Jakość dźwięku
O tym, jak grają CA Malibu można napisać sporo, ale można też ująć temat zwięźle. Wybierzmy tę drugą opcję, bo w gruncie rzeczy, jest to w pełni wystarczająca strategia. Innymi słowy, słuchawki grają dobrze. Dość płasko, ale dobrze. Warto pobawić się nieco jakimś equalizerem wbudowanym w odtwarzacz muzyki, by podnieść nieco wysokie oraz niskie tony - nadamy wtedy sprzętowi nieco dynamiki, której domyślnie mu brakuje.
Nieco gorszej jakości dźwięk usłyszymy, gdy sparujemy słuchawki ze smartfonem. Cóż, taka rzeczywistość, że “po kablu” jest zwyczajnie lepiej. Korzystając z łączności bezprzewodowej nie wykorzystamy pełni możliwości CA Malibu, ale to jak kształtuje się ich dźwięk w zupełności wystarcza do tego, by czerpać przyjemność z odsłuchu w środkach komunikacji miejskiej czy na spacerze. Korzystając z Bluetooth warto też nieco bardziej podbić wysokie i niskie tony.
Zasadniczo większość gatunków muzycznych brzmi na testowanym modelu całkiem nieźle. Gorzej wypadają jedynie utwory dynamiczne, agresywnie uderzające basem czy biegające po całym zakresie dźwięków. CA Malibu nieco tej dynamiki brakuje i to trochę słychać. Nie najlepiej również nadają się one do ulicznego, takiego mięsistego i przyciężkiego rapu, gdyż basy nie uderzają punktowo, a także mają tendencję do zalegania.
Ogółem jednak, w kategorii słuchawek dla osób aktywnych czy po prostu bezprzewodowych słuchawek miejskich - jest więcej niż dobrze. Jeśli zaś nie słuchamy Daft Punk czy, z drugiego muzycznego bieguna, naszej playlisty nie dominuje rap z początków lat 90. to będziemy bardzo zadowoleni. Słuchawki nie rzężą, nie charczą, nie zasypują przesterami. Grają ciepło i choć mają wycofaną scenę i niedużą dynamikę, potrafią umilić podróż tramwajem lub autobusem.
Wrażenia z codziennego użytkowania
CA Malibu to sprzęt, który na czas testów zastąpił z powodzeniem moje używane na co dzień Creative`y, a nawet używane w domu Sennheisery. Były od tych modeli nieco słabsze w pewnych kategoriach, ale miały kilka konkretnych przewag. Po pierwsze, potrafiły całkiem nieźle odseparować mnie od miejskiego zgiełku. Po drugie, były stosunkowo niewielkie i wygodne w noszeniu. Po trzecie, jak padła w nich bateria, która potrafiła dociągnąć do nieco ponad 6 godzin, podłączyłem je sobie do smartfona za pomocą kabla.
W zależności od tego, czy używamy ich sparowanych z naszym smartfonem poprzez Bluetooth czy korzystamy z kabla mini Jack 3,5 mm - usłyszymy drobne różnice w jakości i charakterystyce dźwięku. Nie są one rażące, ale jednak występują. Sposób połączenia nie wpływa za to na pracę mikrofonu podczas rozmów telefonicznych. Dobrze zbiera on dźwięk, a rozmówcy słyszą nas dość wyraźnie i bezpośrednio, a to duży plus.
Tyle o zaletach, a czy są jakieś poważniejsze wady? Cóż, czasem plastik zaskrzypi tu i ówdzie. Nie wszystkim przypadnie do gusty miękkość pałąka oraz poduszek w muszlach. Są wygodne owszem, ale w ciepłe dni sprawiają, że jest nam po prostu gorąco podczas słuchania muzyki i spacerowania po mieście, o bardziej aktywnych czynnościach nie wspominając.
Podsumowanie
Jak jednoznacznie ocenić CA Malibu? Nie są to słuchawki sportowe, ale mają takie trochę usportowione aspiracje. Są wygodne, ale w słoneczne dni może się w nich pocić głowa. Grają nieźle, ale daleko im do liderów na rynku. Reasumując, jakie są? To świetny model z niższej półki cenowej. W porównaniu do konkurencji, często grają lepiej niż popularniejsze modele, a na pewno pokonują je wszystkie możliwościami pracy przewodowej i jakąś taką wewnętrzną spójnością. To naprawdę dobre słuchawki, które dają po prostu dużo radości z użytkowania.
Ocena końcowa
- możliwość pracy przewodowej i bezprzewodowej
- miękkie poduszki nauszników
- miękki pałąk
- obracane nauszniki
- praca bezprzewodowa i przewodowa
- jakość dźwięku
- wygląd
- może być w nich gorąco
- plastiki czasem zaskrzypią
- dźwiękowi nieco brak dynamiki
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!