Sytuacja energetyczna w Polsce staje się coraz mniej zrozumiała. Kiedy tylko robi się słonecznie, fotowoltaika przestaje generować energię elektryczną. To kolejny raz, kiedy PSE musiały nierynkowo ograniczyć produkcję z OZE.
Gdyby zadać komuś pytanie o to, do czego służą panele fotowoltaiczne, powiedziałby, że do produkcji prądu ze światła słonecznego. W naszym kraju ostatnio coraz częściej dochodzi do sytuacji, gdy słoneczna pogoda wiąże się z koniecznością sztucznego ograniaczania generacji ze źródeł fotowoltaicznych. Zamiast produkować więcej zielonego, bezemisyjnego prądu, wyłączamy całkowicie niektore elektrownie ze względu na nadmierną podaż energii względem popytu.
7 kwietnia 2024 r. to kolejny dzień w ostatnich tygodniach, kiedy fotowoltaika nie mogła pracować tak, jak powinna. Polskie Sieci Elektroenergetyczne poinformowały w niedzielę o nierynkowej redukcji generacji źródeł fotowoltaicznych. Ograniczanie produkcji zaczęło się już rano i potrwało przez siedem godzin.
Fotowoltaika znów nie działała. Nowa, smutna tradycja?
7 kwietnia 2024 r. redukcję generacji źródeł fotowoltaicznych ogłoszono w trzech wartościach dla trzech przedziałów czasowych. Między godz. 09:00 a 11:00 redukcja wynosiła 1577 MW, między 11:00 a 12:00 redukcja wyniosła już 3494 MW. Największą redukcję ogłoszono w godz. 12:00-16:00 – wówczas produkcję zredukowano o 4172 MW.
Redukcja nie dotyczy mikroinstalacji – PSE w ten sposób redukują generację na komercyjnych farmach słonecznych. Nie oznacza to jednak, że nie dotyka to nas bezpośrednio – właściciele farm, na których dochodzi do redukcji, mają prawo ubiegać się o rekompensaty, których wypłacanie prędzej czy później odbije się na naszych rachunkach za prąd.
Dlaczego fotowoltaika nie działa?
Fotowoltaika jest wyłączana ze względu na nieodpowiedni stan polskich sieci przesyłowych i dystrybucyjnych. W weekendy zużycie energii elektrycznej w gospodarce maleje – większość przedsiębiorstw wówczas nie działa lub działa w ograniczonej formie. Ze względu na fakt, iż elektrowni węglowych nie da się wygasić na kilka godzin, pozostawiając przy tym odpowiedni poziom elastyczności na potrzeby wieczornego szczytu, z nadmiarem energii elektrycznej trzeba radzić sobie inaczej.
Niestety jedynym rozwiązaniem, które wchodzi w grę, jest nierynkowe ograniczanie mocy odnawialnych źródeł energii. Ratunkiem w tej sytuacji mogłyby być magazyny energii. Tę można gromadzić w różnej formie – zarówno w dużych magazynach energii elektrycznej, jak i w mniej konwencjonalnych instalacjach, mowa tu np. o grawitacyjnych magazynach energii, a nawet o magazynowaniu nadmiaru energii w piasku.
Komentarze
11Przydomowe magazyny energii poza tym mogą zasilać dom w przypadku zerwania linii przesyłowych, awarii, wojny czy etamu hakerskiego.
Nie wiem czemu imbecyle nami rządzą, którzy nie ponoszą absolutnie żadnej odpowiedzialności za swoje marnostrawstwo
Nie powielajcie tych kłamstw. Nie działa bo właściciele farm przerzucają większość kosztów na gospodarkę i społeczeństwo.
Niech sami finansują magazyny lub nie biorą pieniędzy kiedy nie ma jak odebrać energii. Dlaczego my mamy za to płacić?
Tym bardziej że przy symbolicznie większych kosztach można stawiać fotovoltaike tak by znacznie lepiej produkcja odpowiadała zapotrzebowaniu. Mowa o panelach bifacial ustawionych pionowo wschód zachód.