Przetestowaliśmy zegarek Apple Watch Ultra 2. Recenzja, naszym zdaniem, godna jest tego urządzenia. Tradycyjnie - zrobiłem pseudotriathlon, ale tym razem warunki były zdecydowanie trudniejsze. Czy Apple Watch Ultra 2 jest lepszy od poprzednika? Zapraszamy do lektury.
Apple Watch Ultra 2 – odgrzewany kotlet?
12 września odbyła się prezentacja Wonderlust, podczas której firma Apple zaprezentowała smartfony serii iPhone 15 oraz nowe zegarki Apple Watch – modele Series 9 oraz Ultra 2. O ile nowe smartfony zyskały kilka wartych uwagi zmian, to tegoroczne zegarki są raczej odświeżeniem poprzednich modeli.
Wziąłem pod lupę zegarek Apple Watch Ultra 2, aby przekonać się czy jest lepszy od poprzednika, a jeśli tak to o ile i czy w ogóle warto go kupić. Długo zastanawiałem się jak powinien wyglądać test zegarka, który przeznaczony jest dla osób uprawiających sport w ekstremalnych warunkach. Stwierdziłem, że najlepszym rozwiązaniem będzie pseudotriathlon, który niektórzy z Was znają z recenzji zegarka Apple Watch Ultra 1. generacji. Przekonajcie się czy to odgrzewany kotlet czy zupełnie nowy, dużo lepszy smartwatch.
Apple Watch Ultra 2 – krótko o wzornictwie
Pierwsza generacja tego zegarka była przełomem w wielu płaszczyznach, także pod względem wzornictwa, ale w tym roku okazało się, że Apple kontynuuje swoją politykę znaną ze „standardowych modeli” i Ultra 2 wygląda niemal tak samo jak Ultra (1). Subtelną różnicą, którą można zauważyć, gdy postawi się te dwa zegarki obok siebie jest kolor tytanu, z którego wykonana została koperta. Wynika to z faktu, że w nowym modelu wykorzystano surowiec z recyklingu.
Ultra 2, tak jak poprzedni model, ma duże pokrętło Digital Crown, przycisk boczny oraz pomarańczowy przycisk akcji. Duże przyciski oraz wspomniane pokrętło mają ułatwić obsługę zegarka podczas treningów, ale nie wyeliminowano dużego problemu związanego z tą konstrukcją, o którym przeczytacie niżej. Przejdźmy teraz do formuły testowej oraz wynikających z niej spostrzeżeń.
Specyfikacja produktu Apple Watch Ultra 2 (Alpine)
Pseudotriathlon po raz drugi!
Tak jak w poprzednim roku, zdecydowałem się na supersprint, czyli 400 metrów pływania, 10 kilometrów na rowerze i 2,5 kilometra biegu.
Przypomnę jeszcze, dlaczego przedrostek „pseudo”. Trening, który wykonałem trudno nazwać triathlonem z krwi i kości. Pierwszy etap, czyli pływanie, odbył się w basenie, a nie na otwartych wodach. Przejście do drugiego etapu trwało ponad pół godziny, ponieważ po wyjściu z basenu musiałem dojechać do domu i dopiero ruszyć w drogę rowerem. Drugie i ostatnie przejście było już znacznie szybsze i trwało trochę ponad 5 minut.
Zdecydowanie trudniejsze były także warunki. W ubiegłym roku świeciło słońce i było ciepło, a tym razem temperatura wynosiła około 15 stopni Celsjusza, a na dodatek w połowie dystansu, który przejechać miałem na rowerze zaczął padać deszcz. Nie przeszkodziło to jednak w ukończeniu treningu. Zacznijmy od początku.
Etap I – pływanie
Niestety, w tej kwestii nic się nie zmieniło. Niestety, ponieważ problem, który występował w poprzednim modelu i poprzedniej wersji systemu operacyjnego nadal występuje. Chodzi o zaliczanie długości. Przed rozpoczęciem treningu pływackiego należy określić długość basenu, która w moim przypadku wynosiła 25 metrów.
Nie pływam szybko, ale zauważyłem, że zegarek „nie nadąża” z liczeniem przepłyniętych metrów. Gdy po przepłynięciu kolejnych długości zatrzymywałem się przy krawędzi i sprawdzałem aktualny stan, to zazwyczaj brakowało od 7 do 11 metrów, które „naliczały się” na moich oczach. Ostatecznie zegarek zawsze wskazywał 1-2 metry więcej niż przepłynąłem w rzeczywistości. O ile ta różnica jest do zaakceptowania, to sposób działania, który opisałem wyżej - zdecydowanie nie. Co więcej, tak jak rok temu, zegarek nie zaliczył ostatniej długości i zarejestrował 375 metrów zamiast 400 metrów.
