Premiera Huawei P20 Pro i P20 - pierwszy oficjalny rzut okiem na nowe smartfony
Premierze Huawei P20 i P20 Pro towarzyszy hasło #seemooore. Te trzy literki o należy rozumieć nie tylko jako odniesienie do potrójnego aparatu w modelu Pro. Lecz też jako trzy istotne elementy - wzornictwo, aparat fotograficzny i wsparcie inteligentnych funkcji.
Stale rośnie znaczenie Huawei na firmamencie mobilnej fotografii jak i samego rynku tych urządzeń, ale też coraz odważniej poczyna sobie ten producent wobec innych gigantów. Podobnie coraz większe znaczenie ma nasz lokalny rynek, czego przykładem był przedpremierowy pokaz Huawei P20 i Huawei P20 Pro. Na kilka dni przez paryską globalną premierą produktu do Warszawy przyjechali dziennikarze z Europy, by upewnić się, czy wszechobecne przecieki są prawdą.
I faktycznie, wiele z rzeczy, które już wcześniej wiedzieliśmy o flagowych Huawei P20 i P20 Pro, okazało się prawdą, teraz możemy potwierdzić je w całej rozciągłości. Włącznie z cenami - 2699 zł za Huawei P20 oraz 3499 zł za Huawei P20 Pro. Przesprzedaż rusza o godzinie 17.00 (27.03.2018) po zakończeniu eventów organizowanych lokalnie w sklepach branżowych.
Huawei P20 Pro i jego czytnik linii papilarnych, drugi biometryczny system - rozpoznawanie twarzy - wykorzystuje 24 Mpix sensor przedniej kamery.
Droga ku przeznaczeniu
Przygoda Huawei z firmą Leica zaczęła się w 2016 roku, gdy światło dzienne ujrzał model P9. Do dziś świetny smartfon i mobilny aparat fotograficzny. Lecz już rok wcześniej podczas premiery P8 Huawei dał nam do zrozumienia, że pierwiastek fotograficzny jest dla niego istotny. Bo tak naprawdę tym elementem, a także wzornictwem, dany producent ma szansę na dobre się wyróżnić w oczach konsumenta. Na pierwszy rzut oka, bo pozostają jeszcze tajemnice zastosowanych we wnętrzu technologii. Huawei należy do tych producentów, którzy stosują własne chipsety.
Huawei P9 przyzwyczaił nas na dobre do podwójnego aparatu na tylnej ściance obudowy smartfona. Huawei P10 próbował przekonać nas, że czytnik linii papilarnych na przednim panelu nie jest czymś złym. Czym będą nowe Huawei P20 i P20 Pro? To nadal romans z Leicą i to w jeszcze większym stopniu (choć trudno to dostrzec od razu poza modelem Pro) oraz nawiązanie do panujących obecnie trendów. Czyli wypełniającego sporą cześć przedniego panelu wyświetlacza z wycięciem na słuchawkę i przedni aparat oraz wzornictwa obudowy bazującego na połyskującej tylnej kolorowej (nawet jeśli to tylko jeden odcień) ściance przesłoniętej szkłem, która uzupełnia metalową boczną ramkę.
Czytnik linii papilarnych i ochronna folia na ekranie
Kultowy już kształt wyświetlacza (tzw. notch można ukryć sprytnie wyświetlając czarny pasek powiadomień), a głośniczek słuchawki wspomaga technologię Dolby Atmos
Premiera smartfona czy aparatu?
Przebieg prezentacji smartfona utwierdził mnie w jednym przekonaniu. Dziś premiera mobilnych produktów w dużym stopniu przypomina premierę aparatów. Przedstawiciele producenta długo opowiadają o fotograficznej filozofii jaka przyświecała konstruktorom, omawiają technologie, konkretne cechy sprzętu, a potem dość szybko prześlizgują się nad innymi elementami specyfikacji, które już nie budzą takich emocji. Późniejsze tak zwane hands-on to także przede wszystkim testowanie funkcji fotograficznych. Ale czemu się dziwić, to właśnie o aparacie i o związanych z nim technologiach da się rozprawiać najdłużej.
Huawei P20 i P20 Pro jako mobilny aparat cyfrowy
Wystarczy rzut okiem na nowe smartfony, by ujrzeć podstawową różnicę. Podobnie jak podczas niedawnej premiery Samsunga, także i w tym przypadku są to rozmiary wyświetlacza oraz liczba i typy aparatów na tylnej ściance (jest jeszcze pewien, nie ukrywajmy problem, ale o tym potem).
