AGM X6 Phantom to pancerny smartfon z termometrem, który jest bardzo jakiś, ale to wcale może nie być jego zaletą. Czy to telefon, na który warto postawić, poszukując pancernego smartfona? Sprawdziłem to dla was!
Pierwsze wrażenia, pierwsze kroki
Tak, no, tego, AGM X6 Phantom to bez wątpienia jakiś telefon! W przeciwieństwie jednak do takiego choćby CMF Phone 1, określenie “jakiś” nie jest równoznaczne z komplementem. AGM X6 Phantom wyróżnia się dość mocno od rynkowej konkurencji z tej mocno budżetowej półki cenowej oscylującej wokół 1000 zł oraz wśród smartfonów do 1500 zł, ale są to wyróżniki, których pewne cechy praktyczne przydadzą się nielicznym, a konkretniej - tym, którzy w ogóle mogą być tym telefonem zainteresowani.
Dlaczego? Otóż AGM X6 Phantom to telefon wzmocniony, a konkretnie wodoodporny, odporny na wstrząsy i kurz, i dumnie chwalący się certyfikatami IP68/IP69K/MIL-STD-810H. Na papierze wygląda to poważnie, a ta wzmocniona konstrukcja to coś, co rzuca się w oczy i wyróżnia testowany smartfon spośród innych, czyniąc go urządzeniem estetycznie odważnym. Nie jest to jednak design, za którym sam bym się obejrzał, bowiem telefon jest wielki i ciężki, a cała jego bryła została zatopiona w przezroczystym tworzywie, przez co smartfon wygląda, jakby fabrycznie ktoś wpakował go w etui ochronne.
Całość wygląda nietypowo, zwłaszcza z metalowymi paskami po bokach i transparentnymi pleckami, pod którymi widać bebechy urządzenia. Te nie zostały jakoś wybitnie estetycznie poukładane, więc… Ech, AGM X6 Phantom to solidny, odporny na trudy codzienności smartfon, który wygląda jakby ktoś zdjął go z linii produkcyjnej i zapomniał zrobić mu obudowy. Prawdziwym chłopom, którzy nie jedzą miodu, ale żują pszczoły może taka stylówa podejść, ale osobiście mam co do niej wybitnie mieszane uczucia.
Pierwsze… Rozczarowanie?
Ważna sprawa, coby od razu uderzyć w kwestię rozczarowania, o którym wspomniałem w nagłówku. AGM X6 Phantom nie ma języka polskiego. Na start proponuje ukraiński (chyba?), a w liście wspieranych języków, którą sobie rozwija człowiek, by się w tym wszystkim połapać, okazuje się, że polskiego brak. Dziwne to uczucie przyznam szczerze, bo nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem w łapach smartfon, a nawet to i telefon, który nie miał języka polskiego...
Nie wiem nawet, czy nie był to czasem Siemens C35i, którego używałem, gdy miałem ze 14 lat. Może 15 lat. Pamiętam, że dostałem go od wujka i służył mi do niczego. Miałem 15 lat i nie miałem Nokii, więc ani nie imponowałem dziewczynom z blokowiska, bo nie można było na moim telefonie pograć w węża, ani nie imponowałem chłopakom z blokowiska, bo nie można było na moim telefonie, tak, macie rację, pograć w węża. No i miałem 15 lat w czasach, w których wizja Instagrama nawet nie zakiełkowała w głowach jego twórców. Po co mi był wtedy telefon, nie mam pojęcia. Ech, stare dzieje.
Dodajmy, że AGM X6 Phantom nie ma języka polskiego i nie znajduje Polski jako kraju. Dlaczego? Nie wiem. Sprawdziłem sobie nawet skąd wywodzi się firma AGM Mobile i niby z… Wielkiej Brytanii? Jakiś tam londyński adres jest, ale strona była tak siermiężnie przetłumaczona na język polski, że po kilku chwilach odpuściłem zagłębianie się w temat. W końcu nie jestem dziennikarzem śledczym, a miękkim nerdem, którego mają smartfony interesować, a nie inne ważne rzeczy, tematy, wydarzenia.
Ekran? Jest!
