Automatyczne urządzenie Filmomat zadba o prawidłowe wywołanie kliszy czarnobiałej bądź kolorowej w jednym z 50 procesów foto
Wywoływaliście kiedyś kliszę fotograficzną w domu? Z pewnością nie każdy dostąpił zaszczytu męczenia się z odczynnikami, ich odpowiednią temperaturą i proporcjami, a także czasem, by w końcu poddać się ogromnej satysfakcji z osiągniętego sukcesu. Nawet w czasach fotografii analogowej wiele osób wolało oddać kliszę do studia foto, w ostatniej dekadzie XX wieku wyposażonych w powszechne już fotolaby, by zdać się na umiejętności pracownika salonu lub automatyzację procesu.
Dziś pozostało już niewielu fanów analogowej fotografii, ale są wśród nich prawdziwi zapaleńcy. Tacy, którzy chcą połączyć pasję do tradycyjnej fotografii z korzyściami jakie daje dzisiejsza wygoda konstruowania różnych zautomatyzowanych urządzeń. Jednym z nich jest Lukas Fritz, który skonstruował Filmomat.
Filmomat to zautomatyzowany system wywoływania klisz, który mi osobiście przypomina komputer z fantazyjnym systemem chłodzenia wodnego, rodem z laboratorium chemicznego. To porównanie zresztą jest bardzo na miejscu, gdyż to właśnie odczynniki chemiczne i woda odgrywają w procesie wywoływania kliszy bardzo ważną rolę.
Urządzenie ma zaprogramowane w pamięci aż 50 różnych procesów wywoływania. Każdy z tych procesów może wykorzystywać trzy różne odczynniki chemiczne plus wodę do płukania kliszy i czyszczenia urządzenia (zbiornik ma 6 litrów pojemności), a liczba kroków na drodze do wywołania kliszy może wynieść maksymalnie 10.
Filmomat zdejmuje z nas odpowiedzialność za dotrzymanie odpowiednich parametrów roboczych podczas wywoływania, gdyż urządzenie samo pilnuje by proces wywoływania przebiegał prawidłowo. Trzeba go tylko wybrać z listy wyświetlanej na panelu OLED.
Koreks pozwala na umieszczenie różnych klisz - mogą to być dwie klisze 35 mm, dwie rolki filmu 120 mm, a nawet duże arkusze filmów 5x7”. Zarówno kolorowe jak i czarnobiałe. Demonstracyjne wideo pokazuje wszystkie etapy wywoływania - od napełnienia pojemników odczynnikami, poprzez programowanie procesu, kolejne etapy wywoływania, aż do usunięcia zużytych chemikaliów i automatycznego przeczyszczenia wszystkich komór roboczych.
Filmomat sprawia wrażenie przemyślanej konstrukcji i na pewno znajdą się chętni, którzy nie poskąpią gotówki by przekonać Lukasa do wykonania jeszcze jednego takiego urządzenia. Zbudowanie pierwszego Filmomatu zajęło rok czasu, ale teraz z nabytym doświadczeniem powinno pójść znacznie szybciej. Fritz proponuje cenę 2000 euro za jeden Filmomat. Jacyś chętni?
Źródło: petapixel
Komentarze
3Swoją drogą cena też zaporowa, dla wieeelkich pasjonatów...