Według ekspertów nasz osobisty ślad węglowy to groźny absurd. Nie można go porównywać ze śladem węglowym kraju, branży czy firmy. Przykładanie tej miarki do konsumentów może mieć skutek odwrotny od zamierzonego.
W serwisie CNET pojawiła się krytyczna publikacja dotycząca śladu węglowego. Według ekspertów terminu tego nie powinniśmy stosować w odniesieniu do pojedyczych ludzi. To groźna manipulacja, która przenosi odpowiedzialność na odbiorców towarów i usług. Tymczasem żaden użytkownik smartfona, komputera ani samochodu, nie ma takiego wpływu na zminy klimatu jak producenci tych przedmiotów i dostawcy energii elektrycznej.
Osobisty ślad węglowy to absurd
„Ślad węglowy to tak naprawdę emisja gazów cieplarnianych związana z określoną działalnością” – wyjaśnia Philippe Pernstich, ekspert ds. śledzenia śladu węglowego w firmie Minimum.
To zgadza się z popularnymi definicjami, ale Pernstich przestrzega przed absurdem okeślania emisji śladu węglowego przez pojedynczego człowieka. Ślad węglowy może charakteryzować produkt, producenta, kraj, branżę. Człowiek nie może być emitentem tylko dlatego, że zużywa produkty lub korzysta z usług.
Rzeczywiście, w sieci znajdziemy bez liku aplikacji i kalkulatorów, które mierzą nasz ślad węglowy i podają zalecenia dotyczące jego ograniczenia. Problem w tym, że dowiadujemy się z nich, że życie jest emisyjne i każdy nasz ruch przyczynia do katastrofy klimatycznej. Tymczasem wcale tak nie jest. Stosowanie pojęcia osobistego śladu węglowego utwierdza nas tylko w błędnym przekonaniu, że jednostka może powstrzymać zmiany klimatu.
Jednostka nie rozwiąże problemu zmian klimatycznych.
- podkreśla Pernstich
Podobnego zdania jest działaczka klimatyczna, Auden Schendler. Według niej osobisty ślad węglowy jest odwracaniem uwagi od problemu. Jego źródłem są bowiem globalne emisje. Człowiek nie powinien wybierać rozwiazań, usług i produktów kierując się kryterium emisyjności. On powinien mieć do wyboru produkty i usługi o zrównoważonej emisyjności.
Człowiek nie może być traktowany jak emitent
Według Pernsticha osobiste pomiary śladu węglowego mogą być przydatne, ale nleży traktować je z dystansem, bo są niezmiernie trudne. W ten sposób możemy wybierać te produkty i usługi, które są korzystniejsze dla planety, ale praktycznie nigdy nie jesteśmy w stanie ustalić skąd pochodzi energia, której zużycia wymaga potrzebny nam przedmiot lub usługa.
Na przykład zjedzenie obiadu w restauracji jest enimgmą pod względem śladu węglowego. Wiemy co nam podano i jak przebyliśmy drogę do restauracji. Nie wiemy jednak jak bardzo emisyjne było zaserwowanie nam dania. Nie mamy wpływu na źródło energii i nie wiemy kiedy oraz ile jej zużyto. Nie wiemy jak transporotowane były produkty, jak je produkowano oraz przygotowano.
Nie mamy ogromnej kontroli nad intensywnością emisji dwutlenku węgla.
– wyjaśnił Pernstich
Mamy wpływ na ograniczenie emisji, bo im mniej czegoś zyżywamy, tym mniejszy ślad węglowy emitujemy. Nie możemy jednak wszystkiego kontrolować i chcemy przeżyć. Musimy pić, jeść, przemieszczać się, a współcześnie nie jesteśmy w stanie zaspokajać tych potrzeb samodzielnie, a jednocześnie wysoce efektywnie. Neutralność węglowa nie może być naszym celem.
Dlatego temat śladu węglowego powinno się rozpatrywać w kontekście krajów, gałęzi przemysłu lub maksymalnie zakładu produkcyjnego. To na tym poziomie jest możliwe ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, które ma znaczenie dla zmian klimatycznych.
Źródło: CNET
Komentarze
42->
Europa nie rozwiąże problemu zmian klimatycznych.
(mogą to zrobić tylko Chiny, które mają wszystko gdzieś i odpowiadają za 90% CO2 itp.)