Na basenie zdarzyło się jeszcze coś. Wina leży pewnie gdzieś pośrodku – zarówno po mojej stronie, jak i po stronie konstrukcji. Wychodząc z basenu wsparłem się na rękach i podciągnąłem. Prawdopodobnie w tym momencie na tyle długo jednocześnie wcisnąłem przycisk boczny i pokrętło Digital Crown, że zegarek uruchomił się ponownie (przy okazji ubiegłorocznej recenzji kilkukrotnie wspominałem, że w aplikacji Zdjęcia znajduje przypadkowe zrzuty ekranu zegarka, które wykonuje się wciskając jednocześnie przycisk boczny i Digital Crown - nie inaczej jest w tym roku).
Na początku myślałem, że stało się to na przykład w wyniku zbyt długiego przebywania zegarka w wodzie, ale szybko wpadłem na to, co napisałem wyżej i uznałem, że to logiczne wyjaśnienie. Jednak zegarek uruchamiał się ponownie zdecydowanie dłużej niż zwykle. Po 2-3 minutach wszystko wróciło do normy, a ja ucieszyłem się, że trening trwa nadal i jest na odpowiednim etapie. Wróciłem więc do domu i kontynuowałem trening, ale niestety na końcu okazało się, że nie został zarejestrowany dystans oraz czas poszczególnych długości, a tylko ich liczba (15, zamiast 16) oraz łączny czas pływania. Nieświadomy tego przesiadłem się na rower.
Etap II – rower
Tak jak poprzednio, ze względu na specyfikę pseudotriathlonu, ustawiłem zmiany ręczne, czyli wywoływane przyciskiem czynności, który uprzednio ustawić trzeba na aplikację Trening. Pierwsze kilkaset metrów przejechałem w wolnym tempie, ponieważ sprawdzałem, jak sprawuje się funkcja wyświetlania danych z treningu rowerowego na iPhonie, która wprowadzona została wraz z systemami watchOS 10 oraz iOS 17. Działa to tak jak można by się tego spodziewać. Aktualne parametry treningu wyświetlane są na zdecydowanie większym ekranie iPhone’a. Wygląda to przejrzyście, a co więcej do wyboru jest kilka widoków. Jeśli namiętnie jeździłbym na rowerze, to na pewno już dawno kupiłbym uchwyt, za pomocą którego przymocować można ten smartfon do kierownicy.
Przykładowe widoki funkcji wyświetlania danych z treningu rowerowego na iPhonie
Przy okazji treningu rowerowego warto wspomnieć o tym, że w nowym modelu zwiększona została maksymalna jasność ekranu, z 2000 nitów do 3000 nitów. Ze względu na pogodę nie przetestowałem tego podczas pseudotriathlonu, ale kilka razy biegałem z tym zegarkiem w zdecydowanie bardziej słonecznej pogodzie i choć zmiana jest widoczna, to już w poprzednim roku było bardzo dobrze. Być może dodatkowe 1000 nitów bardziej odczuwalne będzie podczas nurkowania, na przykład w głębinach oceanu.
Co więcej, podczas jazdy rowerem doszedłem do wniosku, że jedna z ubiegłorocznych wad została wyeliminowana. Poprawiono wybudzanie się ekranu poprzez podniesienie ręki i skierowanie tarczy w stronę twarzy. W modelu Ultra 1. generacji ruch ten musiał być bardzo zdecydowany, a w przypadku nowego zegarka wyświetlacz aktywuje się zawsze, gdy w naturalny sposób chce się spojrzeć na tarczę.
Etap III – bieganie
Tutaj też podobnie jak w ubiegłym roku – bez zastrzeżeń. Duże przyciski i duży wyświetlacz świetnie sprawdziły się podczas dwóch ostatnich etapów. Wspomnę jeszcze o jednej funkcji, z której na szczęście nie musiałem korzystać w trakcie pseudotriathlonu, ale raz przydała mi się podczas treningu biegowego. Chodzi o cellular, czyli obsługę sieci komórkowej za pośrednictwem karty eSIM.