AGM X6 Phantom to smartfon ze wszech miar specyficzny, więc umówmy się, że nie będziemy się rozwodzić szczególnie nad cechami, które jego użytkownika mogą średnio interesować. Jedną z takich cech jest ekran. Mamy tu panel IPS o przekątnej 6,78 cala i rozdzielczości 2460 na 1080 pikseli. Czy to ładny ekran? Nie. To ciemny panel IPS, który świetnie nadaje się do obsługi telefonu, ale nie patrzy się na niego z przyjemnością.
Co potrafi AGM X6 Phantom?
Czym na papierze może pochwalić się AGM X6 Phantom? Szału nie ma. Mamy tu 8-rdzeniowy procesor wykonany w 6nm procesie technologicznym. Mamy 5G, 8 GB pamięci RAM i 128 GB pamięci na dane. Mamy ekran IPS, mamy baterię o pojemności 5000 mAh, mamy Androida 14, mamy czytnik linii papilarnych, mamy przycisk z boku obudowy, którego funkcję możemy zdefiniować. Chyba niczego nie pominąłem.
A! Zaznaczę na koniec tej sekcji, że telefon jest odporny na trudności codziennej eksploatacji, o czym wspomniałem wcześniej oraz ma wbudowany termometr, który potrafi zmierzyć temperaturę obiektów najróżniejszych w zakresie od - 30 do 300 stopni Celsjusza. Fajny bajer!
Multimedia i…
No bez jaj! Nawet nikogo nie będę czarował, że pograłem w coś na tym smartfonie. Podzespoły nie pozwalają na wiele, ale jakieś tam sudoku czy prostsze gry pewnie da radę na AGM X6 Phantom. Jak ktoś będzie próbował - śmiało, czekam na opinie.
Dobra bateria i łączność
Bateria w tym pancerniaku to 5000 mAh, a pobór energii z podzespołów jest na tyle nieagresywny, że telefon potrafi w trybie czuwania podziałać sobie z tydzień. W trybie normalnej pracy nie klęka po dwóch dniach. Wniosek? Bateria jest super. Wniosek numer 2? Korzystanie z tego smartfona nie jest szczególną przyjemnością, co też sprawia, że potrafi on dość długo pracować na jednym ładowaniu. Ot, zespół naczyń połączonych.
Co z łącznością? Jest 5G, jest NFC, jest Bluetooth 5.0 i wszystko tu działa, jak powinno. To bardzo niespektakularny smartfon, więc nie ma się co nad kwestią łączności głęboko pochylać. Ważna jest za to jakość rozmów (i to nawet w tanim smartfonie) i ta jest okej. Ot, po prostu wygodnie się przez ten telefon rozmawia - tylko tyle i aż tyle.
AGM X6 Phantom ma aparat. No i fajnie
Tak, no… No co mam wam tu napisać? Smartfon wyposażono w aparat o rozdzielczości 50MP, który robi zdjęcia. Zdjęcia w dobrych warunkach oświetleniowych wyglądają jakoś - z imienin ciotki można takie zdjęcia przywieźć. Z wakacji już niekoniecznie. Detalu tam za dużo nie ma, reprodukcja kolorów jest nieszczególna i w ogóle to, fajnie, że ten aparat jest - tak to zostawmy.
Killer ficzury
AGM X6 Phantom ma dwa killer ficzury, które faktycznie mogą się komuś przydać. Albo po prostu mogą komuś przypaść do gustu. Pierwszym jest oczywiście wzmocniona odporność tego smartfona. Standard MIL-STD-810H oraz inne certyfikaty każą wymagać od tego smartfona wiele, jeśli chodzi o “niezniszczalność” i trzeba przyznać, że telefon dowozi. Staje na wyskości zadania. Upadek z 1,5 metra nie stanowi dla niego wyzwania - upuszczałem go kilka razy na asfalt i żaden z upadków nie zrobił na X6 Phantom żadnego wrażenia. Kąpiel w szklance wody również go nie zmogła, podobnie jak przetywanie go po piachu na miejskiej plaży. Wniosek? Certyfikaty nie są tu od czapy, co cieszy.
