Po możliwej do przewidzenia klapie pierwszego Xboksa, Microsoft pokazał, że nie zamierza odpuścić sobie wyścigu konsol. Stworzona od podstaw nowa platforma do gry od początku swojego istnienia zagwarantowane miała silne wsparcie finansowe. Nie trudno w tym momencie domyślić się, że pierwszym celem Microsoftu było podebranie Sony jak największej liczby graczy. Aby jednak tego dokonać, potrzebne były naprawdę dobre tytuły, które mogłyby przechylić szalę zwycięstwa na stronę Microsoftu.
Niestety, firma prowadzona jeszcze przez Billa Gatesa nie dysponowała tak potężnym jak Sony własnym zapleczem deweloperskim. Starała się więc za wszelką cenę pozyskać jak największą liczbę tytułów na wyłączność dla swojej konsoli. To właśnie tym Playstation 2 wygrało wcześniej z pierwszym Xboksem.
Dzięki stałemu wsparciu Xbox 360 dość szybko zyskiwał na popularności i w czasie gdy Sony wchodziło na rynek z Playstation 3, konsola Microsoftu miała już ugruntowaną pozycje lidera. Oczywiście pojawienie się tak potężnego rywala nie pozostało bez wpływu na dalszą walkę dwóch gigantów o prymat w świecie konsol. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy wojna przybrała na sile, czego dowodem może być np. pozbawienie ekskluzywności serii do tej pory utożsamianych wyłącznie z Playstation – Tekken, Final Fantasy czy wreszcie Metal Gear Solid.
Microsoft nie poprzestaje tylko na naciskach na deweloperów tworzących gry na konkurencyjną platformę. Mocno zabiega również o choćby czasową gwarancję wyłączności konkretnych produkcji. Najlepiej jest to widoczne na przykładzie dodatkowej zawartości DLC do bestsellerowego Grand Theft Auto IV, gdzie gigant z Redmond nie zawahał się wyłożyć 50 milionów dolarów dla zabezpieczenia ekskluzywności dwóch kolejnych dodatków do tejże gry.
W tym wszystkim pojawia się tylko jedno pytanie: czy jest to faktycznie potrzebne konsoli Xbox 360?