Simsy zna chyba każdy gracz. Warto jednak przyjrzeć się im jeszcze raz z nowej, pracowniczej perspektywy, która w końcu wprowadza do gry coś nowego i ciekawego.
trzy grywalne kariery; dużo nowych obiektów pomagających w pracy; pozwala na bliskie spotkania trzeciego stopnia; dodatek znacznie urozmaica grę
Minusykariery są schematyczne i podobne w odgrywaniu; system awansów mocno chaotyczny; sporo pomniejszych błędów, mimo dodatków, wciąż brakuje elementów z poprzednich części serii
Każdy dodatek do gry, nawet najbardziej innowacyjny, jest tylko dopełnieniem już stworzonej całości. W przypadku The Sims 4 jest co dopełniać, bo podstawowa jej wersja, mimo darmowych DLC, wciąż sprawia wrażenie niepełnej. Odczuwają to głównie ci, którzy serię znają na wylot i widzą, że „czwórka” została pozbawiona wcześniej znanych elementów.
Witaj w pracy stoi więc przed ciężkim zadaniem – jako pełnoprawny dodatek powinien wzbogacić Simsy o nieistniejące dotąd elementy nie sprawiając przy tym wrażenia „nadrabiania braków”, a jednocześnie tchnąć nowe życia w ten kultowy, choć wywołujący już chyba nadmierną ekscytację tytuł. Czy pójście z Simami do pracy odpłaci braki z nawiązką?
Świat nowych możliwości
Swoją „zabawę w pracę” postanowiłem rozpocząć z czystym kontem, spełniając mityczny, amerykański sen o przemianie z pucybuta w milionera. Zapomniałem na chwilę o istnieniu mojej „wymaksowanej” postaci, która każde wymagania do awansu spełniła już dawno temu, gdy czytając podręcznik do logiki rzeźbiła swoje ciało na bieżni, w przerwach ćwicząc charyzmę na wzdychających obok niewiastach. Mój nowy bohater to prosty chłopak z ambicjami, który mając za cel zdobycie bajońskiej fortuny miał pomóc mi w odkryciu wszystkich uroków pokonywania kolejnych szczebli w wysokiej drabinie kariery.
Pierwsza niespodzianka czekała mnie przy wybraniu lokacji, w której miał się osiedlić mój bohater. Nowo dodana „Promenada Magnolii” to jedynie trzy stojące obok siebie sklepy i pusta działka, na której po chwili stanęły fundamenty mojego domu. Szybko jednak przekonałem się, że reakcja będąca mieszanką zdziwienia i zdumienia bezczelnością twórców (przejawiająca się okrzykiem: „Co? Oni to nazywają dużym dodatkiem?”) szybko okazała się niesprawiedliwa.
Aby nie narzekać na niewielką ilość blokowisk, parków i miejsc do kreatywnego zaspakajania potrzeb sima, trzeba sobie uświadomić czym właściwie jest Witaj w pracy. To przede wszystkim możliwość aktywnego wykonywania zawodów. Gdy więc postanowimy sprawdzić dodatek na tej płaszczyźnie, odkryjemy że nowych lokacji jest jednak całkiem dużo – tyle tylko, że zobaczymy je dopiero w odpowiednim momencie.
Jak łatwo można się domyślić, skoro „Witaj w pracy” pozwala nam być stróżem prawa, lekarzem lub naukowcem, to właśnie placówki odpowiednie dla tych służb zostały nam oddane do dyspozycji. Prócz tego, jako detektyw zwiedzimy także liczne miejsca zbrodni i osiedla do patrolowania, a także… planetę obcych, gdy w roli jajogłowego odkrywcy zmontujemy bramę międzywymiarową pozwalającą na eksplorację nowych światów. I w ten oto sposób pierwszy potencjalny minus bardzo szybko staje się więc ogromnym plusem – świat gry znacznie się poszerzył.
