Jaka jest różnica między survival horrorem a horrorem? Ojciec gatunku tłumaczy
Shinji Mikami - twórca serii Resident Evil - tłumaczy dlaczego The Evil Within to gra z gatunku survival horror.
Przy grach z gatunku survival horror często możemy spotkać uproszczenie - tak gracze, jak i media nazywają je po prostu „horrorami”. Ta sytuacja nie podoba się ojcu jednej z najpopularniejszych serii tegoż gatunku – Resident Evil. Shinji Mikami poprosił, by jego najnowsze dzieło – The Evil Within – nazywać „survival horrorem” i wyjaśnił jaka rzeczywiście jest różnica.
„Typowy horror to coś jak Clock Tower czy Silent Hill, ale survival horror, gatunek, w którym uwielbiam tworzyć, to także rozrywka” – tłumaczy Shinji Mikami. – „Cząstka horroru i cząstka rozrywki muszą zostać połączone”.
„To zbliżone gatunki, ale różnica pomiędzy czystym horrorem a survival horrorem jest taka, że w tym drugim możesz pokonać potwory i dobrze się z tym czuć. Musisz mieć poczucie, że jesteś w stanie pokonać potwora, nawet gdy to zadanie nie należy do najłatwiejszych” - kontynuuje Mikami.
Tłumaczenie tłumaczeniem, ale nie ukrywajmy, że jest to też element kampanii promocyjnej najnowszego dzieła Mikami'ego – The Evil Within. – „Stworzyłem bardzo trudną grę, ale gdy ją ukończysz, będziesz miał poczucie dokonania osiągnięcia”.
Przypomnijmy, że premiera gry The Evil Within odbędzie się w październiku, a platformami docelowymi są komputery osobiste oraz konsole PlayStation 4, PlayStation 3, Xbox One i Xbox 360.
A wy który gatunek preferujecie. Straszący horror czy rozrywkowy survival horror?
Źródło: VG247
Komentarze
10Gry horror dla mnie to np. Amnesia, Blair Witch Project, Silent Hill.
Bardzo nie chcę Cię poznać, pozdrawiam :)
Krew się leje, flaki lecą - zero filozofii, ale dreszcz po plecach chodzi...
Niemniej, klimat nie ma tu nic do rzeczy. Bać się można zarówno na Dead Space, jak i Resident Evil...
Natomiast survival horror według mnie zawsze polegał na czym innym. Postać miała przede wszystkim przeżyć i miała to zrobić przy pomocy ograniczonych środków, a nie ton amunicji. Tym się różni Silent Hill od Dooma. Nie trzeba też stada potworów. Wystarczy jeden, którego i tak nie masz czym zabić... Albo nawet nie musisz, bo rozsądniej jest go po prostu ominąć i nie podejmować walki.
Ot i cała różnica... ;)
Bardzo nie chcę Cię poznać, pozdrawiam :)
oczywiście edytowania postów jak nie było tak nie ma... co nie przeszkadza pisać "odblokuj reklamy - wspieraj nas" - NIE! :]
Przecież to jest gatunek z zasady pozbawiony jakiegokolwiek gustu... ;)
Nie porąbało się (nomen-omen) w główce z innymi gatunkami? Panie "Orbitowski"? Taki z ciebie "śpec"? Na czym opierasz swoje ryzykowne twierdzenie?
Bo mnie się wydaje, ze jednak na większości horrorów, przynajmniej tych współczesnych, tak właśnie się dzieje. Litrami leje się krew i lecą flaki. Często w ilości większej, niż anatomicznie uzasadniona...
Coś ci się ewidentnie pokićkało...
Nikt tu się nie rozwodzi nad fantastyką i filmem grozy. Królują slashery
i gore. Tak jak w grach królują strzelanki, choć z zasady są głupie
i prostackie. Nie ja o tym decyduję...
Nie wiem, który to gra promuje nadmienione przez ciebie wartości.
Nie potrafię sobie nawet takiej wyobrazić, bo właściwie co miałoby nas straszyć? Klimat też trzeba na czymś zbudować i bez krwi i trupa nijak się nie obejdzie. Amen.
Nie chcesz mnie poznać? Słusznie...
Nie mielibyśmy o czym gadać. Kiś się więc we własnym towarzystwie, głupio-mądry snobie.
Jeśli horror to wg Ciebie tylko krew i flaki to idąc Twoim tokiem rozumowania każdy rap to "JP na 100%, szare ulice, szare krawężniki", każdy metal to darcie mordy o szatanie itp. Brawo! :)
Oglądaj dalej tylko debilne blockbustery to ominie Cię wiele dobrych filmów. Ale może to i lepiej może i tak byś ich nie docenił
Co ty człowieku w ogóle bredzisz? Szaleju żeś się opił czy jak?
Tak, snobie. Wiem co to znaczy i definicji szukać nie muszę. Snobujesz się na wielkiego znawcę i konesera gatunku. Tylko co to wnosi do sprawy?
Czepiasz się pierdół, żadnych konkretów wyłuszczyć nie potrafisz. Nie bo nie.
Jak 5-letnie dziecko...
Najlepiej jakbyś się odniósł do tekstu, a nie swoich urojeń...