Jeśli sprzedamy prywatne rzeczy za pośrednictwem platformy internetowej i przekroczymy próg 2 tys. euro, to nasze dane zostaną przekazane fiskusowi. Co wtedy?
Istnieją platformy internetowe, które pozwalają na sprzedaż prywatnych rzeczy (np. Vinted). Jeśli przekroczymy próg 2 tys. euro, a nasze dane zostaną przekazane fiskusowi, to nie oznacza automatycznego obowiązku zapłaty podatku czy konieczności zakładania działalności gospodarczej - przekazała Agnieszka Wnuk, doradczyni podatkowa z firmy Quidea, w rozmowie z PAP.
Zmiany od 1 lipca 2024
Od 1 lipca tego roku zacznie obowiązywać zmieniona ustawa o wymianie danych podatkowych z innymi krajami oraz kilkoma innymi regulacjami, wprowadzająca do polskiego systemu prawnego dyrektywę DAC7. Nowe regulacje nakładają na zarządzających platformami cyfrowymi obowiązek zbierania i dostarczania informacji o sprzedających do odpowiednich organów skarbowych. Jednakże, to zobowiązanie nie dotyczy sprzedawców okazjonalnych, którzy w ciągu roku zrealizują poniżej 30 transakcji i których całkowity wynagrodzenie z tego tytułu nie przekroczy 2 tys. euro.
"Wprowadzenie dyrektywy DAC7 oznacza dla sprzedawców internetowych, działających na platformach cyfrowych typu marketplace, konieczność przekazania informacji po otrzymaniu wezwania od operatora platformy. Co istotne, przepisy nie wprowadzają żadnych nowych podatków" – powiedziała PAP doradczyni podatkowa, partnerka w firmie Quidea Agnieszka Wnuk.
Zaznaczyła, że gdy platforma cyfrowa zgłosi dane sprzedawców, którzy przekroczą 29 transakcji lub osiągną dochód równy bądź wyższy niż 2000 euro w ciągu roku, to nie pociąga to za sobą automatycznej potrzeby rejestracji firmy ani obowiązku opodatkowania tych transakcji, włączając w to sposób typowy dla opodatkowania działalności gospodarczej.
Zobacz także: Musisz podać swoje dane osobowe platformie sprzedażowej, ale się boisz? Warto zastrzec PESEL.
"Nieprawdziwe informacje, wedle których w związku z wdrożeniem DAC7 każda transakcja w internecie, np. prywatna sprzedaż ubrań, miałaby podlegać opodatkowaniu, konieczności rejestracji działalności itp. padały nawet z mównicy sejmowej. Niektórzy posłowie rozpowszechniali w swoich wystąpieniach informacje, jakoby rząd planował ściągać podatki od matek sprzedających za małe dziecięce ubranka i nawet w związku z tym złożyli wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu” – wskazała Agnieszka Wnuk.
Podkreśliła, że dla osób, które regulują swoje zobowiązania podatkowe zgodnie z obowiązującymi przepisami – w tym korzystających ze zwolnień – implementacja dyrektywy DAC7 nie wprowadzi żadnych zmian w ich praktycznym postępowaniu. "Jeśli ktoś sprzeda przedmioty będące jego osobistą własnością, takie jak na przykład używane meble, i przekroczy próg kwotowy 2 tys. euro, a w konsekwencji jego informacje zostaną zgłoszone do urzędu skarbowego, to nie oznacza to automatycznie, że straci możliwość korzystania ze zwolnień podatkowych czy też zostanie zmuszony do rejestracji działalności gospodarczej” – dodała.
Będą kontrole?
Wskazała również, że przekroczenie progu 2 tys. euro i zgłoszenie danych do urzędu skarbowego nie równa się automatycznej kontroli podatkowej u danej osoby. Rozmiar handlu internetowego oraz wykorzystywanie platform do łączenia stron transakcji usługowych jest tak duży, że nie jest możliwe przeprowadzenie kontroli u każdego, kto zostanie zgłoszony – zwróciła uwagę rozmówczyni PAP.
"W mojej ocenie na radarze fiskusa będą raczej osoby dokonujące powtarzających się operacji, wskazujących na ich zawodowy, biznesowy charakter. Takie analizy, tyle że na podstawie danych z mediów społecznościowych już są prowadzone, jeszcze przed wdrożeniem DAC7. Co więcej, nawet gdyby u Kowalskiego wyprzedającego meble po rodzinie pojawiła się kontrola, to nie powinna ona stwierdzić nieprawidłowości” – oceniła doradczyni podatkowa.