Jest ogromny nacisk na zmniejszenie ilosci co2 tyle ze malo kto wspomina ze rosliny potrzebuja co2 jak ludzie tlenu ziemia robi sie coraz bardziej zielona co pokazuja zdjecia saterlitarne i faktycznie wskazuje ze jest wieksza ilosc co2 w atmosferze i daje to wysmienite warunki do wzrostu roslin.
Powszechnie rozumiana ekologia znacznie rozni sie od tej ktora jest nam oferowana bo papierowa slomka do napojow zamknieta w foliowym opakowaniu nie poprawi stanu ekologi identycznie z samochodami gruz ktory jezdzi 30 lat jest znacznie mniej szkodliwy niz nowy samochod elektryczny bo gruz spelnial zadanie przez 30 lat natomiast elektryk bedzie potrzebowal wymiany bateri juz za 10-15 lat to juz samo w sobie jest bardziej szkodliwe dla srodowiska niz produkcja gruza i calego paliwa jakie spalil przez te lata.
Prosty wniosek co juz zostalo wyprodukowane nie wyemituje juz wiecej co2 jednak wielkie firmy pod pretekstem ekologi kaza nam kupic kolejny samochod i kolejny raz zanieczyscic srodowisko zeby oni zarobili a my zebysmy zyli w smrodzie, nowy samochod to abstrakcja to moze smartfon? firmy spowalniaja smartfony kolejnymi aktualizacjami zeby wymusic przesiadke na nowy model o podobnych jak nie identycznych parametrach, pralka sie popsula dzien po gwarancji dziwne nie?
Coraz wiecej rzeczy jest podpinane pod ekologie nie jezdzij za czesto samochodem bo ekologia ale czy niechcesz kupic nowego auta? jedz zdrowiej ale najpierw trzeba dowalic rolnikom maja w zamysle uni przeznaczyc 25% swojej ziemi na uprawy eko dodatkowo sa zmuszani do obowizkowego odlogu ziemi oraz zmniejszenia ilosci opryskow niby dobrze dla konsumenta ale cena zdrowego jedzenia wzrosnie a co sie dzieje jak pojawia sie drogi produkt? obok pojawia sie "lewy" ale tanszy z naklejka eko i zataczamy koleczko myslisz ze jesz zdrowo a wychodzi jak zawsze.
No i dochodzimy do stref czystego powietrza ktore dziwnym trafem sa lobbowane przez firmy zajmujace sie albo sprzedarza aut elektrycznych albo sztuczna inteligencja albo jednym i drugim, z raportu wykonanego na zlecenie warszawy wynika ze d
https://www.worldometers.info/co2-emissions/co2-emissions-by-country/
nawet gdyby ten kraj z 40 milionami mieszkancow zapadl sie pod ziemie i zostala tak tlyko czarna dziura, nie mialoby to zadnego nawet najmniejszego wplywu na swiatowy klimat i globalna ilosc dwutlenku wegla.
Slad weglowy to kolejna bzdura mydlaca oczy przed powaznymi problemami jakie teraz tocza sie na swiecie:
- ukraina
- wenezuela
- Myanmar/burma
- palestyna
- tajwan
- sudan
- mali
- kurdistan
- armenia
Jest wiecej ladograbieznych konfliktow teraz niz w ktorym kolwiek z ostatnich dziesiecioleci
Albo nic się nie stanie przecież jak jednostka sobie coś weźmie ze sklepu.
Niestety koncept sumy oddziaływań jest trudny do zrozumienia, zwłaszcza gdy chodzi o duże ilości, przy których przecież każda jednostka jest do 'pominięcia'.
Ludzie leniwi i krótkowzroczni są mistrzami w wymyślaniu wymówek, byle im było wygodniej...Bo to przecież bez znaczenia, że sobie weźmie malutki kawałeczek z Colosseum itd...
Zapomniał tylko że od kilku lat zakorkował stolice poprzez zwężanie ulic...
Normalnie geniusz z platformy ubywatelskiej...
Jeśłi tacy ludzie są u władzy to ten świat zginie bardzo szybko...
Autorka raczej nie słynie do dobrych tekstow.
Kiedyś ludzie nie zwracali uwagi np. na skład jedzenia (i niektórzy nadal tego nie ogarniają), ale dzięki informacjom na opakowaniu przynajmniej część może zdecydować o zdrowych dla siebie wyborach.
I to samo może (i powinno być) z poziomem emisyjności produktów i usług.
Jako konsument chcę wiedzieć jaki poziom emisji wiąże się z danym produktem lub usługą aby móc zdecydować czy chcę je kupić czy nie. Czym się będę kierował to już inna sprawa, ale wiedzieć chcę.