Tym razem mamy jednak dwa lub trzy obiektywy i różne specyfikacje tych najważniejszych sensorów. W modelu P20 są to 12 Mpix sensor RGB (z pikselami o rozmiarze 1,55 um, podobno największymi w klasie) oraz 20 Mpix sensor monochromatyczny. Czyli teoretycznie dostajemy to samo co w P10, z tą różnicą że obiektywy są jaśniejsze, a ścieżka przetwarzania zdjęć dużo inteligentniejsza. Na przednim panelu mamy 24 Mpix sensor w aparacie do fotografii selfie.
Dużo większe emocje budzi Huawei P20 Pro. Mamy tu aż 40 Mpix sensor RGB, 20 Mpix sensor monochromatyczny i 8 Mpix obiektyw tele. Z przodu, w wycięciu wyświetlacza OLED, mamy ponownie 24 Mpix sensor.
Te 24 Mpix oraz funkcja oświetlenia portretowego na ekranie wyglądają świetnie
Przyjrzyjmy się fotograficznym technologiom w tym droższym ze smartfonów.
Huawei P20 Pro bliżej - fotograficzny gigant
Łącznie 68 Mpix - tak reklamowany jest P20 Pro i takie hasła mogą do niektórych trafić. My dobrze wiemy, że dodawanie rozdzielczości, podobnie jak sumowanie mocy każdego z głośników w zestawach audio, to jedynie chwyt marketingowy. Nie zmienia to faktu, że…
…model P20 Pro wyposażono w spory sensor typu 1/1,7 cala. To klasa rozmiaru, która kiedyś charakteryzowała zaawansowane modele kompaktów (dziś jak wiemy jest to już 1 cal). Z aparatów z takim sensorem, które wyposażono w dobrą optykę, daje uzyskać się świetne zdjęcia i takie oczekiwania mamy wobec P20 Pro.
Pewne obawy może budzić 40 Mpix rozdzielczość sensora, ale pamiętajmy że to nie jest tak, iż tylko rozmiar sensora decyduje o jakości zdjęć. Przy takiej nadmiarowości, bo do porządnego wyglądu wystarczy cztery razy mniej pikseli, oprogramowanie i sprzęt mają spore pole do popisu. De facto, zdjęcia wykonane w standardowym trybie przez P20 Pro mają rozdzielczość 10 Mpix, co jest wynikiem zastosowania łączenia pikseli czwórkami (mamy tu strukturę QuadBayer, efektywny rozmiar piksela to około 2 um)
W menu aparatu znajdziemy ISO aż 51200. Z niecierpliwością czekam na możliwość przetestowania tak wyśrubowanych ustawień - podczas pokazu oprogramowanie nie miało jeszcze tej opcji (maksymalnie było 3200). I nawet jeśli 51200 to hype (tego niestety się obawiam), to jeśli 3200 ISO zapewni rozsądną jakość, to będę zadowolony.
Główny aparat (także monochromatyczny) zachowuje tak jak poprzednio pole widzenia odpowiadające 27 mm ogniskowej. Jasność obu obiektywów to f/1,6 (podobne parametry ma P20). Obiektyw tele odpowiada ogniskowej 80 mm (zoom około 3x) i ma jasność f/2,4. Jest on stabilizowany optycznie, w przeciwieństwie do pozostałych aparatów, które wykorzystują inteligentną stabilizację elektroniczną Huawei AIS.
Huawei AIS ma być na tyle skuteczna, że w specjalnym trybie fotografowania możliwe jest uzyskanie nieporuszonych zdjęć bez statywu nawet przy czasie naświetlania 4 sekund. Na razie mogłem obserwować to tylko na ekranie i wygląda to obiecująco. Technologia AIS działa również podczas filmowania - niestety nie użyjemy jej w najwyższej rozdzielczości Ultra HD i przy wysokim klatkażu. W menu filmowym mamy wybór pomiędzy kodekiem H.265 lub H.264.
Inteligentne technologie przetwarzania obrazu (tzw. hybrydowy zoom) mają umożliwiać uzyskanie zdjęć o przyzwoitej jakości z zoomem 5x (czyli jak z obiektywu około 135 mm).
Obiektywy, zarówno w P20 jak i P20 Pro, wystają poza obrys obudowy
Huawei w swoim nowym smartfonie zastosował system AF typu 4 w 1. Jakby to nie brzmiało, oznacza to, że technologia PDAF oraz detekcja kontrastu i głębi są wspierane przez laser (przydatny przy odległościach do 3 metrów), a oprogramowanie pozwala realizować funkcję autofokusa 4D z przewidywaniem. Czyli mówiąc prościej otrzymujemy inteligentną (znów to słowo) technologię śledzenia ostrości po ustawieniu jej na wybrany motyw.
