Czy to powinno się już leczyć, czyli otwieramy kolejny zakup Macieja - Zombicide: Undead or Alive z Kickstartera
Wiecie co to FOMO? To strach przed tym, że coś ważnego, atrakcyjnego może nas ominąć. Producenci gier planszowych działający na Kickstarterze do perfekcji opanowali granie na tym uczuciu. Wiem o tym dobrze, bo znów dałem im się złapać – tym razem na Zombicide: Undead or Alive.
Zombicide: Undead or Alive, czyli jak trudno oprzeć się planszówkowemu FOMO
Choć o FOMO (Fear of Missing Out) mówi się najczęściej jako o chorobie cywilizacyjnej związanej z zalewem informacji, to jednak zjawisko to występuje znacznie częściej, nie tylko w zdawałoby się prozaicznych przypadkach takich jak przy obsesyjne przeglądanie serwisów społecznościowych, żeby nic czasami tam nam nie umknęło. Każdy kto choć raz zetknął się ze zbiórkami gier planszowych na Kickstarterze wie zapewne o czym mowa.
Te wszystkie kickstarterowe ekskiziwy – elementy, którą mają być dostępne tylko tu i teraz powodują, że nie raz naprawdę ciężko oprzeć się pokusie wparcia danego projektu. Firma CMON, znana choćby z takich planszówek jak Cthulhu: Death May Die czy Marvel United X-Men , dokładnie wie, jak wzmocnić w nas uczucie, że coś może nam umknąć. Wystarczy spojrzeć na sposób prowadzenia przez nich kampanii na Kickstarterze (zobaczcie choćby niedawne Cyberpunk 2077: Gangs of the Night City bądź Dune: War for Arrakis) i dorzucanie co rusz prawdziwie ekskluzywnych dodatków, które nie trafią później do sprzedaży detalicznej. I właśnie tak dałem się namówić na zombie na Dzikim Zachodzie, czyli Zombicide: Undead or Alive. Sami zresztą zobaczcie czemu nie mogłem się temu oprzeć.
I tak, jestem świadom totalnej językowej wtopy jaką w tym filmie popełniłem. Nie wiem czy to przez jesienne zmęczenie, pomroczność jasną czy może po prostu coś mi się ubzdurało i tkwiłem przez całe nagranie w tym dziwnym błędzie - absolutnie nic mnie nie usprawiedliwia, bo słówko „Undead” naprawdę ciężko pomylić z czymś innym. Posypuje więc głowę popiołem i przyjmuje na klatę słowa krytyki. No ale nie myli się tylko ten co nic nie robi.
Zombicide nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa
Spodziewam się, że zagorzali fani Zombicide mnie teraz zjedzą za brak elementarnej wiedzy o tej serii. Przyznaje, ten cykl jakoś dotąd mnie nie interesował. Ot, czuje już wyraźny przesyt tematem żywych trupów. A jednak na Zombicide: Undead or Alive dałem się skusić, choć to raczej zasługa właśnie tych nietypowych, jak na ten cykl, klimatów Dzikiego Zachodu i połączenia tego ze steampunkiem.
Co ciekawe, to będzie moja pierwsza gra z tej serii, ale… wcale nie ostatnia. Wstyd się przyznać, ale raz jeszcze dałem się złapać CMON na kickstarterowe sztuczki i wziąłem udział w zbiórce gry Marvel Zombies z upiornymi superbohaterami Marvela w roli ożywionych trupów. Będzie w sam raz, gdy na Disney+ ukaże się już zapowiadany od jakiegoś czasu serial oparty o ten niezwykłą serię komiksów.
Teraz jednak, przy tych wszystkich podwyżkach i kosztach z kosmosu, próbuje opanować moje FOMO i mocno walczę, by nie da się złapać na kolejne kickstarterowe pułapki. Z jakim skutkiem? Cóż, to się jeszcze okaże. Kto wie, być może za jakiś czas znów zobaczycie mnie w kolejnym odcinku z cyklu „Maciej potrzebuje wizyty u specjalisty, bo znów to zrobił”:)
Źródło: własne
Komentarze
6Raczej pochwalić że gościu nie przepalił kasy tylko kupił grę...Będe grał w grę...:)
Fajny unboxing jak to zwykle u pana Piotrowskiego...Brawo
Fajnie by było zobaczyć też rozgrywkę ale to już wymaga kilku osób :)