Platforma streamingowa Kima Dotcoma z muzyką we FLAC i godnymi warunkami dla artystów
Baboom to najnowszy projekt Kima Dotcoma. Czy okaże się równie dużym sukcesem co Megaupload?
Kim Dotcom to człowiek, który zdecydowanie lubi od czasu do czasu namieszać w Internecie. Choć po aferze z Megaupload musiał się na pewien okres wycofać z branży, to pod koniec ubiegłego roku – zgodnie z zapowiedzią – zaczął „powrót ze zdwojoną siłą”. Najpierw wystartował z następcą swojej platformy magazynującej pliki online – MEGA. Teraz, po kilku miesiącach testów światło dzienne ujrzy wreszcie Baboom – usługa strumieniowego odtwarzania muzyki, która na tle konkurencji wyróżniać ma się intuicyjną obsługą oraz bardzo wysoką jakością utworów.
Internetowy debiut usługi Baboom miał miejsce w styczniu – od tego czasu w bazie wciąż jednak znajduje się tylko jeden album – „Good Times” nikogo innego, jak właśnie Kima Dotcoma. Według TorrentFreak premiera pełnej wersji serwisu odbędzie się już wkrótce. Sam właściciel, jak i jego współpracownicy zapowiadają, że Baboom może sporo namieszać w przemyśle muzycznym. Dotcom wierzy, że usługa pozwoli zmniejszyć piractwo, a jednocześnie zwiększyć wynagrodzenia dla artystów.
Marco Oliveira, dyrektor technologiczny Baboom podkreśla, że jednym z najważniejszych celów jest zlikwidowanie bariery odgradzającej artystów i fanów. Ci drudzy mają chętnie odwiedzać i korzystać z usługi Dotcoma między innymi dlatego, że zagwarantuje ona możliwość strumieniowego odtwarzania muzyki w bezstratnym formacie FLAC. „Oznacza to, że fani będą mogli słuchać dokładnie takiej muzyki, jaką nagrał dla nich artysta” – tłumaczy Oliveira.
Streaming plików FLAC wymagać będzie jednak przyzwoitego łącza internetowego. Pełny album muzyczny może bowiem bez problemu ważyć więcej niż pół gigabajta. Oczywiście jest też druga opcja – użytkownicy będą mogli pobrać utwory, aby następnie słuchać ich w trybie offline.
Jakość oferowanej muzyki to jednak tylko część założeń twórców. Kim Dotcom przyznał, że zależy mu również na tym, aby artyści mogli jak najprościej dzielić się swoją muzyką, a jednocześnie otrzymać za to odpowiednią sumę pieniędzy. Według dyrektora ds. treści Baboom Mikee Tuckera, platforma da wykonawcom możliwość sprawowania pełnej kontroli nad ich muzyką, a mimo to zagwarantuje większe zarobki niż którakolwiek z dużych wytwórni. Zdecydowana większość przychodów trafi bowiem bezpośrednio do artystów. Na utrzymanie Baboom iść ma jedynie około 10 proc.
Zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe? Według właścicieli Baboom – nie. Odpowiednie fundusze mają być generowane dzięki nowemu narzędziu reklamowemu. Aplikacja ta działa jak standardowe narzędzie blokujące reklamy, ale zamiast ich blokowania podmienia część z nich swoimi reklamami. Użytkownik nie musi jednak godzić się na instalację tej aplikacji i zamiast tego tradycyjnie opłacać utwory.
Premiera – jak zapewnia TorrentFreak – jest bliżej niż mogłoby się wydawać.
Źródło: TorrentFreak, Seattle Pi, Baboom
Komentarze
7