMO.
Moja ocena: | |
Grafika: | zadowalający plus |
Dźwięk: | zadowalający |
Grywalność: | zadowalający |
Ogólna ocena: | |
Okiem starego zgREDa Barona |
Komentarze
32W 2015 czeka nas prawdziwe RPG jakim jest Wiedźmin 3 ;>
Lepiej bd w wildstara pograc, bo chociaż tam twórcy wiedzą na czym MMO polega.
Szczerze lepiej odpalic sobie Morrowinda bo jest o wiele wiele lepszy pomimo swojego wieku.
"Elder Scrolls; brak domu aukcyjnego" , a jak dodali dom aukcyjny do DIABLO to płakaliście w niebo głosy.
W sumie właśnie to jest cała esencja gier MMO.
Dlatego trzymam się od nich z daleka.
Lepiej bd w wildstara pograc, bo chociaż tam twórcy wiedzą na czym MMO polega.
A może ktoś poleci taką grę ?