YouTube niepodzielnie rządzi w świecie internetowej rozrywki, będąc serwisem, który praktycznie zmonopolizował oddolną formę streamingu wideo, będąc platformą przyjazną dla twórców i angażującą odbiorców. Czy ma dziś jakieś realne alternatywy? Czy istnieje dlań konkurencja?
Król jest tylko jeden
YouTube. Rzecz tak emblematyczna dla internetu w ostatnich dwóch dekadach, że głowa mała. Wyobrażenie sobie internetowej rozrywki bez YouTube`a, to jak próba wyobrażenia sobie internetu w ogóle bez Google, serwisów społecznościowych bez Facebooka i narodzin plagi influenceryzmu bez Instagrama. YouTube powstał niemal 20 lat temu. 20 lat to tyle lat, że ludzie, którzy urodzili się po powstaniu serwisu, dzisiaj mają czynne prawa wyborcze. Mogą legalnie kupować alkohol i legalnie zdać egzamin na prawo jazdy. Sam nie wiem, co jest większym zagrożeniem dla ogółu społeczeństwa…
Myśląc sobie, co tam warto byłoby napisać o tym rozrywkowym gigancie, zacząłem zastanawiać się, czy można znaleźć w sieci alternatywy dla YouTube`a? Pamiętam przed laty, że takowe były. Były małe “internetowe telewizje”, były niszowe nieco serwisy, jak Vimeo - no ktoś tam próbował jakoś YouTube`a podgryzać, a podgryzanie to kończyło się zawsze zgagą, niestrawnością, nieżytem żołądka nawet. YouTube pozjadał wszystkich, zaorał konkurencję… Ale, czy aby na pewno? Sprawdźmy, czy są w sieci serwisy, które mogą stać się lub wręcz są, a ja po prostu o nich nie wiedziałem, realną alternatywą dla YouTube`a?
Twitch
Chyba przedstawiać nie trzeba, prawda? Serwis gigant, super-turbo-mega popularny wśród streamerów i graczy wszelkiej maści. Czy to alternatywa dla YouTube w ogólnym ujęciu? Nie, bo Twitch, choć ambicje ma, nie może przestać identyfikować się jako serwis z filmikami dla graczy. Jeśli jednak kogoś właśnie content growy interesuje, to Twitch jest dobrym kierunkiem, by przenieść swoje kliki z YouTube`a.
Dailymotion
Dailymotion to coś jak YouTube, tylko gorsze. Znajdziemy tam mnóstwo contentu od choćby takich “twórców”, jak AccuWeather… Tak, no, to serwis raczej informacyjno-publicystyczny, który nie mam pojęcia dla kogo stworzono. Jest takim “wannabe” YouTubem i nie znalazłem tam absolutnie niczego godnego uwagi.
Vimeo
Trudno określić Vimeo mianem alternatywy dla YouTube`a, bo to w zasadzie serwis, w którym twórcy mogą udostępniać swoje materiały w wysokiej jakości i dzielić się nimi, a inni mogą je komentować i… to w sumie tyle. To raczej proteza serwisu VOD dla artystów, niż platforma “paratelewizyjna”, jak YouTube.
DTube
DTube to już coś, czemu bliżej do YouTube`a, realna alternatywa, chciałoby się rzec. Kuzyn, choć mniej przystojny i taki, który w szkole uczył się nieco gorzej. DTube wygląda prawie jak YouTube, działa prawie jak YouTube. Co ważne, jest to przykład na to, że zdecentralizowany internet jest możliwy i w 2024 roku. Wiecie, internet bez cenzury i takie tam, bo na DTube zamieścić można filmiki, które jeszcze nie wzywają do palenia świątyń, ale już na YouTube miałyby krótkie i burzliwe życie. Szkoda tylko, że dla kogoś z kraju nad Wisłą, szukającego sprecyzowanego contentu, ale i dla ludzi łaknących gorących nowości od najpopularniejszych twórców, DTube jest bliżniaczo podobny do innych wymienianych tu alternatyw. Bliźniaczo podobny, czyli oferujący stosunkowo niewiele.
