Malujesz plakaty? Uważaj jakie.
Pod koniec ubiegłego roku Erling Loken Andersen pomyślał, że dobrze byłoby założyć stronę internetową, na której prezentowałby plakaty, własną twórczość wzorowaną na uniwersum Fallouta, której Norweg jest wielkim fanem. Facetowi chodziło po prostu o to, aby jego projekty nie trafiały do szuflady, ale żeby cieszyły oczęta również innych ludzi.
Wydawałoby się, że taka inicjatywa może się spotkać wyłącznie z poklaskiem ze strony Bethesdy, dla której to przecież woda na młyn i zastępy potencjalnych klientów.
Tyle zostało z witryny Andersena.
Zamiast tego, kancelaria prawnicza DLA Piper, reprezentująca interesy amerykańskiego dewelopera, wystosowała do norweskiego grafika pismo, w którym zagroziła Andersenowi pozwem sądowym. Prawnicy Bethesda Softworks nie tylko zażądali zdjęcia plakatów z witryny fallout-posters ale także przekazania domeny, którą Norweg wykupił na potrzeby swojej strony.
Cała sprawa wypłynęła po tym, gdy Andersen opublikował na swoim blogu obszerną korespondencję z prawnikami Bethesdy, którzy dali mu nieprzekraczalny termin 5 dni na zwinięcie manatków i opuszczenie własnej domeny.
Historia jest o tyle niesympatyczna, że Andersen, gdyby tylko został poproszony, z miejsca usunąłby ze swojej strony projekty, które Bethesda uważa za naruszające własne prawa autorskie, jednak nie dano mu na to szansy. Być może nie bez znaczenia jest fakt, że założona raptem w grudniu zeszłego roku witryna, cieszyła się sporym zainteresowaniem fanów gry, którzy generowali w ostatnim czasie 100 tysięcy unikalnych odwiedzin miesięcznie...
Andersen opisał całą aferę na swoim blogu.
Warto jeszcze przypomnieć, że to nie pierwszy raz kiedy Bethesda pokazuje pazury. Być może pamiętacie jeszcze akcję ze Scrolls, o czym pisaliśmy w wiadomości pt. Scrolls: Mojang i Bethesda rozstrzygnęły wielomiesięczny spór.
Trzeba uczciwie przyznać, że Bethesda ma święte prawo bronić swojej własności, wydaje się jednak, że amerykański gigant nie potrzebuje uruchamiać całej machiny prawniczej, aby załatwić powyższą sprawę. Jak pisze na swoim blogu sam Andersen, wystarczyłaby paczka gadżetów i prośba o usunięcie wskazanych projektów.
Więcej o grach:
- Crysis 3: wyciek informacji o grze - cena edycji limitowanej
- Dark Souls - hardcorowa produkcja zawita na PC!
- Sniper: Ghost Warrior 2 - CryEngine 3 prezentowany przez City Interactive
- Resident Evil: Operation Raccoon City – darmowa misja od Capcom
- World of Warcraft: Mists of Pandaria - cztery nowe strefy (trailery)
Źródło: kotaku
Komentarze
40Czyli rozbój, bo ok. nie chcą fanów, to rozumiem, ale przekazywanie domeny ? A jakim prawem ???
Sam miałem ochotę kupić BF3 jak oglądałem filmiki z rock&rojo, tyle że przesiadka na win 7 mnie zniechęciła.
Tu pojawia się kolejna ludzka przypadłość - pazerność:) Mieć jak najwiecej, najmniejszym kosztem i broń Boże, nie podzielić się z nikim.
Skurw***syństwo jest zaraza, która toczy ten marny świat.
Zupełnie inaczej, jeśli sobie wyrzeźbię posąg Venus, albo namaluję coś z Van Dycka czy Rubensa. Tu już chyba spadkobiercy mnie ścigać nie będą, a i policja chyba też nie, o ile nie będę chciał tego sprzedać jako oryginału... ;)
Coś mi tu nie gra. Czyżby współczesny świat był już całkiem poje...ny? ;)
Dawno temu około roku 2k4 kanadyjski student Mike Rowe założył sobie stronę www.mikerowesoft.com fonetycznie, bardzo przypomina ona nazwę Microsoft.com. Koncern z Redmond uznał, że podobieństwo jest zbyt duże, dlatego zażądał, by Mike Rowe zrzekł się prawa do korzystania z owej domeny - w zamian zaproponowano mu 10 USD (czyli wyrównanie poniesionych przez Rowe'a kosztów). Młodzieniec poczuł się urażony tą propozycją i oświadczył, że ewentualnie może przekazać Microsoftowi prawa do domeny za co najmniej 10 tys. USD. Ostatecznie dogadał się z przedstawicielami koncernu. Strony zdecydowały się na wymianę - Mike Rowe zrzeknie się prawa do korzystania z domeny MikeRoweSoft.com, zaś Microsoft ufunduje mu za to: kurs certyfikacyjny, subskrypcję serwisu Microsoft Developer Network, wycieczkę do Redmond (dla całej rodziny!) oraz... konsolę Xbox i kilka gier. Microsoft też wspierał go przy tworzeniu nowej strony http://www.MikeRoweForums.com gdzie Mike wydał oświadczenie w którm napisał, że zdecydował się na ugodę m.in. dlatego, że maksymalną kwotą, jaką mógł przeznaczyć na wynagrodzenie prawnika to 1000 USD - zaś Microsoft dysponuje miliardami dolarów na takie cele. Rowe zobowiązał się również, że wszystkim ofiarodawców, którzy przekazywali mu pieniądze na walkę z Microsoftem, zwróci nadesłane przez nich datki.
Powinni na początku skontaktować się z właścicielem tej domeny, w celu rozmowy i nawet na tym zrobić interes.
Szczerze powiem dzięki namówieniu ze strony mojej dobrej siostry wziełem udział w konkursie na niejaki plakat filmowy i nie tylko nie opisujący treści filmu tylko przedstawiający normalny plakat , pierwsza inspiracja wiadomo świetna Mafia 2 ze swoimi genialnymi i przepięknymi plakatami po zobaczeniu których mam chęć obejrzeć film nic o nim nie wiedząc, tak więc zrobię to i niech wszystkie firmy których prawa naruszam szykują bagnety bo łatwo się nie poddam ponieważ jest to moja praca inspirowana ich pracą.
A może pójdą jeszcze dalej i zaczną ścigać ludzi za publikowanie screenów i gameplayów z ich gier?!?
Nie wolno tak traktować fanów!