Dodała także, że pewne doniesienia medialne o zmianach w regulacjach dotyczących opodatkowania e-handlu mogą wywoływać u użytkowników platform internetowych niepewność odnośnie do konsekwencji wdrożenia dyrektywy, co może skutkować – przynajmniej tymczasowym – powstrzymywaniem się niektórych sprzedawców od przeprowadzania transakcji. Dlatego istotne jest, aby użytkownicy byli poinformowani o rzeczywistych efektach wprowadzenia nowych przepisów.
Z perspektywy Agnieszki Wnuk, modyfikacje w prawie dotyczącym e-commerce są istotne, jednak zrozumienie i przestrzeganie nowych zasad może umożliwić płynne prowadzenie działalności handlowej w internecie.
"Kluczowe jest, aby operatorzy platform internetowych, czy aplikacji zaktualizowali swoje procedury i byli gotowi na nowe obowiązki sprawozdawcze. Dla sprzedających na platformach ważne jest zaś to, aby wypełnić nowe obowiązki przekazywania platformie danych, kiedy operator platformy ich do tego wezwie, tak by uniknąć blokady wypłaty środków pieniężnych ze sprzedaży, czy nawet wstrzymania możliwości dokonywania dalszych transakcji sprzedażowych. Istotne więc, aby sprzedawcy mieli świadomość, że operator ma prawo i obowiązek zwrócić się o wymagane informacje, choć z własnej inicjatywy nie muszą przekazywać danych” – podsumowała ekspertka.
Źródło: PAP
Komentarze
232. Czyli od tej pory wszyscy będą tylko odbierać osobiście
3. Tak, tak, nie trzeba podatku, ehe... w Polsce jest taki twór jak "podatek od czynności cywilno prawnych", czyli PCC 2% - płacimy go za zakup używanej pow. 6 miesięcy ruchomości o wartości pow. 1000zł. Znany jest powszechnie przy zakupie aut - ale nikt nie wie, że jak sprzedacie czy kupicie kartę graficzną - to też obowiązuje! I tak samo, jak przy zakupie auta, obowiązuje podpisanie umowy kupna sprzedaży... ELO.
Poza tym źle było jak rządy zjednoczonej prawicy walczyły o nasze prawa, osiem gwiazdek i komunikaty pełne miłości do ludzi myślących inaczej od lewacko-liberalnego bagna.
Dzisiaj w EU parlamencie macie socjalistów i zgraję ludzi, którzy ciągle nam mówią, że chca dla nas dobrze, "przy okazji" niejako regulując wszystko i całe nasze życie, co mamy jeść, w czym chodzić, ile ubrań można kupić rocznie, czym jeździć, co mówić, co oglądać itp.
Pan Tusk cały czas wyraża troskę o Polskę ale przez ostatnie 8 lat robili wszystko aby hamować inwestycje w Polsce i napuszczać eurokratów na Polskę a początki ich rządów to rozliczenia z przeciwnikami politycznymi, jakieś wyssane z palca zarzuty i szukanie problemów tam gdzie ich nie ma.
Zbliżają się wybory do UE, idźcie i pogońcie tych socjalistów, "co chcą dla nas dobrze", mało złego narobili przez lata rozbijania UE i nadmiernych regulacji, sami przy tym nie będąc w żaden sposób kotrolowani ?
Mają wszelkie media i władzę, każdy przejaw innomyślicielstwa wpasowują w pojęcia typu "faszyzm" i "skrajna prawica", w pośpiechu przyjmują ustawy, które zrobią piekło z Europy, narzucają różne rzeczy, za które my będziemy musieli zapłacić, sami przy tym będąc zwolnionymi z wielu z nich, poza tym oni zarabiają w UE tyle, że większość z nas, może tylko pomarzyć o takich pieniądzach, o emeryturze z UE po kilku latach nie wspominając.
Ludzie unikają PCC, prowadzą niezarejestrowaną działalność spekulacyjną, nie składają deklaracji przy sprzedaży poniżej 6msc od zakupu, a potem płacz tak jak kiedyś przy obciążeniu VAT z Aliexpress.
@KENJI512 zamieścił w pkt 1-2 dowód, ze nie chodzi o kowalskiego tylko "szarą strefę" choć może nie zdaje sobie z tego sprawy. Prowadzący działalność szuka maksymalnie szerokiej kanału kanału dystrybucyjnego czyli platformy sprzedażowej albo 10 różnych forów - oba przypadki na podstawie tej i innych ustaw są monitorowane. Popierdółka sprzedająca ciuszki po berbeciu z których wyrósł tego nie robi.
BTW należy uzupełnić histeryczne wywody @KENJI512, że PCC nie obowiązuje przy zakupie od firm nawet jak ta sprzedaje fvm oraz przy sprzedaży poniżej 6msc ponieważ od tych transakcji jest odprowadzany podatek dochodowy od różnicy miedzy ceną zakupu i sprzedaży. W PCC naganne jest tylko to, że prób 1k nie zmienił się od lat.
"Na każdego znajdzie się paragraf"