Drugą ciekawostką w tym wzmocnionym, pancernym chciałoby się rzec smartfonie jest czujnik temperatury. Czy tam, pisząc po ludzku, termometr. Dziwna to implementacja, ale trzeba przyznać, że jest to jednak całkiem przydatny bajer. Można sobie sprawdzić, czy ma się gorączkę - mierząc temperaturę na czole miałem najczęściej 36,7 i 36,8 stopni Celsjusza - można zmierzyć temperaturę posiłku czy czego tam dusza zapragnie. W aplikacji możemy zresztą wybrać, czy przykładamy czujnik do czoła, do nadgarstka, czy po prostu do jakiegoś obiektu. Osobiście nie znajduję w dodanym do telefonu termometrze (niestety) niczego przydatnego, ale jeśli komuś taki ficzur może się w realnym życiu, czy tam w codziennych aktywnościach przydać, to proszę bardzo - Samsung Galaxy S24 tego nie potrafi!
Wrażenia z użytkowania
Jak korzysta się na co dzień z AGM X6 Phantom? Cóż, średnio przyjemnie. Telefon jest wolny, lubi długaśnie zwlekać z wykonywaniem prostych czynności i korzystając z niego ma się wrażenie powrotu do średniopółkowego Androida z 2015 roku. Tyle z minusów. Na plus trzeba zaliczyć mu to, że wszystko, czego od niego wymagamy wykona bez marudzenia, tylko potrwa to dłużej. On się bowiem nie zawiesza, on po prostu działa powoli, dokładnie…
Można rzec, że AGM X6 Phantom uprawia na co dzień strajk włoski i uczy człowieka cierpliwości, ale nie mam mu tego za złe. To smartfon, który ma wiele wytrzymać i niewiele kosztować, umówmy się więc, że przy takich założeniach gdzieś musiały pojawić się tu oszczędności. Reasumując, nie będę za nim tęsknił, ale przyznaję, że nie była to padaka, a telefon ze wszech miar specyficzny.
Na plus zaskoczyły mnie aparaty, bo były i działały i pozwalały na wykonanie prawie znośnych zdjęć. Dobrze działał również czytnik linii papilarnych z boku urządzenia - był szybki i zasadniczo niezawodny. Co jeszcze? Czas pracy na jednym ładowaniu też był spoko, bo faktycznie mógł człowiek zapomnieć podładować telefon po robocie i zdziwić się później, że świat się nie skończył, a telefon cały czas ma paliwo i działa aż miło. I to tyle.
Kupować? Nie kupować? Jak żyć?
Oceniając ten telefon w kategoriach ogólnie smartfonowych, dałbym mu jakieś 2 na 5 i zakończył temat pisząc, że jest to telefon tak niedzisiejszy, że aż wstyd było wypuścić go na rynek. Niemniej, to nie jest zwykły smartfon, a rzecz pancerna i wyposażona w coś, czego próżno szukać wśród konkurencji: termometr. Dodając do oceny AGM X6 Phantom kontekst jego specyfiki i ugruntowania w rynkowej super niszy, zmieniamy nieco zasady gry.
Koniec końców uznałem, że dam mu prawie 4, bo choć smartfonem jest nędznym i wszystko w nim sprawiało, że cierpiałem podczas korzystania z tego telefonu, to muszę przyznać, że sprzęt wydaje się “niezabijalny”. Do tego potrafi długo pracować na jednym ładowaniu i ma termometr, czy po prostu możliwość dokonywania pomiarów temperatury obiektów różnistych, co pewnie z 8 osób w naszym kraju chętnie widziałoby w wyposażeniu swoich prywatnych telefonów.
Czy zatem warto go kupić? Nie. Chyba że masz mało kasy, płynność działania i wydajność nie mają dla ciebie znaczenia, a do tego szukasz pancernego smartfona i z niezrozumiałych dla mnie względów przyda ci się w nim termometr… W takiej sytuacji możesz śmiało postawić na AGM X6 Phantom.
Ocena AGM X6 Phantom
Plusy
- “odważny” design
- odporność na wszystko
- niska cena
- pomiar temperatury
- szybki czujnik linii papilarnych
Minusy
- brak języka polskiego
- wolna praca
- ogólna ociężałość
- słaby ekran
- wielkość i waga
Komentarze
3