O klasie fotograficznej decyduje też szybkość z jaką możemy wykonać zdjęcie. Huawei P20 Pro uruchomi się i wykona zdjęcie w nie więcej niż 0,3 sekundy (funkcja Ultra Snapshot). Dużą szybkość powinno też dać się dostrzec przy fotografowaniu dynamicznych motywów, które uchwycimy dokładnie w interesującym nas momencie, a nie chwilę po (to też funkcja, która czeka na dokładne sprawdzenie).
Inną istotną cechą zdjęć jest ich poprawna kolorystyka. W serii P20 oczko lampy LED zintegrowane jest z czujnikiem kolorów RGB dla precyzyjnej oceny temperatury bieli w zakresie od 1000 do 20000 K.
I niejako wisienką na torcie jest tryb 960 kl/s (bo jakże mogłoby go nie być), który działa podobnie jak w pewnym smartfonie na literkę S.
Funkcje inteligentne - to ma sens
Inteligentne funkcje w aparacie mogą budzić odrazę u fotografa, który zakłada, że najważniejsze są jego umiejętności. Poniekąd słusznie, ale producentom smartfonów, które są kierowanie przede wszystkim do zwykłego użytkownika (jakim by nie był entuzjastą fotografii), a ten oczekuje, że tryb auto zrobi za niego wszystko. Zresztą nie tylko on, bo siłą mobilnej fotografii jest łatwość uzyskiwania zdjęć bez większych ceregieli.
Dlatego funkcje inteligentne mają sens, a zastosowanie chipsetu Kirin 970 z układem NPU uzasadnione. Im inteligentniejszy tryb auto, tym lepsze efekty zdjęciowe. I wcale nie chodzi tu tylko o jakość zdjęć, ale też o to jak aparat przystosował się do aktualnych warunków zdjęciowych.
Seria P20 ma wprowadzić doświadczenie fotografującego smartfonami tej marki na kolejny poziom. Owszem, inteligentne funkcje już były, ale tym razem będzie jeszcze sprytniej. Smartfon nie tylko będzie rozpoznawał obiekty, będzie w swoim „rozumku” zwanym Master AI rozmyślał nad kombinacjami wszelkich parametrów (ekspozycja, kompozycja, estetyka itp.), które wpływają na ostateczny efekt zdjęciowy.
...zastosowano odpowiedni tryb
W związku z tym nie tylko wybierze jeden z kilkunastu trybów fotograficznych, rozpozna zwierzaki (i to nawet poszczególne rasy - w przypadku psów 23), ale wspomoże nas też przy kompozycji (np. gdy zechcemy sfotografować grupę osób). Czasem ta inteligencja może być zbyt nachalna, o czym przekonałem się próbując wykonywać zdjęcia makro (smartfon wykrywa chęć wykonania takiego zdjęcia i przełącza się w tryb zbliżenia), ale sądzę że większość użytkowników będzie i tak zadowolona. Nawet jeśli inteligencja objawi się tylko podczas sortowania wykonanych zdjęć wedle tematyki.
A specyfikacja? - przecież Huawei P20 i P20 Pro to nie tylko aparaty
To prawda, bo wydaje się niezwykłym, by posiadacz tych smartfonów skupiał się jedynie na innych ich walorach. Być może zainteresuje go Android 8.1 z EMUI 8.1 (grzeszącym inteligencją), albo funkcja bezprzewodowego audio Bluetooth (kto w końcu chciałby męczyć się z przejściówką), która zapewnia w tym przypadku jakość dźwięku o wysokiej rozdzielczości (LDAC, 990 kbps). Huawei chwali się współpracą z kilkudziesięcioma ważnymi na rynku firmami w branży audio w tym z Dolby, które pomogło wdrożyć obsługę Dolby Atmos.
Być może potencjalnego użytkownika zainteresuje wyświetlacz o proporcjach 18,7 x 9, a może dostępne kolory. Ewentualnie szybka możliwość przesiadki ze starego smartfona Huawei - teraz klonowanie zawartości o rozmiarze 32 GB ma zająć maksymalnie 19 minut.
Przyjrzyjmy się specyfikacji obu flagowych modeli z serii P.
