Link i jego księżniczka zainwestowali w kompleksowy lifting. Magia The Legend of Zelda: Twilight Princess HD odżywa ponownie w młodszym o dziesięć lat ciele.
odświeżona oprawa graficzna; funkcjonalne wykorzystanie drugiego ekranu Wii U; zlikwidowanie niektórych wad rozgrywki; to wciąż klasyczna Zelda!;
Minusyniewiele zmian w mechanice; uparte trwanie przy „niemych” bohaterach; i tak, to wciąż ta sama, klasyczna Zelda...
Z tarczą lub na tarczy, ale... zawsze w zielonej czapce
Minęła już dekada od premiery jednej z ciekawszych odsłon serii japońskich gier o wielkim duchem, choć niepozornym ciałem, wojowniku Linku. Zgodnie z panującym obecnie trendem na odświeżanie przykrytych grubą warstwą kurzu hitów, The Legend of Zelda: Twilight Princess doczekało się wskrzeszenia na Nintendo Wii U.
Choć wersja HD tego kultowego jRPG na pierwszy rzut oka łudząco przypomina swojego protoplastę wydanego na platformy GameCube i Wii, to tak naprawdę jest to gruntownie przygotowane odświeżenie. Pytanie tylko, czy wierność oryginałowi nie stanowiła dla twórców tak zwanego „remastera” zbyt dużego balastu? Czy aby wyswobodzenie się z uścisku podstarzałej Zeldy z nadwagą nie pozwoliłoby The Legend of Zelda: Twilight Princess HD wzbić się jeszcze wyżej?
Wilczy apetyt na The Legend of Zelda: Twilight Princess HD
W zasadzie o fabule The Legend of Zelda: Twilight Princess HD nie trzeba wiele mówić, ponieważ jest ona nie tylko kalką oryginału z 2006 roku, ale też kolejnym owocem dobrze znanej konwencji. Oto dzielny młokos imieniem Link po raz kolejny zakłada zieloną czapeczkę, bierze w dłonie miecz i wyrusza z rodzimej wioski, żeby poznać życie pełne przygód i czarodziejskich tajemnic.
Choć początek rozgrywki, kiedy to zażywamy wiejskiej sielanki, karmiąc kotka rybami i zaganiając kózki do obórki, przypomina Shire z najgorszej cyfrowej adaptacji Władcy Pierścieni (A.D. 2002), niedługo potem akcja nabiera rumieńców, a Link nie tylko odkrywa w sobie mężnego bohatera, ale też... wilka.
Nie przesłyszeliście się – wilka! Znakiem rozpoznawczym The Legend of Zelda: Twilight Princess jest właśnie okresowa metamorfoza blondasa w zielonej czapeczce w tę bestię o ostrych jak sztylety kłach.
Nie tylko wprowadza to rewelacyjne urozmaicenie do rozgrywki, ale też stało się świetnym pretekstem, żeby przy okazji wersji HD wypuścić na rynek specjalną figurkę - Wolf Link. Nie jest to jednak byle jaka maskotka, ale unikatowe dla Nintendo rozwiązanie amiibo.
Oznacza to, że starczy przyłożyć taki gadżet do kontrolera Wii U, żeby odblokować przypisane do niego bonusy. Fani szlachetnego awanturnika z pewnością skuszą się na pudełkową wersję The Legend of Zelda: Twilight Princess HD opatrzoną tym stylowym dodatkiem.
Co dwa ekrany, to nie jeden
Chyba najbardziej rozpoznawalnym elementem konsoli Wii U jest kontroler będący hybrydą tabletu i gamepada. Nic więc dziwnego, że twórcy The Legend of Zelda: Twilight Princess HD postanowili innowacyjnie wykorzystać tę flagową cechę platformy Nintendo.
Trzymany w naszych dłoniach ekranik po odpaleniu odświeżonej Zeldy zamienia się w mapę podziemnych kompleksów lub schemat wypchanego ekwipunkiem plecaka Linka. O ile to drugie rozwiązanie sprawdza się doskonale, o tyle plan lokacji nie spełnia swojej funkcji tak dobrze. Jest to na pewno ciekawe usprawnienie, ale... niezbyt użyteczne.
W rezultacie zamiast skakać oczami między telewizorem a tabletem, zdecydowałem się na umieszczenie minimapy w rogu większego z ekranów. Nie zmienia to faktu, że oba zastosowania tabletu są dość pomysłowe, a żonglowanie ekwipunkiem na dotykowym ekraniku to czysta wygoda.
Nowe barwy zmierzchu
Oczywiście to, co pierwsze rzuca się w oczy przy wersjach HD, to odświeżona oprawa graficzna. Nie inaczej sprawy mają się w przypadku The Legend of Zelda: Twilight Princess HD. Jeżeli ktoś liczył na prawdziwą rewolucję, wprowadzenie fotorealizmu do królestwa Huryle (być może na wzór nowszych odsłon Final Fantasy) i Bóg wie, jakich jeszcze zmian, to czeka go rozczarowanie.
Natomiast ci, którzy pragnęli starej, dobrej Zeldy w odświeżonej wizualnie wersji, powinni być względnie usatysfakcjonowani. Nie da się ukryć, że znajdą się drobne niedociągnięcia, a nawet (nie tak rzadko spotykane) miejsca, w których trudno będzie znaleźć różnice między oryginałem, a edycją HD. Jednak całość spina znaną baśń nową, sumiennie wykonaną okładką.
Księżniczka wymyka się słowom
Poza opisanymi nowinkami wprowadzonymi w The Legend of Zelda: Twilight Princess HD, znajdą się też drobniejsze zmiany. Zaliczyć do nich można kosmetyczne poprawki w projekcie rozgrywki oraz nowo wprowadzony tryb bohatera, który jest niczym innym, jak podwyższonym poziomem trudności.
Gdyby jednak urządzić plebiscyt na najistotniejszą innowację wprowadzoną w The Legend of Zelda: Twilight Princess HD, pierwsze miejsce zająłby najbielszy ze wszystkich koni tego wyścigu, czyli podrasowana oprawa wizualna. I choć można mieć spore zastrzeżenia, co do jakości wykonania tego „remasteru”, a nawet posądzać twórców o lenistwo, odnowiona grafika wydobywa ponownie całą magię, która tkwi w niezwykłej baśni o mężnym Linku i pogrążonej w smutku Zeldzie. W końcu wzruszający nastrój tej opowieści spoczywa na obrazach, bo żadne słowa nie są w stanie go w pełni opisać.
Pojawia się jednak nasycone podejrzliwością pytanie, czy zasługi za ten efekt należy oddać wersji HD, czy raczej wyjściowemu potencjałowi pierwowzoru. Niezależenie od odpowiedzi, The Legend of Zelda: Twilight Princess HD to „lektura” obowiązkowa dla fanów serii. Cała reszta graczy znajdzie w niej sporo dobrej zabawy w stylu retro.
Ocena końcowa:
- odświeżona oprawa graficzna
- funkcjonalne wykorzystanie drugiego ekranu Wii U
- zlikwidowanie niektórych wad rozgrywki
- to wciąż klasyczna Zelda!
- niewiele zmian w mechanice
- uparte trwanie przy "niemych" bohaterach
- i tak, to wciąż ta sama, klasyczna Zelda!
- Grafika:
dostateczny plus - Dźwięk:
dostateczny plus - Grywalność:
dobry plus
Komentarze
5