W ostatnich dniach wiele mówi się o problemie nieszczelności komór z matrycą w bezlusterkowcach Sony i Fujifilm. Przyjrzyjmy się bliżej tej sprawie.
Zdjęcia wykonane przy obiektywie zasłoniętym szczelnie dekielkiem, na których widać jasne plamy lub odblaski na tle czarnego, albo prawie czarnego obrazu, budzą obawy. Zwłaszcza gdy wiemy, że ten obraz powinien być co najwyżej lekko ziarnisty, co jest efektem ciemnych szumów matrycy. Od pewnego czasu słyszymy o wspomnianych efektach, czyli tak zwanym wycieku światła, który zauważono w aparatach Sony A7 i Fujifilm X-T1. A to przecież bardzo drogie bezlusterkowce, które nie powinny mieć takich problemów. Czy faktycznie jest się czym przejmować? A może problem jest nieco wyolbrzymiony?
Odpowiedź brzmi - i tak i nie. To, że światło może do wnętrza aparatu dostać się nie tylko poprzez obiektyw, ale również poprzez inne nieszczelności w konstrukcji, wie każdy, kto pasjonuje się fotografią. Lustrzankowi fotografowie wiedzą, że świecąc silnie w wizjer zaburzymy nie tylko działanie układu AF, ale możemy zepsuć również ekspozycję. Wspomniane bezlusterkowce nie mają jednak wizjera optycznego, więc może nieszczelności należałoby szukać gdzie indziej.
Tak powinno, w przybliżeniu, wyglądać długo naświetlane zdjęcie przy założonym dekielku w aparacie bez problemów z wyciekiem światła.
Testy przeprowadzone przez niezależne portale pokazały, że w przypadku Fujifilm X-T1 winnym są porty HDMI i audio, przez które dostaje się światło, a w Sony zdiagnozowano nieszczelności pierścienia wokół bagnetu. Fujifilm już oferuje usługę, która w przypadku wystąpienia problemów pozwala na bezpłatną naprawę aparatu. Problemów można pozbyć się również samodzielnie. W Fujifilm oklejając porty, a w Sony zakładając na przykład opaskę wokół szczeliny, która znajduje się w miejscu łączenia obiektywu i korpusu lub oklejając newralgiczne miejsca (zaznaczone na zdjęciu purpurowymi paskami).
Jak na razie brzmi to niepokojąco. Czy jednak dotyczy każdego? W rzeczywistości wyciek światła przez większość fotografujących nie zostanie nawet zauważony. Występuje on bowiem przy bardzo długiej ekspozycji lub przy zastosowaniu bardzo wysokiego ISO. Jednak i w tym drugim przypadku czas naświetlania musi wynieść co najmniej kilkadziesiąt sekund. Dodatkowo w trakcie takiej ekspozycji silne źródło światła musi oświetlać nieszczelną część aparatu. Dlatego w większości sytuacji fotograficznych do przecieku światła nie dojdzie lub będzie on niezauważalny.
Na tle ciemnego obrazu plamy światła są aż nadto widoczne.
Warto jednak zdawać sobie sprawę, że takie zjawisko może mieć miejsce, zwłaszcza gdy stosujemy oryginalne techniki fotograficzne, na przykład stosując filtry neutralne w połączeniu z bardzo długim czasem naświetlania za dnia. W przypadku aparatu Sony A7, jak pokazuje w swojej analizie serwis imaging-resource, jasne plamy mogą faktycznie popsuć zdjęcie. Z kolei gdy wykonamy zdjęcie przy silnym świetle słonecznym na wprost, oprócz wycieku światła mogą pojawić się również inne efekty związane z niedoskonałością systemu optycznego aparatu.
Zjawisko zauważono również w niektórych lustrzankach Canon 5D Mark III czy Nikon D800E przy ekstremalnych ekspozycjach (30s, ISO 25600). Oczywiście po uprzednim zasłonięciu wizjera. Jednak nie jest to powszechny efekt i nie powinniśmy demonizować tego problemu. Podobnie jak w przypadku iPhone’a i świetlnych flar, które są przypadłością nie tylko tych smartfonów.
Tyle na temat ekstremalnych warunków fotografowania. Źródła problemów zidentyfikowano i można je wyeliminować. Jednakże niezależnie od modelu aparatu, gdy na zdjęciach z zasłoniętym obiektywem wykonanych nawet na bazowej czułości (ISO 80, 100, 200) lub nieznacznie podniesionej i przy czasie naświetlania sporo poniżej 1 sekundy zobaczymy jasne plamy, warto się tym poważniej zainteresować. Być może to tylko nieszczelności, ale może to być też problem tkwiący bezpośrednio w sensorze.
Źródło: lensrentals.com, cameras.reviewed.com, imaging-resource, Inf. własna
Komentarze
9A tak całkiem serio to zastanawia mnie jak takie coś może zostać niezauważone przejść do fazy produkcji... że o dystrybucji nie wspomnę.