Instytucja, która powstała na gruzach kataklizmu cywilizacyjnego. Tak można określić początki NASA, którego program kosmiczny był pochodną doświadczeń z czasów II wojny światowej i konsekwencją wyścigu jaki narzuciła zimna wojna.
Ten cierpki wstęp pokazuje, że czasem wielkie nieszczęścia rodzą wielkie nadzieje. Ludzkość w sytuacjach kryzysowych nie musi obierać takiej drogi jak konflikty, ale jeśli już tak się dzieje, nie musimy też odrzucać wszystkiego, co wiąże się ze źle postrzeganą przeszłością. I tak konstruktor rakiet V2 traktowany jest jako założyciel organizacji, której nazwa znana jest chyba każdemu z nas - NASA. Nazwy, która jest synonimem badań Kosmosu, zaawansowanych technologii i autorytetu w tej dziedzinie.
Obecne logo NASA, które wygląda identycznie jak to z 1959 roku, na budynku technicznym
W latach 1975-1992 NASA korzystało jednakże z innego symbolu jako oficjalnego logo
Historia NASA nie upływa jednak wyłącznie w atmosferze astronautycznej sielanki. To konglomerat wielu instytucji, które zatrudniają kilkanaście tysięcy ludzi, a oprócz uprawiania nauki i rozwijania technologii, scierają się ze słabością nowoczesnego świata - biurokracją.
60 lat NASA
NASA (National Aeronautics and Space Administration) w 2018 roku obchodzi swoje 60-lecie. To instytucja założona w 1958 roku za czasów prezydentury Dwighta Eisenhowera. Przejęła ona rolę NACA (National Advisory Committee for Aeronautics), która funkcjonowała od 1915 roku, jak i większość z 8 tysięcy pracowników w instytutach zrzeszanych przez NACA. Na początku roczny budżet NASA wynosił 100 milionów dolarów. W czasach największej świetności NASA, w drugiej połowie lat 60. XX wieku, sięgał ponad 40 miliardów dolarów (w przeliczeniu na wartość dolara w 2009 roku). Od początku lat 70. utrzymuje się na podobnym poziomie, około 15-18 miliardów dolarów, ze skokiem w początkach lat 90. do około 23 miliardów.
Prezydent USA Dwight Eisenhower (pośrodku) oraz dr T. Keith Glennan (pierwszy administrator NASA) i dr Hugh L. Dryden (zastępca)
Pojawiły się także nowe twarze, w tym Werhner von Braun, który po 1945 roku zdecydował się oferować swoje usługi i wiedzę Amerykanom. Z sukcesami, z których za największy należy uznać projekt budowy rakiet Saturn V, które wyniosły człowieka w podróż na Księzyc. Choć stał się on zasłużonym dla NASA pracownikiem (przez lata dyrektorował w Centrum Lotów Kosmicznych Marshalla), pod koniec życia dosięgła go przeszłość. To dziedzictwo odbiło piętno także na jego potomkach, którzy niechętnie mówią o swoim słynnym dziadku.
Wernher von Braun
Wróćmy jednak do NASA. Organizacja powstała już w lecie 1958 roku, ale oficjalnie otwarta została z początkiem października, dlatego tę datę upodobano sobie dziś jako najlepszą okazję do celebracji jubileuszu. NASA kieruje administrator wskazywany przez prezydenta USA, a potem zaakceptowany w głosowaniu przez senat. Dlatego, choć NASA to amerykańska instytucja, z którą współpracują naukowcy i inżynierowie z całego świata, jest też organizacją, której funkcjonowanie i budżet w dużym stopniu zależą od aktualnych politycznych nastrojów w Stanach Zjednoczonych.
Pełniący obecnie rolę administratora NASA Jim Bridenstine jest 13. z kolei. Jest też politykiem, który ma za sobą karierę w marynarce i lotnictwie USA, ale nie jest naukowcem. Naukowcy również mieli okazję kierować NASA, aczkolwiek to nazwiskiem Jamesa E. Webba (nie naukowca z krwi i kości) nazwany został teleskop kosmiczny kreowany na następcę Hubble’a. To hołd dla człowieka, za którego administratury realizowane były programy Mercury, Gemini i spora część Apollo, który musiał radzić sobie z niekorzystnym wizerunkiem agencji po tragedii Apollo 1 (w której zgineła trójka astronautów nie oderwawszy się nawet od Ziemi).
