Dawn of War II zmienia się diametralnie pod względem rozgrywki jeśli zdecydujemy się spróbować sił w kampanii wieloosobowej. Przyznać trzeba, że Relic podjął dość kontrowersyjna, ale w gruncie rzeczy mądrą decyzje by oddzielić tryb „single” od „multi” i tym samym zaoferować nam dwa, zupełnie różne doświadczenia. Kampania wieloosobowa to już rasowa strategia. Choć co prawda znów zrezygnowano z obecności budowli, a wszystkie jednostki tworzone są za pomocą jednego centrum dowodzenia. Ogromny nacisk położono na taktykę, bez której nie da się zwyciężyć.
W tym trybie wcielić się już możemy we wszystkie cztery rasy, a na początku meczu każdy gracz wybiera swojego dowódce, który dość mocno określa dalszy styl gry. Do wyboru jest kilka archetypów, ale każda rasa różni się trochę umiejętnościami. Można zdecydować się na przykład na wojownika, lekarza z rozwiniętymi aurami leczącymi, czy technika wyspecjalizowanego w budowie fortyfikacji. To nie koniec, są tez infiltratorzy, zdolni do maskowania całych oddziałów i teleporterzy, przystosowani do szybkiego przenoszenia jednostek z jednego miejsca w drugie.
Armie są zrównoważone, a każda z nich wymaga trochę innego podejścia. Marines muszą dbać o swoje jednostki, bo utrata każdej to cios dla ekonomi. Eldarzy wymagają ścisłej kontroli nad każdym oddziałem. U Tyranidów ważne jest rozwinięcie aur synapsowych, a Orki nacisk kładą na rozstaw formacji. Warto więc poświęcić trochę czasu by wypróbować każą z możliwości i sprawdzić, co tak naprawdę nam najlepiej odpowiada.
Nieodzownym elementem rozgrywki są też zasoby. Gracz musi zając odpowiednia ilość generatorów mocy i tzw. punktów rekwizycji by móc budować lepsze i bardziej zaawansowane oddziały. Wiele uwagi trzeba więc też poświęcić fortyfikacji i zabezpieczeniu przepływu surowców, jako, że bez nich, gra skoczyć się może bardzo szybką przegraną.
Surowce mają jednak szerokie zastosowanie. Zgromadzoną energię i rekwizycję można przeznaczyć jeszcze na unowocześnienie sprzętu dowódcy i jednostek, co w konsekwencji poszerza ich wachlarz umiejętności. Dbanie o swoich „ludzi” ma zresztą dużo wymiernych korzyści, bo każdy oddział zdobywa doświadczenie i z każdym poziomem rośnie w siłę. Warto też zastanowić się nad tym co jaki rodzaj jednostek chcemy też mieć oddziale, bo na każdego gracza przypada ograniczenie populacji.
Chociaż Dawn of War II oczywiście zakłada możliwość walki jeden na jeden, tak naprawdę prawdziwe piękno trybu multiplayer dostrzec można gdy w grze uczestnicy maksymalna liczba graczy czyli sześcioro. Szczególnie sprawdza się rozwiązanie trzy na trzy, gdzie połowa graczy gra jedną rasą, a połowa drugą. W takim układzie każda strona może wystawić wszystkich dowódców, a ilość jednostek odpowiada układowi znanemu z gry stołowej. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, jak wiele zabawy dostarcza nie tylko walka z żywym przeciwnikiem, ale też współpraca z innymi graczami.
Galeria: