Energoatom poinformował o całkowitym wyłączeniu Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Co się wydarzyło?
W dniu 11 września 2022 roku w nocy o godzinie 3:41 odłączono od sieci blok energetyczny nr 6 Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Trwają przygotowania do jego schłodzenia i przejścia do stanu zimnego.
Takie oświadczenie pojawiło się dzisiejszego poranka na stronie internetowej Energoatomu, operatora ukraińskich elektrowni jądrowych. Co się wydarzyło i czy sytuacja jest groźna?
Dlaczego Zaporoska Elektrownia Jądrowa jest zagrożona?
Zaporoska Elektrownia Jądrowa to największa elektrownia atomowa w Europie i obiekt infrastruktury krytycznej. W obliczu działań wojennych można uznać ją za bezpieczną tylko, jeśli byłaby objęta respektowaną przez wszystkie strony konfliktu strefą zdemilitaryzowaną.
Tymczasem na jej terenie nie tylko stacjonują wojska Federacji Rosyjskiej, magazynujące broń i amunicję w pomieszczeniach bloków energetycznych. Przede wszystkim znalazła się ona w strefie ostrzału. Doszło nawet do sytuacji, kiedy pociski artyleryjskie spadały w pobliżu zbiorników ze zużytym paliwem jądrowym.
Jakie znaczenie dla Zaporoskiej Elektrowni Atomowej ma połączenie z siecią energetyczną?
Wrześniową kontrolę MAEA (Międzynarodową Agencję Energii Atomowej) szczególnie zaniepokoiła inna konsekwencja ostrzałów. Regularnie niszczą one linie energetyczne wokół obiektu i na stabilną łączność elektrowni z systemem energetycznym Ukrainy nie ma mowy. Oznacza to zagrożenie dla Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej niezależnie od jej mocy produkcyjnej. Jako wyłączna wymaga ona dostarczania energii na potrzeby własne, związane z kontrolą nad reaktorami.
Dlaczego wyłączono ostatni działający blok Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej?
W związku z tym wygaszanie bloku energetycznego numer sześć to istotna zmiana. Dotychczas działał on na krytycznie niskim poziomie mocy (od 114 do 140 MW), ale nie tylko dlatego, że stanowił źródło zasilania dla elektrowni. Brak połączenia z siecią zewnętrzną powodował, że obiekt nie posiadał zapasów energii niezbędnej do wyłączenia swojego ostatniego bloku energetycznego. Przywrócenie do pracy jednej z linii energetycznych jest w ocenie Energoatomu na tyle stabilne, że proces ten można rozpocząć.
W obecnej sytuacji nie jest to rozwiązanie idealne, ale bezpieczniejsze, niż uzależnienie elektrowni od produkcji własnej. Działający na pół gwizdka reaktor tylko po to, aby obsłużyć sam siebie i elektronikę wygaszonych bloków energetycznych, stanowił zagrożenie nieadekwatne do zysków.
Jakie są perspektywy dla bezpiecznego funkcjonowania Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej?
W dalszej perspektywie Energoatom planuje zapewnić wyłączonej Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej awaryjne zasilanie. Wymaga to zwiększonych dostaw oleju napędowego, które zapewni ukraiński operator. Skuteczność tego pomysłu jest jednak zależna od zachowań wojska obecnego na terenie elektrowni. Jeśli Rosjanie pokuszą się o konfiskatę zapasów paliwa dla elektrowni, sytuacja może stać się groźna.
Dlatego Energoatom podkreśla, że wszystkie podejmowane działania są rozwiązaniami tymczasowymi i ryzykownymi. Jedyny sposób na ograniczenie zagrożenia, jakie obecnie powoduje Zaporoska Elektrownia Jądrowa to:
- zaprzestanie ostrzałów linii energetycznych wokół obiektu
- stworzenie wokół elektrowni strefy zdemilitaryzowanej
Dopiero spełnienie tych warunków pozwoli myśleć o kompleksowej naprawie uszkodzonego połączenia z siecią energetyczną Ukrainy. Dzięki niemu, nawet jeśli elektrownia nie zostanie uruchomiona ponownie, będzie mogła stabilnie funkcjonować jako wyłączona.
Źródło: Енергоатом (Energoatom)
Komentarze
11Chodzi o to, żeby Polska i kraje sąsiednie kupowały ruski gaz, zamiast budować elektrownie jądrowe... Ot zastraszanie.
To właśnie dlatego, powinniśmy jak najszybciej uniezależnić się od surowców z tego kraju... Inaczej będą nas wiecznie szantażować...
Powinniśmy też ograniczyć zakup chińskiego sprzętu. Bo mniejszy popyt na energię w Chinach, utrudni ruskim rozwój.
Co dzieje się po wyłączeniu elektrowni atomowej
Do roku 2002 Niemcy zrezygnują z energii atomowej. Wyłączenie i demontaż elektrowni jądrowych nie jest jednak ani prosty, ani tani i może potrwać nawet kilkadziesiąt lat.
W roku 1988 wyłączono z sieci wodno-ciśnieniowy reaktor atomowy w elektrowni Müllheim-Karlich w Nadrenii-Palatynacie. Od roku 2004 trwa jej rozbiórka. Podobną operację w elektrowni atomowej Greifswald-Lubmin rozpoczęto w roku 1995 i wciąż jest ona daleka od zakończenia. Te dwa przykłady dowodzą, że operacja wygaszenia elektrowni atomowej jest długim i skomplikowanym procesem, który rozciąga się na kilkadziesiąt lat i sporo kosztuje."
A ta bandycka "armia" już nie raz się pokusiła o wiele niefajnych rzeczy, jest nieobliczalna.