Huawei P20 | Huawei P20 Pro | ||
System operacyjny | Android 8.1 (Oreo) EMUI 8.1 | ||
Wyświetlacz | 5,8 cala 2244 x 1080 pikseli RGBW LCD, 18.7:9 | 6,1 cala 2240 x 1080 pikseli (428 ppi) OLED, 18.7:9 | |
Obudowa | wymiary 149 x 71 x 7,65 mm waga 165g uszczelnienia IP53 Gorilla Glass (przód i tył) krawędź (aluminium) | wymiary 155 x 73,9 x 7,8 mm waga 180g uszczelnienia IP67 Gorilla Glass (przód i tył) krawędź (aluminium) | |
Aparat | Tylny: podwójny aparat z AIS
Przedni: 24 Mpix (F2.0) | Tylny: potrójny aparat z AIS
| |
Tryby wideo | FullHD przy 60 kl/s 4K(tylko Pro) , FullHD, FullHD+, HD tryb Slow-motion w HD przy 960 kl/s (tylko Pro) kodek H.265, H.264 (do wyboru) | ||
Procesor | Kirin 970 (ośmiordzeniowy) z NPU 4x ARM Cortex-A73 2,4 GHz + 4x ARM Cortex-A53 1,8 GHz GPU: Mali-G72 MP12 | ||
Pamięć | 4GB RAM / 128GB | 6GB RAM / 128GB | |
Karta SIM | Dual SIM | ||
Bateria | 3400mAh | 4000mAh | |
szybkie przewodowe ładowanie kompatybilne z SuperCharge (wersja 4,5 V / 5A) | |||
Sieć | LTE kat.18 (gigabitowy internet 1,2 Gbps) | ||
Łączność | Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac (2.4/5GHz), Bluetooth 4.2, USB typu-C (3.1 ze wsparciem DP), NFC, Lokalizacja (GPS, Glonass, Beidou, Galileo) | ||
Płatności | NFC | ||
Czujniki | akcelerometr, czujnik zbliżeniowy, czujnik światła RGB, cyfrowy kompas, żyroskop, barometr | ||
Zabezpieczenia dostępu | wzór, PIN, hasło, zabezpieczenia biometryczne | ||
Technologie | funkcje inteligentne realizowane przez NPU (fotografia, interfejs użytkownika), Dolby Atmos |
Wzornictwo pod hasłem „więcej koloru”
Huawei nie ukrywa, że kładzie spory nacisk na wzornictwo. Konkurencja nie ułatwia mu zadania i nie jest zaskoczeniem, że to co odnajdziemy w P20 i P20 Pro to połączenie cech produktów różnych marek.
Huawei umieścił obiektywy aparatów podobnie jak w iPhone X, zastosował oblewający przedni panel wyświetlacz z wycięciem na słuchawkę i aparat selfie. Nie jest idealnie, bo na zintegrowany z ekranem przycisk musimy jeszcze poczekać (namiastkę tego znajdziemy w EMUI). Na razie musimy zadowolić się zajmującym część przedniej ścianki (poniżej ekranu) czujnikiem linii papilarnych, który potrafi przejąć funkcje przycisków domowych wyświetlanych na ekranie.
Przyśpieszone bicie serca u kolorystycznych estetów na widok P20 i P20 Pro zapewnią według producenta dostępne wersje kolorystyczne (to kolejny pomysł, który nie jest całkowicie autorski, ale został dobrze zrealizowany), w tym warianty z tzw. gradientem koloru na tylnej ściance. Jak to wygląda widać na poniższych zdjęciach.
Huawei P20 pojawi się w 5 wersjach - Black, Champagne Gold, Midnight Blue oraz Twilight (z gradientem) i Pink Gold (z gradientem). W przypadku Huawei P20 Pro zabraknie koloru Champagne Gold.
Pewien zgrzyt, czyli jak to jest z tym IP i microSD
Huawei P20 i P20 Pro pozbawione są złącz słuchawkowych. W zestawie otrzymujemy oczywiście przejściówkę z portu USB typu C na minijack, ale wyeliminowanie tak zwanego otworu sugerowałoby większe uniezależnienie od zanieczyszczeń i wody. A jednak nie jest tak różowo.
W Huawei P20 otrzymujemy obudowę zgodną ze standardem IP53, czyli taką, która poradzi sobie z większymi rozmiarem zanieczyszczeniami i zachlapaniem, ale której nie można bez obaw wrzucić do wody.
By poczuć się pewniej, będziemy musieli sprawić sobie Huawei P20 Pro, który dysponuje certyfikatem IP67. To już dużo lepsza ochrona, podobna jak w wielu innych flagowcach, ale wiemy, że mogłoby być odrobinę lepiej.
