Jeśli śmigać po niebie podczas II Wojny Światowej, to tylko w War Thunder. Silnik tej darmowej ptaszyny czasem zarzęzi, ale obecnie i tak nie ma sobie równych.
Chociaż zdrowy rozsądek nakazywałby rozpocząć tę recenzję od zgrabnego nawiązania do World of Warplanes, jak i przygotować szereg porównań pomiędzy tytułem twórców World of Tanks a nowym dzieckiem studia Gaijin Entertainment, nie mam zamiaru uciec się do tego zabiegu. Mógłbym zestawić ze sobą oprawę graficzną, ilość dostępnych w obydwóch darmowych produkcjach maszyn, model lotu czy też system awansowania. Mógłbym wreszcie porównać ilość frajdy, jaką wycisnąć można z każdego meczu zarówno w jednym, jak i drugim tytule. Mógłbym, ale nie zrobię tego – bo chociaż wspomniane powyżej gry łączy tak wiele, jakościowa przepaść pomiędzy World of Warplanes a War Thunder w moim osobistym mniemaniu wymyka się wszelkiej klasyfikacji i próbom zestawień.
Pioruny ogniste, siarczyste!
Powiedzmy sobie szczerze – to się nie mogło nie udać. Jeśli ojcowie takich tytułów jak Wings of Prey: Skrzydła Chwały, IL-2 Sturmovik czy Birds of Steel biorą się za nową produkcję z samolotami w roli głównej, swoje doświadczenie przerzucając na pole darmowych sieciówek, potrzeba tu chyba klątwy bądź serii zbiorowych nieszczęść, by coś poszło nie tak. Będący obecnie w fazie otwartej bety War Thunder potwierdza, iż takie scenariusze śmiało wsadzić można między bajki, bo panowie jak znali się na swoim fachu, tak znają się na nim dalej. Darmowe latanie maszynami z okresu II Wojny Światowej po prostu jeszcze nigdy nie smakowało tak dobrze.I chociaż w cieście tym znajdzie się trochę zakalcu, błędem byłoby nie skusić się na kawałek. Albo i osiem.
Zabawę zaczynamy tu dość tradycyjnie – od utworzeniu konta i zassania na dysk naszych pecetów kilku zdrowych gigabajtów danych. Dalej jest równie standardowo – dostajemy dwa modele samolotów za „frajer”, zaś gra sugeruje zapoznanie się z zaimplementowanymi samouczkami. Dzięki nim dość bezboleśnie uczymy się wszystkich podstawowych manewrów przydatnych na polu bitwy, przy okazji doświadczając na własne oczy kunsztu oprawy graficznej War Thundera oraz miodności obecnego tutaj modelu lotu. Zaprawdę powiadam wam – takiej grafiki, takich promieni słońca przedzierających się przez chmury i tak genialnie odwzorowanych lasów i miast poniżej życzyłbym sobie w każdym symulatorze lotu, i to nie tylko tym z kategorii darmowych.
A skoro już przy symulacji jesteśmy, War Thunder pod swoimi skrzydłami kryje aż trzy sposoby na pilotowanie tutejszych maszyn. Mój ukochany tryb zręcznościowy pozwala na totalnie bezstresowe opanowanie samolotu przy pomocy najzwyklejszej tarczy i miecza każdego pecetowego gracza, a więc klawiatury i myszki. Bez niewygodnej ociężałości, z pełnym wspomaganiem, nielimitowaną amunicją i szeregiem dodatkowych znaczników w interfejsie, nasz „flig” przecina nieboskłon niczym gorący nóż masło, pozwalając nam w pełni skupić się na zabawie płynącej z rozgrywki. Jeśli jednak ktoś gardzi tak niewyszukaną prostotą, w kolejce czekają jeszcze dwa tryby – realistyczny i historyczny. W tym pierwszym wszelkie udogodnienia trybu zręcznościowego znikają za horyzontem, a my zmagamy się tu nie tylko z ograniczoną widocznością (strzelamy i zrzucamy bomby bardziej „na czuja”), ale i również z koniecznością ciągłego korygowania toru lotu maszyny czy też potrzebą lądowań, w celu uzupełnienia amunicji i paliwa. Tryb historyczny to już w ogóle „hardkor” po całości, bo gracz ląduje tu w kabinie pilota, wyposażony jedynie w skromną możliwość okręcania swoją i tak już obciążoną nadmiarem rzeczy do kontrolowania głową. Kilka przycisków do ustawień silnika, dwa rodzaje mieszanki paliwa czy odczuwalne zmiany w sterowności wraz ze zmniejszaniem się liczby bomb i amunicji na pokładzie – panie, czego tutaj nie ma!
Warto przy tym zaznaczyć, iż każdy z opisanych powyżej trybów to zawsze bitwy do 32 graczy, jednak już na nieco odmiennych zasadach. O ile w „zręcznościówce” po niebie poruszać mogą się samoloty każdej z dostępnych w grze nacji (USA, ZSRR, Japonia, Wielka Brytania i Niemcy), o tyle tryb realistyczny i historyczny z góry narzucają nam starcia konkretnych narodowości. Co więcej, w trybie historycznym bierzemy udział w rekonstrukcji najbardziej pamiętnych starć II Wojny Światowej - od bitwy o Anglię po bombardowanie Pearl Harbor. Na przeciwników zabawy w sieci czeka zaś dynamiczny szereg misji single player, wszystkich samotnych wilków witając z serdecznie otwartymi ramionami. W nim, na podstawie z góry określonych ustawień (stronnictwa, model lotu, samoloty danego poziomu), zabawić możemy się na identycznych zasadach co w trybie historycznym. Zawartości do ogarnięcia jest tu więc na „dzień dobry” całkiem sporo, a nie wspomniałem jeszcze nawet o misjach kooperacyjnych. Dokładnie tak. War Thunder również je ma.