Google Project Loon: internet wprost z nieba dzięki sieci balonów stratosferycznych
Internet będzie mógł dotrzeć do nieosiągalnych wcześniej nawet dla bezprzewodowej technologii miejsc. Próby trwają w Nowej Zelandii.
Jak dotrzeć do miejsc, w których przewodowe technologie są nieekonomiczne, jak pokonać naturalne przeszkody, które osłabiają sygnały radiowe? Google zdaje się mieć odpowiedź na to pytanie. Bardzo prostą. W ramach projektu Loon, dzięki systemowi unoszących się w powietrzu balonów, chce dostarczać bezprzewodowy Internet wszędzie tam, gdzie dotąd było to niemożliwe. Pierwsza testowa sieć uruchomiona została w Nowej Zelandii.
Na świecie jest 6,8 miliarda użytkowników sieci komórkowych. Niekoniecznie mobilnego Internetu choć dostęp do sieci oferuje dzisiaj już prawie każde urządzenie. Ludzi na świecie jest niewiele więcej. Jednak twierdzenie, że każdy może mieć dziś dostęp do Internetu to przesada.
Raport przygotowany przez Międzynarodową Unię Telekomunikacyjną (ITU) do pięknie wyglądających miliardów dodaje jeszcze jedną statystykę - 41%. Tylko tyle ludzi na świecie korzysta z Internetu (wśród nich 1,5 miliarda mężczyzn i 1,3 miliarda kobiet). Penetracja rynku największa jest w Europie, gdzie ten wskaźnik wynosi 75%. Najgorzej, co nie zaskakuje, w Afryce, około 16%. A jest to region o bardzo dużym przyroście naturalnym.
By poprawić te statystyki, zwłaszcza dla krajów rozwijających się i regionów słabo zurbanizowanych, w Google opracowano sieć balonów komunikacyjnych, które będą unosiły się w stratosferze na wysokości około 20 kilometrów. Dzięki temu, że kierunki wiejących tam wiatrów są przewidywalne można dość łatwo kontrolować ruch takiej sieci balonów by stale znajdowała się nad wyznaczonym obszarem. Wszystko dokładnie prezentuje powyższe wideo.
Każdy z balonów wyposażony jest w panel słoneczny, który zapewnia zasilanie, oraz elektronikę, która zapewnia łączność z balonem w promieniu do 40 kilometrów od miejsca, nad którym znajduje się aktualnie balon. Sieć balonów działa podobnie jak sieć komórkowa. Balony komunikują się ze sobą i naziemnymi centrami komunikacyjnymi, dzięki czemu nasz sygnał może ostatecznie trafić do punktu docelowego.
Balony przed startem. Kwadratowe panele to właśnie baterie słoneczne.
Dostęp do Internetu realizowany jest za pomocą bezprzewodowych technologii wykorzystujących pasma 2,4 GHz i 5,8 GHz. Dzięki temu, że nie wymagają one licencjonowania, sprawa jest znacznie uproszczona. Szybkość komunikacji według będzie odpowiadała prędkości oferowanej przez sieci 3G.
Na papierze brzmi to fajnie. Móc korzystać z Internetu gdziekolwiek, nawet w dolinach otoczonych górami i innych odległych od skupisk miejskich miejscach. A jak będzie to wyglądało w praktyce? Czy są zagrożenia, które niesie taka forma komunikacji? Co z bezpieczeństwem? Pytań zbierze się pewnie jeszcze wiele, a zanim na wszystkie poznamy odpowiedź, upłynie sporo czasu. Projekt jak podkreślają sami twórcy, jest w pierwszej fazie eksperymentów. Balony były już wcześniej testowane, ale czerwcowe testy 30 balonów w Nowej Zelandii to pierwsza próba zakrojona na tak dużą skalę.
Balon w powietrzu. Gdy uniesie się na wysokość 20 kilometrów, będzie miał elipsoidalny kształt o przekroju 12 na 15 metrów.
Choć projekt Loon ma przede wszystkim umożliwić korzystanie z jakiegokolwiek dostępu do Internetu, to jest ambitniejszym przedsięwzięciem niż próby z przekazywaniem sygnału na częstotliwościach wykorzystywanych przez telewizję. Może wydawać się czymś kompletnie odmiennym od Google Glass. Pod pewnymi względami tak jest, ale gdy zastanowimy się nad sensem projektu Loon, to zobaczymy, że w obu przypadkach chodzi o to samo. Google chce ułatwić dostęp do informacji. Pomijamy tu aspekty związane z odmiennymi pobudkami, jakie mogą przyświecać obu projektom, bo rozważania na ten temat to materiał na długi artykuł.
Źródło: Google Blog
Komentarze
8