Masz włączoną lokalizację w smartfonie? Firmy wiedzą co robisz każdego dnia
Śledzenie przez korporacje każdego ruchu użytkownika w sieci, nie jest niczym odkrywczym w dzisiejszych czasach. Dobrowolnie udzielamy dostępu do prywatnych danych, a aplikacje w smartfonach śledzą na bieżąco naszą lokalizację.
Wiele osób wciąż nie zdaje sobie sprawy jak cennymi informacjami dzieli się z firmami. Nie każdy zastanawia się nad tym, co tak naprawdę dzieje się później ze zgromadzonymi w ten sposób danymi.
Ostatnio New York Times opublikował obszerny raport na temat przekazanego dziennikarzom pliku, zawierającego szczegółowe dane lokalizacyjne z telefonów ponad 12 milionów Amerykanów. To miliardy pingów, które były zbierane przez miesiące. Do tej pory dziennikarze nie badali pliku z tak ogromną ilością wrażliwych danych.
Ludzie śledzeni są niemal na każdej ulicy, w dzielnicach bogatych i biednych. Ruchy każdej osoby mającej smartfon z udostępnioną lokalizacją są cały czas monitorowane. Co ciekawe, cały zestaw danych pochodzi z wielu różnych aplikacji: wiadomości lokalnych, pogodowych czy takich z kuponami rabatowymi.
Dostęp do danych z lokalizacji
Wszystkie te dane od lat zbierane są za pomocą oprogramowania wprowadzonego do aplikacji przez firmy, o których większość z nas nigdy nie słyszała. Tego typu organizacji może być kilkadziesiąt i dla każdej z nich nasze życie jest niczym otwarta księga. Dobrze znają odwiedzone przez nas miejsca, spotkane osoby, przebyte trasy, czas spędzony poza domem. Wiedzą gdzie się modlimy, gdzie pracujemy, jak długo siedzimy na ławce w parku i do jakiego lekarza chodzimy.
Adresy osób na wysokich stanowiskach są czasem dostępne publicznie. Mając te dane, łatwo zlokalizować funkcjonariusza służb specjalnych odbierającego dzieci ze szkoły, znanego prawnika jadącego na wakacje czy celebrytę przebywającego u rodziny. Punkty na mapie czasami ujawniały dowody uzależnienia od narkotyków, zdrady małżeńskie czy dokonywane aborcje.
Dlaczego udostępniamy nasze dane?
Konsumpcjonizm króluje, a wiele darmowych aplikacji kusi ciekawymi funkcjami. Jesteśmy tak wygodni, że nie chce nam się sprawdzać regulaminów, ani poszukać bezpieczniejszych rozwiązań. Poza tym firmy przecież zapewniają, że dane są anonimowe i bezpieczne. Jednak informacje wyciekają.
Dziennikarze śledzili miliony poruszających się po mapie kropek (każda z nich to jeden smartfon) i żadna nie zawierała nazwiska czy adresu. Jednak bardzo łatwo zidentyfikować osobę, kiedy przebywa w konkretnym miejscu, a później można śledzić każdy jej ruch.
Powody gromadzenia wrażliwych danych
Politycy znając zainteresowania i dane demograficzne obywateli, mogą lepiej dostosować swoje komunikaty w kampaniach wyborczych. Łatwiej też zidentyfikować osoby biorące udział w protestach.
Firmy gromadzą całą masę danych, dzięki którym poznają zachowania, zwyczaje i upodobania konkretnych osób. To umożliwia lepsze dostosowanie reklam zachęcających do zakupów. Reklamodawcy łączą dane z różnych źródeł z informacjami demograficznymi (kody pocztowe, wiek, płeć, numery telefonów), aby stworzyć szczegółowe profile odbiorców wykorzystywane w reklamie ukierunkowanej. Cały mechanizm powstał dzięki postępowi technologicznemu i chęci zysku, a brak odpowiednich przepisów ułatwia cały proces. Chociaż powoli zaczyna się to zmieniać.
Pamiętajmy, że nasza prywatność jest tak samo bezpieczna, jak najmniej bezpieczna aplikacja na naszym smartfonie. Zastanówmy się zatem dwa razy, zanim udostępnimy którejś z nich nasze wrażliwe dane.
Źródło: New York Times
Warto zobaczyć również:
- Jak włączyć lokalizację GPS?
- Bluetooth 5.1 i rewolucja (?) lokalizacyjna
- iPhone i iPad wiedzą gdzie byłeś
Komentarze
9Włączam tylko kiedy mi potrzebne.
Z tego powodu bateria bardzo długo mi trzyma.