Nikon Coolpix P900 ma już swoje lata, ale wciąż jest świetnym ultrazoomem. Nikon ma w swojej ofercie też P1000 i wydawałoby się, że nie musimy na razie wymagać od firmy nowego kompaktu tej klasy. To dlaczego P950 widnieje na horyzoncie? Oto możliwe powody.
Nikon Coolpix P950 to jedna z kilku premier tego producenta, których spodziewamy się podczas targów CES 2020. To w zasadzie jedyna kategoria aparatów typu kompakt z sensorem 1/2,3 cala (pewien sens mają też aparaty wzmacniane), która wciąż może być wznawiana i usprawniana. Jednakże nie co roku, jak miało to miejsce w złotym okresie kompaktów cyfrowych. Dlatego gdy 1,5 roku temu dostaliśmy Nikon Coolpix P1000 zastanawia potrzeba wprowadzania kolejnego niszowego bądź co bądź produktu. Szczególnie nazwanego P950 co sugeruje niższe pozycjonowanie niż P1000.
Na początek przypomnijmy sobie kilka zdjęć z Nikon Coolpix P900 (zaprezentowany w lutym 2015 roku) i Nikona P1000. Oba aparaty mają sensor 1/2,3 cala BSI CMOS o rozdzielczości 16 Mpix, ale różnią się diametralnie zastosowaną optyką i elektroniką (ta w P1000 jest z oczywistych powodów nowsza).
Zdjęcia z Nikona Coolpix P900
Zdjęcia z Nikona Coolpix P1000
Nikon Coolpix P950 - a więc po co?
Prawda, że zdjęcia aż tak się nie różnią. Szczególnie na większej krotności zoomu. Owszem Nikon P1000 ma pewną przewagę, sięga też dalej (zoom 125x a nie 83x), ale też jest niezwykle duży i ciężki jak na kompakt. Prawie półtora kilograma to nawet w rękach lustrzankowego fotografa sporo. Poza tym ciemny obiektyw przy maksymalnej ogniskowej utrudnia wydobycie potencjału maksymalnej ogniskowej w takim stopniu jak w P900 (często trzeba podbijać ISO). Oba aparaty nadają się do fotografowania Księżyca, a także planet w Układzie Słonecznym.
Poniżej przykład tego co mozna osiągnąć z miejskiego podwórka, czyli przy niezbyt korzystnych warunkach atmosferyczno-oświetleniowych.
Pierwszy argument za P950 może być związany właśnie z gabarytami. Nikon chce nam zaoferować coś mniejszego od P1000, ale też lepszego pod pewnymi względami niż P900. Poza tym, skoro minęło już prawie pięć lat to warto co nieco poprawić w elektronice. Dać nowszy procesor obrazu, dodać tryb 4K, który przydaje się w takich aparatach bardzo pomimo małej matrycy. Warto też usprawnić wizjer i ekran podglądu.
Porównanie aparatów widzianych w góry, Nikon Coolpix P950 to jeszcze nieoficjalny obrazek
Takie zmiany mogą pojawić się bez zmian w rozdzielczości sensora. Ten oczywiście też może być poprawiony, ale nie spodziewam się by tutaj dało się coś więcej wykrzesać. Rozmiar 1/2,3 cala ma swoje ograniczenia, a zastosowanie większego układu oznaczałoby zmniejszenie zakresu zoomu, który w ultrazoomie ma krytyczne znaczenie nie tylko ze względu na osiągi, ale także to jak prezentuje się w reklamach.
Chętnie bym zobaczył P950 z sensorem typu 1 cal, który ma mocno zmniejszony zakres zoomu, ale też oferuje dużo więcej w tym węższym zakresie ogniskowych niż P900. Ale to raczej tylko marzenia, bo Nikon miał już przygodę z 1 calowymi sensorami w bezlusterkowcach, a wejście na rynek kompaktów z sensorami 1 cal jak wiemy było nieudane (w praktyce nawet do niego nie doszło).
Powód mógłby być też prozaiczny. Chęć odświeżenia produktu, bez większych zmian w sensorze i optyce (ze zmianami na zewnątrz co sugerują przecieki), tylko po to by przypomnieć fotografującym, że w dobie smartfonów z teleobiektywami, wciąż ultrazoom oferuje to co dla smartfona jest nieosiągalne.
Nikon Coolpix P950 czyli P1000 lite w dosłownym tego słowa znaczeniu
Angielskie słowo „lite” oznacza „lekki”. Stosowane jest do określenia zubożonych konstrukcji, dla mniej wymagających/bogatych użytkowników. Przecieki ze zdjęciami P950 wskazują, że będzie to istotnie P1000 lite. O bardzo podobnym korpusie, ale dużo mniejszej wadze ze względu na zastosowanie 83x zoomu. W P1000 za sporą część wagi odpowiada właśnie optyka.
Mówiąc inaczej. Dostaniemy P900 w ubranku P1000 poprawiony o technologie, które pojawiły się w ciągu ostatnich lat.
Dziś Nikona Coolpix P900 kupimy za około 2100 złotych i jego następca, jeśli tak można myśleć o P950, powinien kosztować co najwyżej podobnie. Nikon Coolpix P1000 to wydatek co najmniej 3600 złotych. Profesjonaliści docenią potencjał tego aparatu przy takiej cenie, bo wiedzą jak praktyczny jest to sprzęt choćby do podglądania przyrody, amatorzy będą psioczyć.
Źródło: inf. własna, nikonrumors (zdjecia Nikon Coolpix P950), fot. przykladowe/Karol Żebruń
Komentarze
3Te zoomowe ''małpki'' Nikona to nadają się co najwyżej do podglądania panienek z balkonu hotelowego, bo te astro-zdjęcia Saturna i Jowisza, które wkleiłeś do artykułu, to są nieźle, scroppowane i wyostrzone. No i nadają sie jedynie jako foto-ciekawostka, albo pokazania mamie. A te foty ptaszydeł, to aż w oczy kłują. Kolory i ostrość wołają o pomstę do nieba! Ten aparat jest kompletnie bezużyteczny dla każdego foto-hobbysty-amatora, bo takiej osobie zależy na jakości zdjęć. W cenie tego P1000, czy P950 już jest lepiej kupić jakiegoś używanego Canona f4 70-200 z 2x extenderem + plus jakiekolwiek body za grosze i już mamy miliard razy lepsze zdjęcia, które będzie się aż z przyjemnością oglądało!