Ochrona IP to mały problem w obliczu „problemu” z kartami microSD, a raczej jego brak, gdyż Huawei tym razem wierzy w moc 128 GB wersji pamięciowej i nie zafundował nam slotu na pamięci przenośne.
Czy P20 i P20 Pro odmienią oblicze fotografii mobilnej?
Z wydawaniem takiej opinii byłbym ostrożny, nawet jeśli to mowa o P20 Pro. Na pewno otrzymaliśmy znów bardzo fajne i dobre (te słowa na kredyt, ale nie wątpię, że tak będzie) narzędzie do mobilnego fotografowania, które przy okazji jest świetnym smartfonem. Huawei P20 i P20 Pro, bo nie chodzi tu tylko o trzy oczka w wersji Pro, pokazują w jakim kierunku będzie się ona rozwijała, jak istotne będzie tu wsparcie fotografującego (poprzez różne inteligentne funkcje), który nie chce poświęcać czasu na coś więcej niż wybór motywu czy kadru do sfotografowania i naciskanie spustu migawki.
Kilka słów od autora
Wart swojej ceny czy nie? To pytanie będzie zapewne zaczątkiem wielu dyskusji, w których centrum znajdzie się porównanie Huawei P20 Pro, Samsunga Galaxy S9+ i być może jeszcze innego flagowca, o którym powiedzieć nie możemy. Każdy smartfon ma swoje zalety, ma też wady. Huawei P20 Pro zdaje się być bardziej ograniczonym (brak slotu microSD, złącza słuchawkowego) niż najważniejszy chyba obecnie konkurent lecz dla mnie to jak sprawdzi się w fotografii będzie kluczowe. Bo pod względem wzornictwa to już od dawna uważam serię P za doskonałą i być może znów przyzwyczaję się do czujnika linii papilarnych na przedniej ściance.
A na deser - Porsche Design Huawei Mate RS czyli luksusowy P20 Pro i dodatki
Premiera Huawei nie zakończyła się jedynie na pokazie flagowych smartfonów z serii P20. Nowy Porsche Design Huawei Mate RS łączy znaną już nam stylistykę (i po raz pierwszy czerwony kolor) z wysokiej rozdzielczości ekranem 2880 x 1440 pikseli i 256 GB pamięcią wbudowaną. Poza tym, jest to ten sam smartfon, również fotograficznie, co Huawei P20 Pro.
Warta wspomnienia jest też specjalna wersja aplikacji Prisma dedykowana nowym smartfonom Huawei. Wykorzystuje ona potencjał inteligentnej elektroniki, by przetwarzać obrazy bezpośrednio na smartfonie bez wysyłania ich do chmury, jak to ma miejsce w innych smartfonach. Efekt to 3 do 4 razy szybsze działanie.
Nowe akcesoria audio to Huawei FreeBuds, Huawei Active Noise Canceling Earphones 3 oraz Huawei DAC Headphone Amplifier. Tak opisuje je producent - „Huawei FreeBuds to pierwsze prawdziwie bezprzewodowe słuchawki douszne Huawei (TWS), zapewniające imponujące wrażenia dźwiękowe, dzięki perfekcyjnemu zbalansowaniu tonów wysokich i niskich oraz dynamicznemu przetwornikowi w wygodnej, bezprzewodowej obudowie. Huawei Active Noise Canceling Earphones 3 oferują trzy różne tryby aktywnego redukowania szumów (ANC) i krystalicznie czystego dźwięku Hi-Res, a także wtyczkę USB Type-C. Wzmacniacz słuchawkowy DAC firmy Huawei wyposażony jest w audiofilski układ przetwornika cyfrowo-analogowego, który umożliwia dekodowanie pasma 384kHz, 32-bitowy dźwięk bezstratny oraz zasilanie wysokiej klasy słuchawek o impedancji do 600Ω.”
Źródło: Huawei, inf. własna
Komentarze
15Jak dla mnie to jest podstawowa wada tych smartfonów.
Można też dodać "grzywkę Hitlera", czyli to idiotyczne wycięcie w górnej części ekranu...
By poczuć się pewniej, będziemy musieli sprawić sobie Huawei P20, który dysponuje certyfikatem IP67. To już dużo lepsza ochrona, podobna jak w wielu innych flagowcach, ale wiemy, że mogłoby być odrobinę lepiej."
P20 Pro, wg tabelki, ma IP67.
Szkoda, ze OLED tylko w wariancie PRO - takie 149 mm to bardzo przyjemny rozmiar. Ciekawe co pokaza zatem w nowym Honorze 10/X...