W zrzutach ekranu z gry World of Warcraft Blizzard ukrywa informacje - tropi graczy
Blizzard tropi użytkowników
Niedawno jeden z graczy niczym w detektywistycznym stylu odkrył, że twórcy gry MMO - World of Warcraft z firmy Blizzard ukrywają w zrzutach ekranu ciekawe informacje. Informacje są zapisywane w zrzutach gry robionych przez graczy.
Procedura jest prosta, Blizzard zaszył w grze mechanizm zapisujący pewne informacje, które zostają naniesione na zrzuty ekranu z gry robione w pewnych warunkach przez graczy. Aby reprodukować mechanizm, w jakim jeden z graczy dokonał wspomnianego odkrycia trzeba udać się swoją postacią w grze w miejsce, w którym wyświetlany obraz jest jednolity, najlepiej bardzo jasny.
Mogą być to zarówno przestrzenie powietrzne, wysoko ponad horyzontem, gdzie nasza postać może się wznieść i odszukać skrawek jasnego nieba lub miejsca jak chociażby Dalaran w Crystalsong Forest gdzie rośnie białe drzewo.
Po nakierowaniu widoku na jasny i jednolity obraz, należy wykonać zrzut ekranu, najlepiej na standardowych opcjach, czyli format JPG oraz jakość na poziomie 9. Warto dodać, że owa sytuacja występuje jedynie w przypadku plików JPG oraz w jakości nie wyższej niż 9 (skala od 0 do 10).
Po dokonaniu zrzutu ekranu, zapisany obraz należy otworzyć nawet podstawowym edytorem plików graficznych. Następnie należy wyostrzać obraz do momentu uwidocznienia się dziwnego wzoru.
Kiedy odnaleziony wzór poddamy dalszej obróbce jak przybliżanie, wyostrzania i filtrowanie ukaże nam się zapis binarny. Zapis binarny jest zaś kilkakrotnie duplikowany na jednym zrzucie ekranu. Jego powtarzanie wynika prawdopodobnie z uwagi na możliwość wystąpienia nieczytelności, dlatego umieszczono kilka identycznych zapisów binarnych.
Gdy odkrycie gracza ujrzało światło dzienne, inni zaczęli rozkodowywać znalezione zapisy binarne, jak się okazało, w 88 bitach pracownicy Blizzarda umieszczali: identyfikator użytkownika, datę i godzinę, a także adres IP serwera. Takie dane były "zaszywane" w zrzutach ekranu od 2008 roku.
Co ważne zapisany identyfikator użytkownika jest wartością liczbową i różni się od nazwy użytkownika, dlatego jedynie pracownicy Blizzard mają dostęp do danych, który identyfikator należy do danego użytkownika.
Do tej pory ambitni użytkownicy WoW przygotowali dwie metody rozkodowania zapisów binarnych, jeden został przygotowany w Javie, drugi zaś w C#.
Od razu pojawiły się domysły i przypuszczenia, po co Blizzard dodaje do zrzutów takie informacje? Otóż koncepcji jest wiele, jednak jedną z dominujących i wydającą się prawdopodobną jest wychwytywanie nieuczciwych testerów.
Zawsze przed oficjalnym wydaniem gry, dostęp do niej otrzymują testerzy, w zależności od fazy testów dostęp niej jest w mniejszym lub większym stopniu ograniczony i poddany restrykcjom, najczęściej zakazującym testerom publikacji jakichkolwiek materiałów testowanej gry.
Często jednak zdarzają się wycieki screenów czy materiałów wideo, co prawda często są one poddawane niezbędnym korektom w celu usunięcie charakterystycznych znaków mogących ułatwić rozpoznanie sprawy wycieku. Być może dlatego, aby mieć kontrolę i wiedzieć kto jest sprawcą wydostania się informacji o grze, Blizzard postanowił zaszyć wspomniane już informacje.
Firma Blizzard postanowiła zastosować wspomniany mechanizm jedynie w przypadku zrzutów typu JPG oraz wykonanych w jakości do - 9, natomiast w najwyższej jakości - 10, informacje nie są zapisywane. Być może ma to związek z próbą maskowania danych, użytkownik, który zrobiłby zrzut na standardowych ustawieniach jakości, następnie przez przypadek odkryłby dziwny wzór, chcąc lepiej go rozszyfrować lub potwierdzić zrobiłby kolejny screen tyle, że w lepszej jakości, który jednak byłby pozbawiony wzoru, przekonując podejrzliwego gracza, że to jedynie przekłamanie obrazu.
Na chwilę obecną Blizzard nie zabrał głosu w tej sprawie, wiadomo jednak, że w umowie licencyjnej gry nie ma nawet ani słowa o zaszywaniu takich danych w zrzutach ekranu użytkowników.
