Kwadrans nie wystarczy. Godzina też nie. W przypadku regulaminu Amazon Kindle nawet ośmiogodzinny dzień pracy okazuje się zbyt krótki.
Zawsze czytaj regulamin, który akceptujesz – to przestroga, którą często można spotkać w Internecie. W odpowiedzi można jedynie zapytać: „skąd wytrzasnąć na to czas?”.
Dobrze napisany regulamin powinien w jasny sposób tłumaczyć, co wolno, a czego nie wolno obu stronom, które ten dokument ma „związać”. Niestety niektóre firmy zdecydowanie tego nie ułatwiają.
Wiecie na przykład, z ilu słów składa się regulamin Amazon Kindle? W przypadku Australii z dokładnie 73 198. W ramach swojego sprzeciwu tamtejszy CHOICE zatrudnił aktora, któremu przeczytanie ich zajęło… prawie dziewięć godzin.
Poświęcony tej akcji film jest wprawdzie dostępny w sieci już od kilku miesięcy, ale teraz w sieci ponownie stało się o nim głośno. Jeśli więc nie widzieliście go wcześniej, możecie teraz nadrobić zaległości:
Żeby nie było niedomówień: aktor naprawdę się poświęcił. Poniższa playlista jest dowodem na to, że wszystkie te słowa rzeczywiście zostały przez niego przeczytane:
...I można się tylko zastanawiać, czy aktor z filmu przeczytał całość ze zrozumieniem czy też konieczne będzie drugie czytanie.
A gdyby ktoś był ciekawy, nasze warunki (regulamin serwisu i polityka prywatności) to łącznie 1236 słów.
Źródło: CHOICE Australia, The Guardian, Wykop. Foto: CHOICE Australia
Komentarze
17i by wystarczyło coś w rodzaju PEGI
1. Kupuję grę X, w trakcie instalacji czytam regulamin i się z nim nie zgadzam. Pakuję płytkę do pudełka i wracam do sklepu - mogę ten towar zwrócić? w końcu otworzyłem pudełko, wszystko jest sprawne, a załóżmy grę instalowałem po dwóch miesiącach od kupna.
2. Idę do sklepu - kupuję grę World of Warcraft (czy cokolwiek co wymaga jakiegoś klienta typu battle.net/steam....) - jako nieświadomy konsument nie mam żadnej informacji o tym że takowej gry już nie mogę odsprzedać... co gorsza, nie mogę odsprzedać konta - gdyż nie jest ono moją własnością.
Ogólnie uważam, że amerykańskie społeczeństwo jest totalnie głupie (przytoczony wyżej przykład z kawą). Sami na siebie takiego bata ukręcili, a niestety w Europie chwytamy te praktyki jak młode pelikany.
Z drugiej strony - poziom skomplikowania niektórych usług, urządzeń jest na tyle wysoki, że ciężko jest producentom zapewnić bezawaryjne działanie. Sam jestem programistą, więc wiem, że ilość konfiguracji sprzętowych przytłacza, a dodatkowo problemy może stwarzać oprogramowanie innych firm.
Czyli są już lemingami.
Te regulaminy są po to takie długie żeby zabezpieczyć ich twórców na wszelkie możliwe sposoby, a was pozbawić maksimum waszych praw.
No i w tak długim regulaminie można ukryć masę kruczków prawnych...
A co do gier coraz częściej nie macie prawa do niczego więcej poza UŻYWANIEM gry, programu i to na warunkach sprzedawcy....
(to do tych co piszą iż kupili grę i stali się jej właścicielem)
Aż prosi się pomysł jakichś takich umów i regulaminów wzorcowych - z rozdzielnika - sprawdzonych przez niezależnych prawników, potwierdzonych w zakresie uczciwości. A kto chce mieć umowę całkowicie indywidualną, to niech sobie zarezerwuje czas i z nią walczy.