W lipcu 2024 r. wprowadzony został zakaz używania pieców bezklasowych oraz kotłów 1 i 2 klasy. Dla wielu Polaków oznacza to konieczność wymiany źródła ciepła tego lata. I w przeciwieństwie do lat poprzednich, wcale nie sięgamy po pompy ciepła.
Lipiec 2024 r. wiąże się dużymi zmianami w polskich domach. Od 2 lipca nie możemy już stosować bezklasowych kotłów grzewczych, a także tych kotłów, które spełniają wymagania pierwszej i drugiej klasy. Jest to więc najwyższa pora na wymianę źródeł ciepła na bardziej ekologiczne rozwiązania. W ostatnich latach najczęściej sięgaliśmy po pompy ciepła. Trend na rynku się jednak zmienia.
Wielki skok popytu na pompy ciepła w latach 2022-2023 mocno rozkręcił tę branżę. Polacy chętnie sięgali po bezobsługowe urządzenia grzewcze, które pozostają przy tym bezemisyjne lokalnie. W połączeniu z instalacjami fotowoltaicznymi na zasadach net-meteringu tego rodzaju inwestycje wydawały się naprawdę opłacalne.
Drogi prąd – zmiana trendu
Sytuacja wygląda nieco gorzej, jeśli ktoś nie zdecydował się na własne źródło energii. Brak pewności co do cen energii elektrycznej prawdopodobnie wpłynął na zmniejszone zainteresowanie technologią pomp ciepła. Jak wskazują dane dotyczące wniosków składanych w ramach programu Czyste Powietrze, od września 2023 r. na popularności zyskuje inna technologia.
Kotły na biomasę – tanie i czyste ogrzewanie
W czerwcu 2024 r. 51 proc. wniosków złożonych w Programie Priorytetowym Czyste Powietrze dotyczyło instalacji kotłów na biomasę. Tego rodzaju urządzenia pozwalają na ekologiczne spalanie peletu i drewna. Choć w porównaniu do pomp ciepła, źródła te wiążą się z występowaniem emisji w miejscu stosowania, nadal pozostają ekologiczne, a przy tym ekonomiczne.
Istnieje bowiem kilka sposobów na zaoszczędzenie na paliwie do tego rodzaju kotłów. W przypadku kotłów opalanych drewnem, na przykład kotłów zgazowujących drewno, można wybrać drewno niesezonowane, niecięte i nierąbane. Jego zakup jest tańszy, naszym obowiązkiem jest natomiast wykonanie odpowiedniej pracy z drewnem, tj. pocięcie, porąbanie i sezonowanie do uzyskania odpowiedniej wilgotności.
Sposobem na jeszcze tańsze paliwo jest tzw. samowyrób drewna. Wiąże się on przeważnie z koniecznością "posprzątania" danego fragmentu lasu po wycince, dokonania opłaty zależnej od objętości pozyskanego drewna i samodzielnej zwózce surowca. Choć metoda ta wiąże się z koniecznością włożenia dużej pracy, przekłada się na niski koszt zakupu drewna.
W porównaniu do kotłów gazowych czy pomp ciepła inwestycja w kocioł na biomasę może wydawać się także atrakcyjna pod względem zabezpieczenia się na dłuższy okres. Jeśli tylko ktoś posiada miejsce na składowanie peletu czy drewna, może kupić paliwa na więcej niż jeden sezon, będąc niezależnym od wahań ceny. W przypadku ogrzewania elektrycznego czy gazowego takiej możliwości nie ma.
Komentarze
17I nie, odpadów po wycince nie starczy nawet na jeden piec a co dopiero na całą ich rzeszę.
Nie wiem jakim cudem jest to uważane za ekologiczne rozwiązanie. Może byłoby gdyby na każdy kocioł posadzono hektar lasu albo coś koło tego. Ale nikt nie sadzi tych lasów tylko je rąbie.