BitChute
BitChute to serwis, który polubią fani “cancelowanych” przez zachodni przemysł kulturalny twórców i gwiazdek. To serwis bez cenzury, który wierzy w wolność słowa w iście absolutystycznej formie. Możesz mówić co chce i kiedy chcesz. Mamy tu treści polityczne i rozrywkowe, a także content stworzony przez i dla fanów foliowych czapeczek. Skrajność i wrogość w narracji - oto słowa kluczowe oddające chyba najtrafniej, czym BitChute jest.
LBRY
LBRY to ciekawa alternatywna platforma, którą można zsynchronizować z YouTube i na której można zarabiać - reklamodawcy nie lubią tej platformy, za to popularni twórcy (przynajmniej w teorii) mogą na swoich materiałach zarabiać pełną stawkę. W teorii, bo serwis jest jednak niszowy, a by zarabiać na contencie, to ktoś musi ten content oglądać. Niemniej, LBRY ma na siebie pomysł i ja ten pomysł doceniam.
PeerTube, Metacafe, Veoh i inne
Brak treści, brak twórców, brak contentu dla polskiego odbiorcy - chciałem to wypunktować, by rzecz wybrzmiała, ale w tej formie też mi to pasuje. Przez brak treści i twórców rozumiem brak tego, co jest od lat siłą napędową YouTube`a, czyli contentu tworzonego przez dawniej amatorów, dziś semi-prosów. Contentu adresowanego do konkretnych odbiorców, do których i ja się zaliczam, bo mimo iż śledzę może ze 3/4 twórców zajmujących się motoryzacją lub rowerami, a reszta mojej YouTube`owej aktywności to oglądanie dorosłych dziennikarzy, to jednak tych twórców i tej treści mi na alternatywnych platformach brakowało.
Co do braku contentu dla polskiego odbiorcy, to rzecz jest chyba jasna, prawda? Na wymienionych portalach content polskojęzyczny stanowi olbrzymią mniejszość, istną niszę. I tak, wiem, język angielski jest w Polsce powszechnie znany (sic!), ale będę tu trochę Dyzmą i uprę się, że polski widz, chce contentu po polsku. Koniec, kropka.
Rozmaite playery rozmaitych wydawców
Poza kilkoma aplikacjami, które udają YouTube`ową konkurencję, a w gruncie rzeczy są po prostu agregatorami contentu przeznaczonego do odbiorcy, którego nie potrafię dookreślić - wiem jedynie, że ja (i pewnie wy również) takim odbiorcą nie jestem, pewną formą YouTube`owej alternatywy są wewnętrzne playery dużych wydawców. Grupa WP, Onet i podobni giganci mają swoje własne odtwarzacze, w których można oglądać rzeczy. Ich minusem jest pewna oczywista oczywistość - są tam wyświetlane materiały przygotowywane przez dziennikarzy czy mediaworkerów pracujących dla danego wydawcy, więc ulubionego YouTube`owe twórcy tam nie znajdziemy.
Co zrobisz, jak nic nie zrobisz?
Wnioski? Konkluzja? YouTube rządzi i dzieli. YouTube rozdaje karty. Serwis rozsiadł się wygodnie w fotelu lidera w branży, którą sam niejako wykreował i nic nie wskazuje na to, by miał się z tego fotela wykolebać. Owszem, podgryzają go TikToki i Instagramy, czyli serwisy/aplikacje stawiające na treści pionowe, ale przy ogromie contentu, który zalega na YouTube, spokojnie można rzucić, że jest to serwis niezatapialny.
Czy, mając powyższe wynurzenia na uwadze, jest cień sensu w przenosinach na alternatywne serwisy z wideo? Otóż nie, gdyż zasadniczo nic na nich nie ma. YouTube traktowany jako pewna forma telewizji nowej generacji ma to do siebie, że dociera szeroko i zrzesza wszystkich liczących się twórców - od wielkich podmiotów medialnych, po małych dostarczycieli contentu, którzy nagrywają swoje filmiki dla mikroskopijnego wręcz audytorium. Wymienione w tekście serwisy, owszem mają pewną wartość, ale to rozwiązania dla entuzjastów i miłośników treści konkretnego typu. YouTube zaś jest dla wszystkich i dopóki jakaś platforma nie przekona do siebie twórców i nie wykradnie ich zasobów YouTube`owi, dopóty tenże YouTube pozostanie monopolistą na rynku, który sam wykreował.
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!