Aparat Nikona z 4 obiektywami wykorzystywałby technologię fotografii obliczeniowej by zminimalizować koszty i rozmiary urządzenia
Pomysł wieloaperturowego aparatu cyfrowego wspomaganego przez technologię fotografii obliczeniowej nie jest nowością. Nie tylko Light, jeden z ciekawszych ostatnio foto-projektów na Kickstarterze, którego owocem jest aparat Light L16, ale również technologia pola światła, kojarzona przede wszystkim z Lytro, posiłkuje się podobną koncepcją. Do grupy firm, które widzą korzyści z technologii fotografii obliczeniowej i wieloobiektywowego aparatu dołącza Nikon.
Na razie to tylko patent
Na razie jest to tylko patent, ale wzbudza on zainteresowanie, szczególnie ze względu na pomysłodawcę. Aparat jaki proponuje Nikon ma zostać wyposażony w 4 różne obiektywy i cztery sensory. Będą one rejestrowały jednocześnie obrazy, które po przetworzeniu będą łączone w pojedyncze zdjęcie.
Korzyść? Wynikowe zdjęcie będzie miało jakość odpowiadającą zdjęciom z aparatu o znacznie większym sensorze niż każdy z sensorów zastosowanych w proponowanym aparacie.
Dlaczego nie większy sensor?
Można zastanawiać się, dlaczego zatem nie użyć cztery razy większego sensora. Odpowiedź jest prosta. Wyprodukowanie 4 małych matryc jest znacznie łatwiejsze niż jednej o czterokrotnie większej powierzchni. Poza tym, duży sensor wymaga sporej przestrzeni dla optyki, czego nie trzeba wymagać w przypadku małych sensorów. Dodając dodatkowo układy optyczne o łamanej osi, można w jeszcze większym zakresie zmniejszyć rozmiar (chodzi tu przede wszystkim o grubość) aparatu.
Jak widać z lektury schematów, dążenie do niewielkiego rozmiaru aparatu jest tu najważniejszym ze stawianych przez inżynierów Nikona celów.
Dodatkowe korzyści z wieloobiektywowego aparatu
Oprócz zysku na jakości obrazu, szczególnie w gorszych warunkach oświetleniowych, wieloobiektywowy aparat pozwala skorzystać z takich technik jak ustawianie ostrości już po wykonaniu zdjęcia. I to bez kompromisu związanego z rozdzielczością i jakością zdjęcia, co ma miejsce na przykład w aparatach Panasonic. Tamtejsza funkcja post-focus wykorzystuje tryb filmowania 4K wraz ze zmieniającą się ostrością od nieskończoności do bliży, by zapewnić odpowiednie informacje dla oprogramowania generującego np. zdjęcia o dużej głębi ostrości.
Gdyby taki aparat powstał, to czy ma szanse?
Losy wieloobiektywowych aparatów bywają różne. Czasem korzyści płynące z dwóch obiektywów były wymierne i rozwiązanie egzystowało przez wiele lat, jak na przykład dwuobiektywowe lustrzanki, gdzie drugi obiektyw tak naprawdę był elementem systemu celowniczego, a nie poprawiał jakości obrazu. Innym razem dwa obiektywy, umieszczone w aparacie (a także w smartfonach) by wspomóc generowanie obrazów 3D (pamiętacie jeszcze aparaty Fujifilm Finepix Real 3D), stawały się bohaterami jednego, a co najwyżej dwóch sezonów. Z kolei wieloaperturowe na poziomie sensora rozwiązania jak aparaty Lytro, nie zostały zapomniane, ale są na tyle niszowe, że nawet ich twórcy przerzucili się na branżę wideo, gdzie korzyści będą bardziej wymierne.
Ostatnie wieloobiektywowe dzieła branży fotograficznej, a raczej mobilno-fotograficznej, to smartfony takie jak LG G5 czy Huawei P9. Zastosowanie w nich dwóch aparatów, które najwięcej dają przede wszystkim pracując niezależnie, na razie budzi zainteresowanie. Powodem są realne korzyści z zastosowania dwóch obiektywów i dwóch matryc.
Jeśli Nikon stworzy aparat, który będzie dawał realne korzyści fotografującym, to nie widzę przeszkód by takie rozwiązanie zagościło na rynku na nieco dłużej, choć nie ukrywam, że taki aparat wydaje się trochę pokraczny. Kariera takiego aparatu zależy też od tego, jakie ciekawsze pomysły, których jeszcze nie ujawniono, mają konkurenci, a może i sam Nikon.
Źródło: Nikon Rumors
Komentarze
2Tak czy siak, to rozwiązanie bardzo niszowe, więc nie liczę na rychłą premierę rynkową...