Za taką możliwość należy dopłacić kupując jeden z modeli Apple Watch Series 9, ale Ultra 2 ma to „w cenie”. Pewnego razu, podczas treningu biegowego złapał mnie tak mocny skrucz, że nie byłem w stanie dojść do domu. Na szczęście miałem aktywną kartę eSIM i mogłem zadzwonić po pomoc. Nie była to sytuacja, która zagrażała mojemu zdrowiu czy życiu, ale możliwość wykonania połączenia z zegarka może przydać się w najmniej oczekiwanym momencie i warto mieć taką możliwość, szczególnie jeśli wychodzi się z domu bez smartfona.
Bateria
Kilka słów o czasie pracy na jednym ładowaniu baterii. Zegarki Apple Watch z tego nie słyną, ale jest coraz lepiej.
Testowy trening rozpocząłem o 15:50, a skończyłem o 17:34. W tym czasie poziom baterii spadł z 91% do 81%. Nietrudno policzyć, że przy tych samych warunkach, bateria pozwoliłaby na ponad 17 godzin monitorowania takiej aktywności.
Baterię sprawdziłem też podczas użytkowania bez uruchamiania aplikacji Trening. W takim przypadku bateria wystarcza na 64 godziny działania, czyli ponad 2,5 dnia. Nie jest to może oszałamiający wynik, ale całkiem niezły jak na Apple Watcha.
Czy warto kupić Apple Watch Ultra 2?
Po opisaniu wrażeń z pseudotriathlonu zdałem sobie sprawę, że gdybym skopiował treść stanowiącą recenzję zegarka Apple Watch Ultra 1. generacji to miałbym wykonaną zdecydowaną większość pracy. Wynika z tego, że w praktyce, różnice między Apple Watch Ultra, a Apple Watch Ultra 2 są bardzo niewielkie. Wyeliminowano problem związany z wybudzaniem ekranu poprzez gest podniesienia ręki, ale pozostał problem z rejestrowaniem treningu pływackiego oraz ten związany z konstrukcją i przypadkowym wykonywaniem zrzutów ekranu oraz resetowaniem urządzenia.
Nie znaczy to jednak, że Apple Watch Ultra 2 nie jest dobrym zegarkiem. Nie warto rezygnować z pierwszej generacji na rzecz drugiej, ale jeśli w ogóle chcecie kupić tego typu smartwatch to zdecydowanie warto postawić na Ultra 2. Choć w praktyce wypadają one niemal tak samo, to nowy model ma jedną bardzo istotną nowość.
Chodzi o układ S9, czyli o serce tego zegarka. Jest on znacznie szybszy od poprzednika i choć wydawać się może, że procesor w zegarku nie ma znaczenia, ponieważ nie gra się na nim w wymagające gry oraz nie używa się zaawansowanych aplikacji. Jednak możliwości jakie daje nowy układ w przyszłości wykorzystane zostaną do wdrożenia nowych funkcji, które ze względu na ograniczone zasoby układu S8 nie będą działać na zegarkach ze starszym procesorem. W wyniku tego zdecydowanie szybciej zakończy się wsparcie tych zegarków, czyli możliwość instalowania kolejnych wersji systemu watchOS.
Macie iPhone i planujecie kupić wytrzymały smartwatch, który będzie kompanem podczas treningów? Wybierzcie Apple Watch Ultra 2. Jeśli macie pierwszą generację tego smartwatcha, to cieszcie się, że nie musicie wydawać pieniędzy na nowy zegarek, bo nie warto.
Opinia o Apple Watch Ultra 2 (Trail)
- jasny ekran - 3000 nitów
- wysoka jakość wykonania
- wysoka odporność na uszkodzenia mechaniczne i działanie zewnętrznych czynników
- długi czas pracy na baterii (jak na Apple Watch)
- poprawiona funkcja wybudzania ekranu gestem podniesienia ręki
- wysoka cena
- problemy z zaliczaniem przepłyniętych metrów
- możliwość przypadkowego zresetowania zegarka
Apple Watch Ultra 2
W artykule znajdują się linki afiliacyjne, przekierowujące do zewnętrznych stron zawierających produkty i usługi, o których piszemy. Otrzymujemy wynagrodzenie za umieszczenie linków afiliacyjnych, jednak współpraca z naszymi Partnerami nie ma wpływu na treści zamieszczane przez nas w serwisie, w tym na opinie dotyczące produktów i usług Partnerów.
Komentarze
5Nawet za 2 tys to bym się zastanawiał...
...bo nie uwierzę, że można obecne uprawiać pseudosport bez kompletnego "zestawu pseudosportowca" ;)