Żadna praca nie hańbi
Jeśli jest tu ktoś, kto marzenia o karierze budował w oparciu o lekturę „Jak Wojtek został strażakiem”, będę musiał go zmartwić. Z ogniem w nowych Simsach walczyć nie będziemy. Za to może spełnić się pokrewne marzenie służby dla ludzkości – aktywny udział w pracy detektywa. Gdyby akurat wolna była posada zawodowego upychacza ludzi w japońskim metrze, byłby to pewnie mój pierwszy wybór.
Jednak z powodu braku wakatu na tym stanowisku, przywdziałem policyjny mundur i ruszyłem do walki ze złem i występkiem. W końcu i w tym idealnym, kolorowym świecie zdarzają się rysy i pęknięcia, które trzeba prędko naprawić.
Na samym początku każdej z karier nie mamy dostępu do wszystkich opcji. Podobnie detektyw nie od razu przyskrzynia złoczyńców. Jednak wystarczy kilka dni stosowania się do poleceń samouczka, aby odblokować wszystkie opcje. Lądując na komisariacie, musimy podążać prostą ścieżką.
Kolejne sprawy odbieramy przy pomocy komputera. Później udajemy się na miejsce przestępstwa, gdzie wszelkie rozrzucone dowody zbrodni, zniszczone sprzęty i histeryzujących świadków zamieniamy na cenne poszlaki, które przez wnikliwą analizę przerabiamy na niezbite dowody.
Nowe lokacje przemierzymy nie tylko badając tropy i ślady kolejnych kryminalnych zagadek. Jednym z naszych obowiązków niezbędnym do awansowania jest wybranie się na patrol. Gdy akurat będziemy mieli szczęście, wlepimy komuś mandat za bójki lub śmiecenie. W przeciwnym wypadku, porozmawiamy tylko z przechodniami pokazując im kto w roli dzielnicowego będzie od teraz dbał o to, żeby spali bezpiecznie. Niestety, niska częstotliwość wydarzeń, na które można by reagować sprawia, że kontrolne spacery są zwyczajnie nudne. Szkoda, bo ten element miał duży potencjał, a stanowi tylko obowiązkową, monotonną czynność.
Zabawę urozmaicają za to dodatkowe zajęcia na komisariacie. W każdej z trzech karier mamy wymienione cele, których wykonywanie wpływa na ogólną ocenę pracy. Detektyw musi na przykład rozmawiać z komendantem, robić podejrzanym zdjęcia do kartotek, ćwiczyć na bieżni czy też analizować kolejne dowody. Gdy czujemy, że awans jest tuż, tuż, a ciągle jeszcze chcemy podciągnąć swoje dokonania, każdego dnia można zostać w pracy dwie godziny dłużej. Oczywiście, nie liczmy, że nasz sim będzie za to wdzięczny i po powrocie do domu trzeba będzie zadbać o jego potrzeby inne, niż chęć awansu.
Praca pracy (nie)równa
Prawdopodobnie większość graczy będzie chciała spróbować swoich sił w więcej niż jednej karierze. Tu jednak pojawi się lekki zgrzyt – w zasadzie wszystkie trzy są do siebie bardzo podobne, różniąc się tylko tematem przewodnim i elementami, które musimy zbierać/badać/odkrywać. A przekonałem się o tym, gdy po ubraniu białego fartucha zacząłem wypełniać marzenie o operacjach na otwartym sercu. Zaczęło się od parzenia kawy. Potem okazało się, że podobnie jak w byciu detektywem, mam tu konkretne cele. Tym razem jednak do ich wypełniania nie muszę wychodzić poza obręb szpitala.
Lekarze, jak powszechnie wiadomo, leczą ludzi. W świecie Simsów sprowadza się to do przyjęcia pacjenta, a później „wyklikaniu” serii badań, począwszy od zmierzenia temperatury, przez zaglądania do oczu czy uszu, na pobieraniu i analizowaniu tkanki kończąc. Gdy już awansujemy odpowiednio wysoko, dostąpimy zaszczytu odbierania porodów, a także obsługi robota operacyjnego, który będzie wykonywał zabiegi chirurgiczne. W praktyce wypełnianie roli doktora to mocno schematyczne zapełnianie kolejki akcji. Sytuacje ratują ciekawe animacje i naprawdę zabawne przypadki medyczne przywodzące na myśl kultowe Theme Hospital.
