I to bynajmniej nie jako podręczny gadżet astronautów, ale jako jeden z głównych elementów nano-satelity. Eksperyment ma pokazać jak te urządzenia radzą sobie w przestrzeni kosmicznej.
Pomysł wykorzystania cyfrowego kompaktu lub aparatu wbudowanego w smartfon, który wysłano w balonie na wysokość kilkunastu kilometrów, nie jest czymś nowym. Projekty, które dzięki niskim kosztom realizacji pozwalały wykonywać zdjęcia Ziemi z dużej wysokości, realizowali zapaleńcy już w przeszłości, także w Polsce. Również Google wysłało w zeszłym roku smartfon Nexus S na wysokość 18 km.
Warto przeczytać: | |
Ciekły kryształ wykorzystany do sterowania sondą kosmiczną |
To były jednak „amatorskie” zabawy. Tym razem zespół naukowców z SSTL - firmy znanej z wysyłania na orbitę niewielkich sond kosmicznych - oraz Surrey Space Centre w Guildford postanowił wykorzystać potencjał oferowany przez dzisiejsze smartfony w prawdziwej misji kosmicznej STRaND-1. Do projektu wybrane będzie standardowe urządzenie z systemem Android w cenie około 450 dolarów. Smartfon posłuży do kontrolowania 30-centymetrowej długości satelity o wadze około 4 kilogramów, a wbudowany weń aparat cyfrowy pozwoli wykonać zdjęcia z odległości killkuset kilometrów od powierzchni Ziemi. Oczywiście smartfon przed wysłaniem na orbitę „ubrany” zostanie w odpowiednią obudowę, która da mu jakiekolwiek szanse przetrwania w tak nieprzyjaznych warunkach. Niemniej naukowcy nie zamierzają wymontowywać podzespołów z urządzenia i podłączać do obwodów w satelicie. Smartfon wysłany będzie w kosmos w takiej postaci w jakiej zostanie wyjęty z pudełka. Prawdopodobnie jedynym zmodyfikowanym elementem będzie sekcja zasilania - wątpliwe bowiem, aby standardowa bateria wytrzymała przez cały czas trwania misji.
Elektronika i "obudowa sondy" - brakuje jeszcze smartfona
Misja STRaND-1 ma pokazać jak będzie sprawowało się takie urządzenie jak smartfon na orbicie wokółziemskiej. I to nie wewnątrz wahadłowca czy stacji kosmicznej, ale umieszczone w satelicie. Co ciekawe, planowane jest zainstalowanie w sondzie dodatkowej kamery, zapewniającej podgląd ekranu w smartfonie. Naukowcy będą mieli pełny wgląd w rozwój sytuacji.
Dlaczego wybrano urządzenie z Androidem? Odpowiedź jest prosta. Otwarta architektura tego systemu pozwala na szybkie zaadaptowanie go dla potrzeb misji. Jeśli smartfon spełni pokładane w nim nadzieje, otworzą się niezwykłe perspektywy dla rynku nano-satelitów wykorzystujących podobne podzespoły. Trzeba bowiem wspomnieć w tym miejscu, że przyszłością są niewielkie sondy, a nie ważące po kilkanaście ton gigantyczne kolosy. Smartfon w początkowej fazie misji spełniać będzie rolę backupu dla głównego komputera sondy. Po osiągnięciu docelowej orbity, planowane jest przekazanie oprogramowaniu smartfona pełnej kontroli nad systemami pozycjonowania - w tym silniczkom manewrowym, nawigacji i każdemu innemu elementowi sondy, którym da się manipulować za pomocą Androida.
Zespół STRaND
O moc obliczeniową nie musimy się martwić. Dzisiejsze smartfony są wydajniejsze niż komputery sprzed 10 lat, a te z kolei były o wiele potężniejsze niż maszyny, które pozwoliły ludziom dotrzeć na Księżyc.
Ciekawe, jakiej marki urządzenie dostąpi zaszczytu bycia "pierwszym" smartfonem w kosmosie...
Źródło: BBC
Polecamy artykuły: | ||
Produkt Roku 2010/2011 - wybór czytelników | Easter Eggs, czyli jaja w grach | Testy laptopów: 20 modeli na każdą kieszeń |
Komentarze
7Uważajcie nigdy nie wiadomo kiedy Google patrzy :D