NASA to nie tylko loty załogowe, ale i czysta astrofizyka
NASA to słowo wytrych, które kojarzy się nam nie tylko z załogową eksploracją Kosmosu. Nawet bardziej wiążemy je ze wszelkimi projektami naukowymi, których celem jest badanie Układu Słonecznego i Wszechświata. Czasem nawet zbyt pochopnie wiążemy NASA z przedsięwzięciami naukowymi, które tylko po części mają z nauką związek (ze względu na dofinansowanie). NASA to, NASA tamto, mało która organizacja jest tak szeroko rozpoznawalna na świecie. Wystarczy powołać się na NASA i mamy wrażenie, że wypowiedź nabiera znaczenia.
Można pomyśleć, że NASA to wyłącznie dobry PR i na pewno działania wizerunkowe wielokrotnie przydawały się tej instytucji w niekorzystnych dla niej czasach (katastrofy pojazdów załogowych) czy momentach, gdy zarzucano jej zbytnią biurokrację (co z pewnością nie jest zarzutem wyssanym całkowicie z palca, a o czym świadczy choćby przeciągająca się budowa teleskopu Jamesa Webba - trafi na orbitę prawdopodobnie 10 lat po pierwotnie zakładanym terminie).
Hubble, najbardziej rozpoznawalny projekt NASA
Nie da się też zaprzeczyć, że większość dotychczasowych sukcesów związanych z eksploracją i badaniem Kosmosu ma mniejszy lub większy związek z NASA. To pod auspicjami NASA prowadzony jest udany program badań Marsa. To NASA jest operatorem Hubble’a i wielu innych teleskopów kosmicznych. Ta instytucja kierowała też tworzeniem orbitera Cassini, który pokazał Saturna w nowym świetle. To NASA pracowało nad wysłaniem sond poza Układ Słoneczny. Dzięki programom wsparcia finansowego NASA przyczyniła się także do sukcesów wielu astronomów na świecie (również w Polsce). Z NASA możemy powiązać zarówno sondę COBE, która badała tło promieniowania, czyli echo zamierzchłej historii Wszechświata, jak i Keplera, który poszukuje planet pozasłonecznych. I w końcu NASA walnie przykłada się do propagowania wiedzy o Kosmosie, czego przykładem jest ogromna liczba tekstów, które podpierają się właśnie tym co udostępniła NASA.
Astronauci trenują na Ziemi przed misją księżycową - prawdopodobnie takie zdjęcia mogły stać się źródłem teorii spiskowych o niezrealizowanym locie na Księżyc
NASA kojarzymy z badaniami planet w Układzie Słonecznym, ale również Ziemia znajduje się w polu jej zainteresowania. I bardzo dobrze, bo między innymi dzięki takim misjom jak Jason 3 (pomiary poziomu oceanów), SMAP (pomiary wilgotności gleby) czy GRACE-FO (realizowany we współpracy z ESA program pomiarów pola grawitacyjnego), które są realizowane w ramach projektu EOS (Earth Observing System), znamy naszą planetę lepiej niż kilkadziesiąt lat temu. Ta wiedza jest potrzebna, jeśli chcemy przetrwać jako cywilizacja na Ziemi, a także efektywnie funkcjonować obecnie, z pełną świadomością obecnych zagrożeń dla klimatu i życia.
Gdzie NASA było i gdzie jest obecnie
W czasach zimnej wojny NASA było orężem świata zachodniego, który ścigał się ze Związkiem Radzieckim. Był to wyścig prawie łeb w łeb, a fakt, że to Rosjanie wysłali pierwszego człowieka w Kosmos, nie był wynikiem szczególnej przewagi technologicznej, a jedynie różnic w strategii testowej i poświęcenia na jakie zgodni byli przystać radzieccy bohaterowie i jakiego wymagali politycy. Tuż po locie Gagarina poleciał w Kosmos Alan Shepard, i choć te loty dzieliły tygodnie, to wygrana ZSRR miała ogromne znaczenie propagandowe.
