Nuro, czyli dostawca pizzy na kółkach - krok do przodu czy do tyłu?
Byli inżynierowie firmy Google połączyli siły, by stworzyć Nuro – samochodzik, który ma zająć się dostawą towarów w mieście: robić to szybciej, taniej i bezpieczniej. Koncepcja brzmi nieźle, ale tak jak inne – nie jest doskonała.
Nuro to nowy samokierujący się pojazd, który powstał, by zastąpić lokalnych dostawców żywności i innych towarów. Koncepcja spotkała się z ciepłym przyjęciem, ale czy nie jest to czasem krok do tyłu?
Przyłączając się do wyścigu o samokierujące się auta, dwaj byli inżynierowie Google opracowali Nuro – niezbyt dużego „robo-dostawcę”, który ma zwiększyć bezpieczeństwo na drogach i przyspieszyć doręczenia. Nie trzeba chyba dodawać, że w grę wchodzi też obniżenie kosztów?
Największym plusem Nuro jest to, że to malutki pojazd (zajmujący niewiele miejsca na drodze) – jest on pozbawiony fotela kierowcy, bo ten ostatni nie jest tutaj do niczego potrzebny. Dzięki temu udało się przy okazji zaoszczędzić nieco miejsca, co oznacza większą przestrzeń na towary.
Niewielkie wymiary (Nuro ma nieco ponad metr długości) mają sprawić, że pizza (czy jakakolwiek inna przesyłka o wadze maks. ok. 100 kg) zostanie dostarczona szybko – taki pojazd wszędzie się „wciśnie” i podjedzie praktycznie pod samą bramę.
Tylko to, co jest jego zaletą, jest zarazem wadą. Dziś bowiem dostawca puka do drzwi i nie wymaga wychodzenia na zewnątrz w celu odebrania przesyłki. Mówimy więc – jakby nie było – o zmniejszeniu komfortu użytkowników.
To rozwiązanie wydaje się więc bardziej praktyczne niż chociażby autonomiczny Ford dostarczający pizzę, ale też mniej praktyczne niż na przykład „dronowi kurierzy” sieci Amazon. A może najlepiej byłoby to wszystko połączyć (coś w stylu rozwinięcia pomysłu UPS)? Co o tym wszystkim myślicie?
Źródło: Digital Trends, The Verge, Nuro, inf. własna. Foto: Nuro
Komentarze
7