Naukowców można klasyfikować dzieląc na przykład na grupę bardzo aktywnie promującą swoje osiągnięcia i tych, którzy wolą się nie wychylać.
Ostatni nasz tekst o ITME i chwiejnej przyszłości „polskiego grafenu” wywołał spore emocje, którym ujście daliście w licznych komentarzach. Skłania też do zastanowienia się (to w pewnej mierze osobista refleksja) nad kwestią przyszłości jakiegokolwiek projektu, o którym głośno się mówi. I to nie tylko w naszym kraju.
Pamiętacie „niebieskie lasery” i co z tego wynikło. Liczę, że „polski grafen” nie podzieli ich losu, choć wiele wskazuje, że nie będzie to łatwa droga.
Dlaczego ciągle nam nie wychodzi
Problemem jest prawdopodobnie niedostateczne zrozumienie tego czym jest nauka, jakie może dać korzyści i dlaczego firmy zajmującej się problemami naukowymi nie można traktować wyłącznie jako dojnej krowy, która przynosi korzyści zarządowi, a w razie czego może przecież zbankrutować, by biznesmeni mogli zaczepić się w nowej pracy.
Najłatwiej jest winić tych, którzy bezpośrednio odpowiadają za taką, a nie inną kondycję przedsiębiorstwa. Słusznie, też ponoszą konsekwencje, lecz do ich winy dokłada się też wina związana ze zbyt małymi (wciąż) nakładami na promowanie nauki (działy PR, dobrze prowadzone biura prasowe w instytutach też maja na to wpływ). Te powinny być nieporównanie wyższe od nakładów na samą naukę, bo szanować ten świat powinien każdy człowiek, być naukowcem nie musi już każdy.
Nauka to biznes czy powołanie? - każdy inaczej to widzi
W Polsce powstaje coraz więcej projektów, których celem jest zachęcanie młodych ludzi do rozwijania swoich zainteresowań. Centra wiedzy, festiwale, pikniki naukowe, to wszystko bardzo dobre działania. Tylko że jest ich chyba nadal za mało, choć Centrum Nauki Kopernik niedawno pochwaliło się 7 milionowym zwiedzającym.
To nie tylko moje poglądy, znam wiele osób mniej związanych ze światem nauki, które mają podobne przemyślenia. Mam też wrażenie, że w niektórych przypadkach głośne z początku projekty edukacyjne tracą na świeżości. Stają się powtarzalnymi działaniami, które nie zmieniają się od lat.
Mały sukces małe kłopoty, duży sukces….
Przykład ITME to z kolei przykład jak sukces i wiążące się z nim ogromne oczekiwania mogą przynieść wiele kłopotów. Zamiast rozwinięcia potencjału naukowego, przekucia rezultatów laboratoryjnych na konkretny produkt, który da się wykorzystać w przemyśle, instytut zaczął przynosić straty i tracić wartościowych pracowników.
Osiągnięcia ITME były dobrze zakomunikowane i tu docieramy do sedna całej sprawy. Być może za dobrze, bo wydaje się, że pojawiły się osoby/instytucje wietrzące szanse zarobienia na entuzjazmie związanym z projektami, a niekoniecznie wierzące w powodzenie samego projektu.
To oczywiście subiektywna opinia człowieka, który szanuje naukę i życzy jej jak najlepiej. W świetle takiego rozumowania, trzeba też inaczej spojrzeć się na grupy naukowców, którzy nie chcą za bardzo wychylać się ze swoimi osiągnięciami. Być może nie wszystkich takich ludzi należy napiętnować. Być może cześć z nich kryje się nie dlatego, by po cichu konsumować państwowe dofinansowanie. Lecz dlatego, gdyż tylko unikanie zbytniego rozgłosu (wystarczy go tyle by zdobyć środki na dalsze działania) na pewnym etapie prac pozwoli doprowadzić do ich szczęśliwego zakończenia.
Źródło: Inf. własna
Komentarze
10W polsce jest problem ze takich ludzi dopuszcza sie do wladzy wycinka chronionej puszczy ,strzelanie do wilkow pod ochrona strzelanie do zubrow ciekawe co na to powiedza nasze dzieci ktore moze kiedys uzlysza ze takie cos istnialo poza albumami przyrodniczymi.
Kolejne wspieranie bezrobocia i cwaniactwa poprzez 500+ ile lepiej byby by to wydane pieniadze gdyby zainwestowac w rozwoj szkieletowej sieci swiatlowodowej dla internetu aby przyciagnac inwestorow se swiata IT "serwery danych ,churowe ,big data" a z tym rozwoj informatyki i naplyw specjalistow w tych dziedzinach ,czy wydane na badania i promocje miedzy innymi na grafen o ile lepiej by to byly wydane pieniadze gdyby wybudowac elektrownie atomowe i nadwyzki pradu sprzedawac panstwom sasiadujacym jak to robi francja.
Rozwalanie sadow ,do kogo teraz sie zwrocic o rozstrzygniecie sporu? do ministra wojny?
Wspolczesna polska jest definicja absurdu cala wladza wykonawcza prawa w jednych rekach wiszaca na sznureczkach jak kukielka manipulowana ze strony pisu.
Telewizja publiczna na ktora obowiazkowo trzeba placic haracz mimo iz nie posiadasz telewizora i bronisz sie przed papka serwowana w niej jak sie tylko da upolityczniona siejaca propagande i jeszcze czlowiek ma to utrzymywac.
Komunistyczne artykuly prawne pozwalajace zamknac kazdego niewygodnego ktory mowi prawde ot pozostalos po obietnicy PO.
Pis ,PO kukizy i nowoczsne powinny dostac srogie wyroki w obozach ciazkiej pracy fizycznej za te afery co odwalaja.
Budować szkoły nie kościoły.
Ale u nas wszystko na odwrót. Kościołów więcej niż wszystkich placówek oświatowych razem wziętych. A watykańska mafia kosztuje nas rocznie niemal 11 miliardów złotówek i co roku ten rachunek rośnie jak na drożdżach.