Rozsierdziła ona Amerykanów i poniekąd dlatego nieco ponad rok później Kennedy ogłosił plan dotarcia człowieka na Księżyc. W tym roku NASA świętuje też 50 lecie programu Apollo, którego start utożsamia tym samym z misją Apollo 7.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna czyli ISS w 2009 roku
Przez większość XX wieku rywalizacja NASA i Rosjan nadawała tonu eksploracji Kosmosu. Rosjanie koncentrowali się na lotach Sojuzów, a w końcu na budowie załogowego MIRa. Amerykanie przez chwilę mieli stację Skylab, potem jednak skusili się wizją wahadłowców kosmicznych, które na prawie dwie dekady zdominowały działania NASA związane z załogową eksploracją Kosmosu. Wahadłowce pełniły rolę transportu na rosnącą ISS od samego początku jej istnienia.
Jednak z czasem w potęgę urosła europejska ESA, z cienia wyszła japońska JAXA, a to nie wszystkie liczące się dziś agencje kosmiczne. Nie możemy zapominać o Indiach, a również o Chinach, które prawdopodobnie już niedługo zbudują na orbicie faktycznego konkurenta dla ISS.
Treningi wewnątrz atrapy załogowego Boeing Starliner
NASA dziś nie ma już tak dużej przewagi, ale też inaczej wygląda obecnie eksploracja Kosmosu. To działanie dużo bardziej pokojowe, takie jakim wyobrażano je sobie kilkadziesiąt lat temu, gdy specjalnym aktem kładziono podwaliny pod funkcjonowanie NASA. NASA współpracuje z ESA, ta z kolei z Roskosmosem. Chińczycy z kolei chcą, by na ich stację kosmiczną przylatywali też astronauci z zachodu. Dużo poważniejsza jest dziś też współpraca i wkład firm prywatnych, takich jak SpaceX czy Boeing w działania NASA.
To wszystko nie zmienia jednak faktu, że NASA jest instytucją amerykańską, a reguła „kto pierwszy ten lepszy” wcale nie straciła na znaczeniu. Dlatego już w 2017 roku prezydent Trump podpisał dokument, który nakreśla przyszłość NASA i załogowej eksploracji Kosmosu przez USA.
Historia NASA - wersja dla niecierpliwych
Plany NASA na przyszłość - Księżyc wraca do łask
Na kanwie tych ustaleń NASA ogłosiło strategię (można by rzec narodową) dotyczącą eksploracji Kosmosu. Determinuje ona pośrednio też losy wielu innych projektów NASA na przestrzeni przyszłych kilkunastu lat.
Ślad jaki pozostawił but astronauty na powierzchni Księżyca w 1969 roku pewnie jest tam do dziś. Pora zostawić kolejne.
Plan jest bardzo ambitny i nawiązuje do najświetniejszych czasów z początków NASA. Padają w nim słowa o absolutnej dominacji USA w eksploracji Kosmosu, przestrzeni wokółziemskiej, misjach na Księżyc i na Marsa. Ewidentnie Księżyc wrócił do łask - planowana jest budowa stacji technicznej Gateway (początkowo o przestrzeni życiowej około 20% przestrzeni jaką astronauci dysponują na ISS) na orbicie Księżyca, a także siedliska na powierzchni naszego satelity. Pierwsze elementy Gateway mają trafić na orbitę już w 2022 roku. Wszystko jednak zależy od decyzji na szczeblu organizacyjnym, która ma być podjęta jeszcze w tym roku.
Zadania transportowe na niską orbitę wokółziemską (LEO) od NASA przejmą prywatne firmy. Ta z kolei skupi się na rozwoju SLS i załogowego Oriona, które wyniosą ludzi i towary poza LEO.
Kandydaci do pierwszego załogowego lotu komercyjnym pojazdem na ISS i z powrotem. W tle SpaceX Dragon i Boeing Starliner
Księżyc ma być wręcz zbombardowany w najbliższej dekadzie przez liczne misje robotyczne, w stopniu nieporównywalnym do obecnej eksploracji Marsa. Wszelkie działania prowadzone będą w celu zapewnienie stałego pobytu ludzi na Księżycu. Tenże glob stanie się miejscem treningowym dla przyszłych misji na Marsa. Optymistyczny plan zakłada powrót na powierzchnię Księżyca około 2023 roku, a w najgorszym razie ma to nastąpić przed końcem trzeciej dekady XXI wieku. Już na początku tej dekady mają wyruszyć w podróż wokółksiężycową pierwsze bezzałogowe pojazdy - przypomina to pierwsze fazy projektu Apollo. Dwa lata później ma mieć miejsce pierwszy lot załogowy wokół Księżyca, co przypomina lot Apollo 8 w 1968 roku.
