Kolejne Gwiezdne Wojny nakręcone na kliszy: czy magia filmu powróci?
Analogowa technologia w kinie już nie istnieje. To nieprawda. Nadal wiele świetnych produkcji powstaje na tradycyjnej taśmie filmowej.
Dan Mindel (na zdjęciu poniżej), operator filmowy współpracujący z J.J Abramsem poinformował, że najnowsza część gwiezdnej sagi będzie nagrywana z pomocą kamer wykorzystujących kliszę, a nie cyfrowe sensory. Jako nośnik wybrano taśmę Kodak 5219. Czy to oznacza, że magia oryginalnej sagi powróci?
Kawałek łatwopalnego celuloidu potocznie zwany kliszą swoje największe chwile ma już za sobą. Przez wiele osób już zapomniany, a nawet niepoznany. Mimo to świat kinematografii, choć w większości zdominowany przez wygodną cyfrową technologię, dość często sięga po taśmę filmową. Film „Operacja Argo”, który otrzymał Oscara za najlepszy obraz, zrealizowano właśnie na taśmie filmowej. Podobnie jak Django Unchained, Nędzników i wiele wiele innych nagrodzonych przez Akademię Filmową.
Z ambitnych twórców, którzy wierzą w magię analogowej kliszy i realizują filmy na tym nośniku, najwięcej emocji budzi J.J. Abrams. Zrealizował dwie ostatnie części Star Treka, posiłkując się kliszą, a teraz to samo chce uczynić przy VII części Gwiezdnych Wojen.
Filmy J.J. Abramsa, Star Trek oraz Star Trek:Into Darkness, okazały się sukcesem nie tylko dzięki zastosowaniu kliszy i obiektywów anamorfotycznych, które dawały ciekawie wyglądające refleksy świetlne. Te filmy bardzo dużo zawdzięczają również świetnemu scenariuszowi, który z nowego Star Treka zamiast klasycznego remake'u uczynił nową klasykę. W przeciwieństwie do opartej na kanwie filmu gry Star Trek, która nie przypadła nam do gustu.
Niewątpliwie również i nowym Gwiezdnym Wojnom potrzebny będzie ciekawy scenariusz, scenografia, a także gra aktorska. Prequel tej serii choć kasowy, świetnie zrealizowany i widowiskowy, wydaje się znacznie bardziej sterylnym niż oryginalna saga. Co prawda przy Mrocznym Widmie Lucas korzystał jeszcze z kliszy, to technologia cyfrowa odcisnęła swoje piętno również na tej części.
Znacznie większe niż na edycjach specjalnych oryginalnej trylogii sprzed 20 lat. Nieporadnych efektów, z perspektywy dzisiejszych bardzo wymagających pod względem technicznym widzów, nie udało się w pełni ukryć nawet w edycjach na płytach Blu-ray. I chyba dobrze, że tak się stało, bo klimat przetrwał. W przypadku nowych Gwiezdnych Wojen podobnie jak i Star Treka, na kliszy się nie skończy. Liczymy jednak, że techniki CGI będą jedynie dodatkiem, a nie podstawą obrazu.
Trzymamy kciuki za J.J. Może mu się uda to samo co w przypadku Star Treka. Zadanie będzie jednak niesłychanie trudne. I to nie tylko dlatego, że Gwiezdne Wojny to teraz marka Disneya.
Źródło: Kodak, starwars.com
Komentarze
17Nie czarujmy się, po obejrzeniu tysięcy godzin najlepszych aktorów w najlepszych produkcjach z najlepszymi efektami specjalnymi nawet dla współczesnych małolatów nic już nie nie będzie nowe. Oby choć scenariusz i klimat filmu dopisały. Trzymam kciuki.