Ciekawa i innowacyjna jest za to rola naukowca. Wypełniamy ją w laboratorium przywodzącym na myśl Strefę 51. Choć tu także czas upłynie nam na wykonywaniu powtarzających się poleceń, jako odkrywcy będziemy wciąż doświadczać czegoś nowego. W tej karierze zadania oscylują wokół tworzenia tajemniczych mikstur i ulepszania osobistego miotacza wpływającego na otoczenie. Dzięki temu możemy urozmaicać sobie zabawę w rozmaite sposoby np. kontrolując umysły innych postaci czy losowo zmieniać ich wygląd. Tu twórcy, inaczej niż w przypadku detektywa czy lekarza, mogli popuścić wodze fantazji, co zresztą doskonale wykorzystali, tworząc nieprzewidywalne sytuacje, urozmaicające codzienny etat.
Prawdopodobnie najciekawszą nowinką, która została dodana wraz z karierą naukowca jest możliwość obcowania z kosmitami. W związku z tym, że badacze nawiązują kontakt z obcą cywilizacją, ślady jej obecności są momentami widoczne w wielu aspektach gry. A to zielony stworek przyjdzie do naszego domu i wyśmieje ludzkie jedzenie, a to innym razem do szpitala zgłosi się „nietypowy pacjent”, prosząc o trafną diagnozę.
Co więcej, gdy w pracy badacza osiągniemy odpowiednio wysoki poziom, będziemy mogli sami udać się na planetę-matkę nowo poznanego gatunku. Na tej lokacji czekają nas interesujące elementy do odkrycia, takie jak przedmioty kolekcjonerskie, rzadkie minerały czy rośliny. Muszę przyznać, że taka ciekawostka skutecznie odrywa graczy od simowej codzienności, do tego to świetna nagroda za dojście na szczyt kariery.
Nie samym etatem człowiek żyje
Gdy już stwierdzimy, że regularna praca nie jest tym, co chcemy w życiu robić, zawsze możemy zabrać się za jedno z zajęć dodatkowych. Najbardziej rozbudowanym z nich jest prowadzenie własnego sklepu. Mając odpowiednią ilość funduszy, możemy stworzyć go od podstaw lub kupić jakiś gotowy obiekt handlowy. Pozostaje nam wywiesić kartkę „Otwarte”, zagadywać klientów i słono ich kasować za wybrane przedmioty. Możemy też zatrudnić pomocników, ustalać marżę, ubierać manekiny i tworzyć służbowe stroje. Aby biznes się kręcił, nasz sim musi być jednak osobiście obecny w sklepie. Warto to robić, bo dobrze rozwinięty interes to prawdziwa żyła złota.
Kolejne z aktywności to pieczenie i fotografowanie. To pierwsze przydaje się zwłaszcza, kiedy chcemy otworzyć cukiernię. Druga z czynności pozwala nam na kupno aparatu i zorganizowanie w domu małego studia zdjęciowego. To wiąże się z dodatkową funkcją, w której patrząc przez wirtualny obiektyw kadrujemy kolejne fotki, wybieramy do nich filtry, ustawiamy tła oraz bohaterów dla konkretnych ujęć.
Po pewnym czasie, wraz ze wzrostem umiejętności, nasze fotografie mogą przynieść spore korzyści w postaci dodatkowych cyfr na koncie. Choć to tylko mały element, to możliwość ręcznej obsługi aparatów pokazuje, że twórcom chciało się implementować mini-gry, które skutecznie uatrakcyjniają rozgrywkę.
Do pracy, rodacy!
Ciężko opisać wszystkie czekające nas w tym dodatku atrakcje. Może wystarczy powiedzieć, że wśród opcji mamy tu romanse w pracy (z „bara-bara w rakiecie na czele”), porwania przez kosmitów skutkujące niechcianą ciążą, wygryzanie innych postaci ze stołków czy walkę o wolny komputer w biurze.
