Polscy naukowcy zdołali opracować mRNA o wysokiej trwałości i wydajności - to może być przełom w pracach nad szczepionką na raka.
Szczepionka na raka może być najważniejszym medycznym wynalazkiem XXI wieku, a jednymi z jej autorów mogą być polscy naukowcy. Podczas specjalnie zorganizowanej konferencji badacze z Uniwersytetu Warszawskiego pochwalili się, że właśnie stanowczo zbliżyli się do urzeczywistnienia swojej cudownej koncepcji.
Przełomowe badania nad szczepionką na raka
Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego od wczesnych lat 80. XX wieku próbowali opracować metodę tworzenia mRNA o wysokiej trwałości i wydajności. Co to jest mRNA? To malutkie cząsteczki zdolne do transferu informacji genetycznej, a mówiąc najprościej: są w stanie realnie zarządzać produkcją białek w organizmie. To zaś oznacza, że wprowadzone do organizmu cząsteczki mogą uruchomić naturalne procesy zwalczania komórek nowotworowych i rekonstrukcji tkanek.
Największym problemem, z jakim borykali się naukowcy, była niska żywotność cząsteczek mRNA, przez co nie były one w stanie skutecznie przekazać informacji (przepisu na białko) innym komórkom. Dodatkowo sporo do życzenia pozostawiała produktywność. Teraz, po ponad 30 latach badań, naukowcy zdołali się z tymi problemami uporać. To zaś oznacza, że najpewniej możemy mówić o jednym z największych sukcesów polskiej nauki w ciągu kilku ostatnich dekad.
„W opinii ekspertów z całego świata to jest odkrycie, które można porównywać z wynalazkiem zastosowania radu i promieniotwórczości w medycynie. Początkowo odkrycie to nie zostało docenione, ale po czasie okazało się, że miało gigantyczne znaczenie. Podobnie jest z naszymi badaniami nad mRNA, to wynalazek na skalę światową” – powiedział dr Rober Dwiliński, będący dyrektorem Ośrodka Transferu Technologii przy Uniwersytecie Warszawskim.
Wyboista droga i wielkie pieniądze
Polscy naukowcy nie mieli jednak łatwo. W 2007 i 2008 roku zdołali uzyskać patenty, ale nie mieli pieniędzy potrzebnych na badania kliniczne (co wiązało się z wydatkiem rzędu 20-40 milionów dolarów). Ministerstwa rozwoju oraz nauki odprawiły ich z kwitkiem, ale na szczęście znalazł się partner. To niemiecka firma BioNTech, która w 2010 roku postanowiła zainwestować w polski wynalazek – sfinansowała badania i stała się tym samym głównym właścicielem projektu.
To był dobry ruch dla Niemców, którzy po zakończeniu pierwszych badań w 2015 roku sprzedali sublicencję firmie farmaceutycznej Sanofi za 300 milionów dolarów. W tym roku kolejna sublicencja trafiła w ręce Genetech za 310 milionów dolarów. I choć oczywiście większość z tych pieniędzy wpłynie na konta BioNTech, „kilka procent” (a więc wciąż kilka milionów) trafi po połowie do polskich instytutów badawczych i bezpośrednio do naukowców.
Polska nauka znów niedoceniona przez władze
Można się domyślać, że na tych dwóch sublicencjach się nie skończy. Naukowcy oraz BioNTech zachęcają koncerny do kupowania praw i rozwijania wynalazku pod kątem konkretnych zastosowań, a tych – jeśli ufać ekspertom – nie brakuje. Polacy tymczasem kontynuują swoje badania i osiągają coraz lepsze efekty. Niestety, po raz kolejny, bez pomocy ze swojego kraju.
Polscy naukowcy zdecydowanie mają żal do polskich władz. Na zorganizowaną konferencję zaprosili zresztą przedstawicieli wspomnianych wcześniej ministerstw. Wicepremier Morawiecki miał jednak powiedzieć, że „polscy uczeni są do niczego, bo nie potrafią wdrożyć swoich badań w Polsce, tylko robią to z pomocą zagranicy”, na co jeden z twórców sukcesu, prof. Piotr Węgleński odpowiedział: „Wszyscy sobie gębę wycierają innowacyjnością, a jak przychodzi co do czego, to nie ma ani resortu rozwoju, ani nauki”.
Źródło: Money
Komentarze
14Choć nie, zaraz.. oni już są rakiem tegoż społeczeństwa od kilku dekad...
Oczywiście ze naukowcy w PL wdrazaja swoje wynalazki „za pomocą zagranicy” ale to nie przez zagraniczne rzady ale przez zagraniczne firmy które maja wystarczajaca kase na dlugoterminowa inwestycje.
Argumentacja obu stron jest co najmniej nieadekwatna do sytuacji i rozwiazan.