Vampire: The Masquerade – Bloodlines to gra kultowa. Chociaż pogrzebała ona twórców, Troika Games, i tonęła wręcz w błędach, po dziś dzień fani wydają do niej aktualizacje. Ogłoszona kilka miesięcy temu „dwójka” musi więc dorównać legendzie. I ma ku temu spore szanse.
Paradox i Hardsuit Labs trzymają, póki co, karty mocno przy orderach – podczas targów Gamescom 2019 Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 pokazywano jedynie na zamkniętych pokazach, a pad znajdował się w rękach developera. Mimo tego, prowadzący prezentację dawali zaproszonym dziennikarzom dużo opcji do wyboru pokazując, jak do tego pierwszoosobowego RPG podejść na różne sposoby. I mnie również dane było to zobaczyć.
Twórcy całkiem wyraźnie sygnalizują, że rozumieją, co budowało klimat pierwowzoru.
Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2 to nowe miasto, lecz ta sama atmosfera
Nocne Seattle wykreowane przez Hardsuit Labs przypomina Los Angeles z pierwszego Vampire: The Masquerade – Bloodlines. Nie przemierzamy tu pełnej ludzi, żywej metropolii, jakie widzimy w wielu miejskich piaskownicach, a raczej puste (choć nie pozbawione życia w całości) miasto, w którym śmiertelni są zwierzyną. Co prawda może być to zawodem dla osób stęsknionych za tłokiem i przepychem, ale doskonale buduje tu atmosferę.
Twórcy całkiem wyraźnie sygnalizują, że rozumieją, co budowało klimat pierwowzoru. Podczas prezentacji na Gamescom 2019 wpierw zaprosili nas do klubu, by przez moment potańczyć na parkiecie, by chwilę później zabrać w mroczniejsze zakątki Seattle. Atrakcyjna, kusząco ubrana wampirzyca wysłała nas na poszukiwania wyjątkowo nieuchwytnego przedstawiciela klanu Nosferatu, który posiadał cenne – dla jej stronnictwa – informacje.
To, co postanowimy zrobić z poszukiwanym, gdy go w końcu dopadniemy, stanowiło oś konfliktu w prezentowanym zadaniu. Losami „pijawki” interesowała się też jego wampirza rodzina, mająca wobec niego i jego wiedzy nieco inne plany. Twórcy zasugerowali dodatkowo, że w pełnej grze może pojawić się jeszcze inne stronnictwo, pragnące po prostu ukatrupić handlarza wiedzą, tego jednak nie zobaczyliśmy.
Potęga i mnogość wyborów
Prezentujący Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 pozwolili nam wybrać, jakie decyzje podejmiemy i jak dalej potoczy się akcja, dając tym samym solidny wgląd w to, jak rozbudowane są wybory – trzy opcje dialogowe i ścieżki do wybrania to minimum jakie było dostępne.
Niestety, otwartość twórców miała swoje granice – na temat tego, czy w grze usłyszymy Deb of Night, albo spotkamy znanego z Vampire: The Masquerade – Bloodlines Taksówkarza, rozmawiać nie chcieli, a pytania dotyczące obecności niezapowiedzianych jeszcze (i raczej niegrywalnych) klanów, jak Assamici czy Ravnosi spotykały się tylko z tajemniczymi uśmiechami.
Jedną godną uwagi informacją była ta, że „niezbyt sensowne byłoby, gdyby wszystkie klany świata były obecne akurat w Seattle”.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o czekających na gracza wampirzych mocach, ubarwiających życie w smutnym Świecie Mroku. Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 zdaje się mieć dość rozbudowany arsenał sztuczek i magicznych broni, otwierających nowe rozwiązania dla stojących przed nami problemów.
Wszystkie one wydają się jednak już trochę „znane”. Jasne, latanie na nietoperzach, czy zamiana w mgłę jest czymś raczej oryginalnym dla tego konkretnego świata, jednak nic, co zademonstrowano na pokazie nie jest unikalne w szerszym kontekście gier.
Wygląda więc na to, że jak na razie Hardsuit Labs zdaje się tworzyć grę, która przypadnie do gustu zarówno osobom, które tęsknią za powrotem do klimatu pierwszej części, jak i tym, którzy dopiero zaczynają wędrówkę w Świecie Mroku. Tak czy siak - zdecydowanie jest na co czekać.
Komentarze
2HAHA
Odpowiedź jest prosta, NIE!
The Masquerade - Bloodlines 2 NIE spełni oczekiwania!