Więcej o studiu Blizzard:
- World of Warcraft pozostanie darmowy do 20 lvl
- Blizzard padł ofiarą hakerów - wykradziono adresy e-mail
- Windows 8: Blizzard krytykuje nowy system operacyjny Microsoftu - kto następny?
- World of Warcraft: Mists of Pandaria - data premiery i ceny czwartego rozszerzenia gry
Źródło: Ownedcore, Zaufanatrzeciastrona, GameBraker, us.battle.net
Komentarze
28Pewnie teraz, po aferce, kolejny patch to usunie.
W screenie zapisany jest identyfikator postaci który Blizz i tak przecież zna bo jest u niego w bazie danych, data - jak by nie patrzeć każdy plik ma zapisaną datę utworzenia oraz ip serwera Blizza do którego była podłączona postać.
Poza tym plik jest generowany przez grę więc gra może w nim zapisać co jej się podoba, przecież nigdzie go nie wysyła tylko zostaje lokalnie na dysku użytkownika a co on z nim zrobi to inna bajka.
A jak odpalacie Worda,tworzycie tekst,zapisujecie to macie date utworzenia,nie? To czemu od m$ nie wymagacie zapisu w licencji?
Poza tym-rozumiem zeby to zapisywalo jakies dane dot waszych hasel itp,a to tylko pare nikomu niepotrzebnych danych,ktorych nikt tak naprawde nie gromadzi na serwie!
To tak jakbys zapisal w Wordzie/Notatniku swoje dane osobowe,zapisal plik na dysku i plakal ze zbiera Twoje dane osobowe,a w licencji tego nie ma
Warto sie jednak zastanowic nad sensem piractwa. Co w przypadku programow graficznych? Tam tez moga byc ukrywane tego typu dane. Juz od ponad 6 lat zyje w pelnym przekonaniu ze producenci sa w stanie wykryc czy dany obrazek, program, czy screen zostal wykonany na orginalnej kopii czy pirackiej. Dane zapisane moga byc przerozne. Ktos z was czyta licencje uzytkowania programu ktory chce spiracic? Licencja nas obowiazuje nie wazne czy jest to pirat czy nie i jesli w jej zapisie jest zgoda na przetwarzanie danych osobowych i tym podobnych, to jako piraci mowimy "godzimy sie na wykorzystanie danych dotyczacych nas w razie ewentualnego pozwu". W stanach gromadzenie danych jest trudne i bez zgody nikt nie ma prawa uzyc ich w sadzie. U nas to inna bajka.
Zaskakujące...
Z jednej strony doskonale rozumiem postępowanie firmy Blizzard. Zobowiązanie dotyczące testów zabrania ujawniania danych przed premierą, jednak kto nie zechciałby pochwalić się do jakiej to tajemnicy został dopuszczony... Wśród dzieciaków to znak bycia prawdziwym wyjadaczem, jak sądzę. Ale teraz istnienie takiego mechanizmu nie ma najmniejszego sensu, bowiem takie same screeny będzie mozna wykonać zewnętrznym oprogramowaniem.
Ale patrząc na opisany mechanizm z drugiej strony... To kolejny przykład oprogramowania, które zbiera lub ujawnia informacje o użytkowniku. Owszem, tym razem to banalne dane w umiarkowanym stopniu naruszające prywatność. Jednak nasuwa się pewne pytanie : Jak wiele produktów narusza naszą prywatność ? Jakie dane i w jakim celu są przesyłane i/lub gromadzone ? Zupełnie niedawno czytaliśmy o pewnej bazie danych będącej w posiadaniu agenta FBI, a wcześniej były jeszcze inne artykuły... Zatem czy mamy prawo do prywatności ? Ostatecznie można uznać, że i tak prawo to nie jest przestrzegane.
Kiedy w końcu odpierdzielą się od nas ?
Bo już nawet nie trzeba ludziom implantów wszczepiać...
Każdy obywatel, aby otrzymywać wynagrodzenie potrzebuje konta bankowego, a do jego założenia wymagany jest adres i chyba numer telefonu. Czyli wiedzą gdzie jesteś... A współczesne telefony to pluskwa o jakiej filozofom się nie śniło. Zna położenie dzięki GPS i telemetrii GSM, nawet wie w jakiej pozycji się znajdujesz dzięki żyroskopowi i akcelerometrom, ma barometr i magnetometr, kamerki i mikrofony (najczęściej zwielokrotnione), więc możliwości inwigilacji są olbrzymie.
Można zrezygnować z pracy, i zamieszkać w tej jaskini nie przenośnie, ale dosłownie. Ale wtedy taki osobnik szybko by został zamknięty albo w wariatkowie albo w pace. Bo czymś musiałby się odżywiać. Kręgowce odpadają, za znęcanie się nad zwierzętami dostałby więcej lat niż za zabicie człowieka. A jeśli zjadłby przez przypadek roślinę chronioną... :) Pozostają jedynie bezkręgowce, jakieś dżdżownice i pędraki a la Bear Grylls.
Pozdrawiam