Rewolucja w czasach pandemii – czy to przełom w zdalnej opiece lekarskiej?
Koronawirus dobitnie pokazał jak bardzo współczesny świat nieprzygotowany jest na tego typu zagrożenia. Paradoksalnie jednak obecna pandemia zmieniła nastawienie społeczeństwa do zdalnej opieki lekarskiej. Przygotujcie się więc, bo telediagnostyka staje się faktem.
Nauczyć się żyć z koronawirusem
Koronawirus niemal zatrzymał nasz świat. Zamykane są firmy, uszczelniane granice, a organizatorzy imprez masowych hurtowo je odwołują. I tak w tym roku nie odbędą się już na przykład mistrzostwa Europy w piłce nożnej – Euro 2020 ani też targi E3 2020, na które czekali wszyscy miłośnicy elektronicznej rozrywki. No ale trudno się temu dziwić, skoro z obawy przed dalszym rozprzestrzenianiem się koronawirusa SARS-CoV-2, który zbiera już pokaźne śmiertelne żniwo, ludzie sami potrafili pozamykać się w domach ograniczając do minimum ewentualne kontakty "twarzą w twarz".
O ile jednak pracę w czasach pandemii można, przynajmniej w części, wykonywać zdalnie czy to posiłkując się kamerkami do streamowania czy komunikatorami internetowymi, o tyle znacznie gorzej z doraźną pomocą lekarską. No bo jak tu zdiagnozować pacjenta przez telefon albo poprzez konsultacje online, bez badań czy choćby najprostszego osłuchania płuc? Wydaje się to niedorzeczne? Może kiedyś. Teraz możliwości diagnostyczne „na odległość” są dużo większe. Co więcej, potencjał drzemiący w zdalnej opiece lekarskiej dostrzegł w końcu także polski rząd i NFZ.
Zdalna opieka lekarska, czyli pod czujnym okiem lekarskiej kamery
Wbrew pozorom pomysł na konsultację online nie jest wcale nowy. Od dobrych kliku lat z tej opcji korzystają psychologowie, choć raczej w ramach prywatnych praktyk. W 2017 roku pilotażowy program zdalnej opieki medycznej odbywał się w Łodzi i obejmował całkiem spory zakres schorzeń – od zaburzeń tolerancji glukozy i nadciśnienie tętnicze, po astmę, chorobę niedokrwienną serca czy przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Co więcej, biorący udział w tym projekcie pacjenci mogli nawet alarmować ratowników medycznych w razie złego samopoczucia.
Oczywiście, wszystko to wymagało specjalnego pakietu przyrządów medycznych i sensorów pomiarowych, które wówczas dostarczała firma Comarch. Co jednak w przypadku ich braku? Czy telekonsultacja lekarska ma wówczas jakikolwiek sens? Jak najbardziej, co dobitnie pokazuje obecna sytuacja.
Teraz, gdy wprowadzony w naszym kraju stan zagrożenia epidemicznego mocno ograniczył dostęp do doraźnej opieki zdrowotnej, niejednokrotnie zmuszając nas do siedzenia do domu, zdalna pomoc wydaje się czymś dużo bardziej naturalnym. Koronawirus okazał się świetnym czynnikiem mobilizującym do zmian.
Sam zresztą tego doświadczyłem, gdy moja poradnia została zamknięta z powodu wykrycia zakażenia koronawirusem u jednego z pacjentów. Nie będę ukrywał, że jako osoba z grupy podwyższonego ryzyka, z uwagi na współistniejące schorzenia, mam spore obawy co do odwiedzania obecnie poradni czy szpitali. Możliwość skorzystania z pomocy online przywitałem więc z ulgą, I pewnie nie tylko ja.