NASA chce współpracować z prywatnymi przedsiębiorcami na jeszcze bardziej otwartych zasadach niż wcześniej. Można powiedzieć, że NASA chce być instytucją, która spina wszelkie aktywności. Po 2025 roku właśnie w taki sposób ma być wspierane funkcjonowanie ISS.
Tymczasem na Marsie NASA chce nadal rozwijać program łazików (a także pojazdów latających). Jak już pisałem we wcześniejszych tekstach, kolejny łazik będzie platformą eksperymentalną dla produkcji tlenu i innych surowców, będzie też pierwszym etapem projektu, który zakłada przywiezienie próbek z Marsa na Ziemię. Te działania wydają się trochę pochopne, bo i tak po 2030 roku planowana jest misja załogowa na Marsa, która będzie w stanie samodzielnie zbadać próbki (ewentualnie przywieźć na Ziemię).
Misje badawcze NASA w najbliższej dekadzie
Te wszystkie dumne zapowiedzi NASA i amerykańskiej administracji mogą wydać się paplaniną bez konkretniejszego sensu. Poprosimy o szczegóły, powiecie? Cóż, sam bym chciał usłyszeć dokładne deklaracje co do dnia, wysłanego kilograma czy osoby i kosztów (choć nie płacę podatków w USA). Ale prawdą jest to, że USA właśnie dopiero teraz tworzy swoją strategię kosmiczną na kolejne dekady. Dopiero w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy podjęte zostaną decyzje, a i tak nie pójdą za nimi konkretne deklaracje.
Dziś amerykańska administracja i NASA nie mogą (nie chcą) określić sztywnego planu, tak jak miało to miejsce 60 lat temu. Bo też wydaje się, że nikt ich nie pogania, a sukcesy w eksploracji Kosmosu nie mają już takiego znaczenia jak kiedyś. Może to jednak się zmienić, gdy uzmysłowimy sobie fakt, że nie tylko USA i Rosja, a inne kraje czy międzynarodowe korporacje już teraz uczestniczą w wyścigu kosmicznym.
Tymczasem ciekawsze dla miłośnika eksploracji Kosmosu, nawet w teorii, będą zapowiedzi misji naukowych, które NASA planuje na najbliższą dekadę. Wśród nich znalazła się:
- misja łazika Mars 2020, kontynuacja misji Curiosity i wcześniejszych pojazdów
- misja Psyche ku asteroidzie, która wydaje się być odsłoniętym i zastygniętym żelazno-niklowym rdzeniem, który mógł być kiedyś jądrem skalistej planety
- teleskop kosmiczny Jamesa Webba, dzięki któremu sięgniemy dokładniej w przeszłość Wszechświata, ale także lepiej przyjrzymy się naszemu galaktycznemu podwórku (to wspólne przedsięwzięcie NASA, ESA i CSA)
- sonda Europa Clipper do badań księżyca Europa, który od lat traktowany jest jako potencjalne siedlisko życia znajdującego się pod lodową powierzchnią
- misja DART, demonstacja techniki zmiany toru poruszania się asteroid poprzez przekaz energii kinetycznej (zderzenie)
Kolejne lata będą też owocować w efekty już rozpoczętych misji NASA. W tym OSIRIS-REx, który ma powrócić na Ziemię z próbkami asteroidy Bennu, Parker Solar Probe, który zbada dokładnie Słońce, czy TESS, które przebada całe niebo poszukując planet klasy ziemskiej. Niedługo na Marsie wyląduje InSight, a w Nowy Rok 2019 sonda New Horizons prześle zdjęcia obiektu 2014 MU69, który stanie się najdalszym lodowo-skalistym ciałem, które udało się nam sfotografować.
Nie ulega też wątpliwości, że część z projektów jakie prowadzi NASA okaże się ślepym zaułkiem. W przypadku takich wątpliwych inicjatyw NASA wspiera się światową społecznością naukową, która może pozwolić sobie na takie badania. Sama też ma program NIAC (NASA Innovative Advanced Concepts), w ramach którego badane są takie przyszłe technologie jaki hibernacja, maszyny budowane z „niczego” na powierzchni asteroid, samonaprawiające się maszyny czy grawitacyjne teleskopy wykorzystujące Słońce do podglądania pozasłonecznych planet.
Źródło: NASA, inf. własna
Komentarze
3