Takie pomysły twórców poszerzają pole do popisu dla pomysłowości graczy, którzy mogą wymyślać coraz to nowsze scenariusze i wirtualne eksperymenty na simach. Może to być odkrycie kilkunastu nowych sposobów zejścia z tego świata, wdanie się w romans z przełożonym, czy przeszczepienie organów u przybyszów z kosmosu. O żywotności tej produkcji stanowią właśnie nowo dodawane możliwości.
Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że gra została wydana mocno pośpiesznie. Przez to uderzające są rozmaite pomniejsze błędy. A to godziny kończenia czasu pracy są całkowicie pomylone, a to postaciom zdarza się zaciąć i nie wykonywać powierzonych obowiązków. Podobnych usterek znajdzie się więcej, a ich obecność sprawi, że każdy dzień w pracy może poza ogólną radością skutkować lekkim poirytowaniem. Szkoda, bo bez tych pozornie niewielkich niedoróbek, mielibyśmy płynną rozgrywkę pozbawioną większych wad.
Mimo niedociągnięć, które sprawiają, że od dnia premiery wyczekuje się kolejnych patchy, Witaj w pracy to dodatek dający dokładnie to, czego można było po nim oczekiwać. Jednak Simsy 4 to gra nietypowa i z pewnością nie dla wszystkich. Dlatego też rozszerzenie to zachwyci zapewne jedynie zagorzałych fanów serii i dla nich jest to pozycja absolutnie obowiązkowa. Dla całej reszty to albo coś zupełnie niedorzecznego albo…. kolejna szansa na obdarzenie niezdarnych simów sympatią. Mnie „zabawa w korposzczura” kupiła, dlatego też z czystym sumieniem mogę ją polecić!
Ocena końcowa:
- trzy grywalne kariery
- dużo nowych obiektów pomagających w pracy
- pozwala na bliskie spotkania trzeciego stopnia
- dodatek znacznie urozmaica grę
- kariery są schematyczne i podobne w odgrywaniu;
- system awansów mocno chaotyczny
- mimo dodatków, wciąż brakuje elementów z poprzednich części serii
- sporo pomniejszych błędów
Grafika: | zadowalający |
Dźwięk: | dobry |
Grywalność: | dobry |
Ocena ogólna: |
Komentarze
123 z dodatkami (w sumie z 1.5 tys. zł z kieszeni rodziców) była genialna.
4 - tu właśnie wreszcie producent został ukarany za mega chciwość. Wydano kastrata, nawet najbardziej zagorzali fani - bo brzydale też grają w Simsy (tylko nocą, jak inne brzydale nie widzą) zarzucali firmie chciwość i wykastrowanie gry.
Flagowym przykładem tego są słynne baseny - których ponoć nie można było dać. Ale jak na producenta zaczęły się lać już nie wiadra, a właśnie baseny pomyj - szybciutko się znalazły - czyli mogły być w podstawce.
Reasumując obecnie 4 ze wszystkim co jest jest koszmarnie nudna....
Wszystkie znajome mi nastolatki które grywały w Sims3, 4 sobie darowały - nudaaaaaaaaaaaaaaa...
Także mimo laurkowym materiałów - jak ten powyżej, Sims4 dla dużej części fanów serii okazał się klapą i to na własne życzenie producenta...
Dodatek witaj w pracy z początku wydawał się tylko straceniem kasy a jednak musze przyznać, że coś wnosi.
Owszem brakuje otwartego świata jak w ts3 ale można zauważyć ogromną różnice w działaniu gry jest o wiele płynniejsza założę się, że wielu z was nie ma najlepszego procesora, najlepszej karty graficznej i nieograniczonej pamięci ram. Małych dzieciaczków brak, ale da się bez nich żyć. Z basenów rzadko kiedy korzystałam służyły mi bardziej do ozdoby więc nie ubolewam. Muszę przyznać, że okolica wygląda bardzo ładnie, nowe opcje tworzenia domów też są na plus. Nowe interakcje, simowie mają podzielność uwagi i wiele innych rzeczy jest okay a czego twórcy nam nie zaoferują zrobią to inni.