Lawinowy skok zainteresowania usługami telemedycznymi był więc raczej do przewidzenia. Szczególnie, że na początku marca 2020 NFZ dopuścił możliwość zarówno zdalnego wystawiania zwolnień L4, jak i telefonicznych konsultacji lekarskich (refundowanych!). Nie wspominając już nawet o e-receptach, które błyskawicznie otrzymujemy sms’em i mailem, bez potrzeby osobistego kontaktu z lekarzem.
Uruchominoy również został portal pacjent.gov.pl. Można tam znaleźć wszystkie informacje o przebiegu swoich chorób, wizyt lekarskich, leki otrzymane na receptę, a także wypełnić ankietę i dowiedzieć się czy nas styl życia zapewnie nam długie zdrowie.
Internet rzeczy pod presją koronawirusa
Co najlepsze, konsultacje online wcale nie muszą ograniczać się do zwykłego ustnego wywiadu odbieranego od pacjenta. Na rynku dostępnych jest już szereg różnego typu urządzeń medycznych potrafiących monitorować parametry życiowe pacjenta i przesyłać je na platformy webowe, do których błyskawiczny dostęp mają opiekunowie bądź lekarze. Przykład - opaski medyczne polskiej firmy Sidly, które nie tylko mierzą tętno czy temperaturę, ale nawet monitorują miejsce przebywania ich użytkownika co może pomóc kontrolować osoby pozostające w kwarantannie domowej.
Na tym jednak nie koniec, bo przecież wielu z nas dysponuje całkiem sprawnymi urządzeniami pomiarowymi, być może nawet o tym nie wiedząc. Smartfony, opaski sportowe i smartwatche nierzadko oferują całkiem pokaźny pakiet opcji zdrowotnych, z pulsoksymetrem na czele. Może i nie dają one wybitnie precyzyjnych wyników, ale stanowią dobry punkt wyjścia do ewentualnych dalszych rozważań. Podobnie jak słynna już funkcja EKG w Apple Watch. Oczywiście, żadna z tych opcji nie zastąpi specjalistycznych badań wykonanych w poradni lekarskiej, ale poglądowo, na potrzeby doraźnej zdalnej pomocy medycznej, gdy nie możemy ruszyć się z domu, powinno wystarczyć.
Pandemia impulsem zmian
W ciągu najbliższych miesięcy, o ile nic się nie zmieni, zobaczymy zapewne jeszcze większą popularyzację wszelkiego rodzaju platform telemedycznych. Konsultacje online będą prostsze, wygodniejsze i mniej czasochłonne. Czy jednak to oznacza przełom w pomocy medycznej? Chyba jeszcze nie, ale z pewnością jesteśmy na dobrej drodze. Chcąc nie chcąc skazani jesteśmy na pewne rozwiązania zdalne. I kto wie, może w ogólnym rozrachunku wyjdzie nam to na zdrowie.
Do wizji Trauma Team z Cyberpunk 2077, która w ciągu 7 minut od odebranego sygnału z chipa potrafi namierzyć i odebrać ciężko chorego pacjenta co prawda jeszcze daleko, ale pierwszy krok już został poczyniony. A co będzie dalej? To już zależy tylko od nas.
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Praca zdalna przez koronawirus? Sprawdź jakie narzędzia Ci w tym pomogą
- Co robić w czasie 14-dniowej kwarantanny? 10 sposobów na rozrywkę
- Withings Move to analogowy zegarek z funkcją EKG
Komentarze
4ten wirus został lekkomyślnie rozwleczony po całym świecie.
jednocześnie pandemia pokazuje, jak sprawni są chińczycy w rozwiązywaniu nawet tak ogromnych zagrożeń, bo u siebie ten problem rozwiązali.
a co się dzieje we francji, anglii, niemczech, włoszech? nie ma co ukrywać, wystąpiło powszechne zjawisko tzw. ruchu oporu, gdzie niczym za czasów amerykańskiej prohibicji, ludzie spotykają się masowo w barach, zamkniętych przed oczami władzy usiłującej mniej lub bardziej nieudolnie walczyć z epidemią.