• benchmark.pl
  • Gry
  • Uklęknij przed majestatem Kingdom Come: Deliverance 2 – recenzja gry
Uklęknij przed majestatem Kingdom Come: Deliverance 2 – recenzja gry
Gry

Uklęknij przed majestatem Kingdom Come: Deliverance 2 – recenzja gry

przeczytasz w 10 min.

Kingdom Come: Deliverance 2 to kolos na żelaznych nogach, gamingowa epopeja i pretendent do objęcia tronu w królestwie RPG. Czeskie studio Warhorse pokazuje, w czym tkwi magia gier, nie sięgając przy tym po elementy fantasy. Niemniej deweloperzy stawiają graczom jeden warunek.

W Kingdom Come: Deliverance 2 niejednokrotnie usłyszymy, że audaces fortuna iuvat. To nie tylko motto samej gry – ta łacińska sentencja to w praktyce paliwo, które napędza działalność czeskiego studia Warhorse z weteranami branży na pokładzie (np. seria Mafia). Burzliwy początek działalności, czyli niemożność znalezienia wydawcy, skłonił deweloperów do rozpoczęcia zbiórki na Kickstarterze w 2014 r. I tak w 2018 r. światło dzienne ujrzało Kingdom Come: Deliverance 1, czyli RPG z akcją osadzoną w średniowiecznych Czechach, mające przełożyć realia tamtych czasów na język gry komputerowej. Wszystko bez elementów fantasy, bez smoków i elfów. Odważnie, ale przecież sami już wiecie, komu sprzyja szczęście.

Pamiętam, że była to dość burzliwa premiera, bowiem radość z gry odbierały problemy techniczne i szereg mniejszych lub większych błędów, co wpływało na komfort oraz szalenie ważną w tym przypadku immersję. Ostatecznie udało się wyjść na prostą, wypuszczono nawet solidne DLC. Liczby są bezwzględne – w ciągu sześciu lat sprzedano sześć milionów egzemplarzy Budżet gry? Ponad 36 milionów dolarów. Studio naturalnie poszło za ciosem i rozpoczęło prace nad kontynuacją, wzmacniając jednocześnie swoje szeregi. Od Warhorse bije wręcz ekstremalna pewność siebie – na dwa miesiące przed oficjalną premierą udostępniono pierwszą część zupełnie za darmo w Epic Games Store. Kiedyś rozdawali darmowe demówki, teraz rozdają darmowe gry AAA w ramach przygotowania do kolejnej odsłony.

Tak więc czy studio odrobiło lekcje? Uważam, że tak. Kingdom Come: Deliverance 2 nie porzuca swojego DNA, ale i tutaj dotarł wiatr mniejszych bądź większych zmian. W praktyce mamy do czynienia z dziełem kompletnym. Na potrzeby recenzji wraz z redakcyjnych kolegą odświeżyliśmy sobie pierwszą część gry i zaczęliśmy zastanawiać się, co kontynuacja powinna zrobić lepiej. Ale po kolei.

  • W recenzji znajdziesz wiele zrzutów ekranu przedstawiających rozgrywkę, klimatyczne lokacje, NPC, cutscenki, menu postaci, dialogi, walkę i nie tylko. Nie chcemy absolutnie narażać czytelnika na spoilery, niemniej proszę mieć świadomość, że grę trzeba jednak w jakiś sposób zaprezentować. Podchodzimy do tej kwestii ostrożnie. Screeny bez elementów HUD zostały wykonane za pomocą trybu fotograficznego. Gra usiłuje oddać ducha tamtych czasów bez cenzury – spodziewaj się miejscami ostrego języka.
  • Grę testowałem na laptopie gamingowym ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (CPU: AMD Ryzen 9 6900HX, GPU: Nvidia GeForce RTX 3080 Ti 16 GB GDDR6 + AMD Radeon 680M). Rozgrywka w rozdzielczości 2560 x 1600, ustawienia graficzne: bardzo wysokie.

Wstęp

Fabuła w Kingdom Come: Deliverance 2

Henryk wyrusza wraz z Janem Ptaszkiem i jego kompanią z ważną misją w nieznane. Dosłownie “nieznane”, gdyż akcja KC:D 2 przenosi graczy w zupełnie nowe rejony Czech. Gra od pierwszych chwil oswaja nas z rzeczą, która była kluczowa w pierwszej części i jest równie ważna tutaj – cierpliwość. Akcja rozwija się powoli, lecz z każdą kolejną godziną nabiera rozpędu, serwując przy tym liczne zwroty akcji. KC:D 2 znalazło logiczne wyjaśnienie, dlaczego protagonista zaczyna prawie od zera, ale spokojnie, nasz Henryk w dalszym ciągu sporo potrafi. Czy znajomość fabuły pierwszej części jest konieczna? Nie, ale będzie przydatna, by wyłapać niuanse.

story 1

Historia w KC:D 2 jest skondensowana i brutalna. To świat, w którym liczą się interesy wiecznie wojujących władców i grup usiłujących osiągnąć należyte wpływy. To świat, w którym religia i wiara odgrywają kluczową rolę w organizacji życia społecznego. To świat, w którym nie masz pewności, komu można ufać, bo każdy zasadniczo myśli o sobie. Jeśli te interesy są zbieżne, to można powiedzieć, że mamy u swego boku mniej lub bardziej wiarygodnego sojusznika na danym etapie. Wielki plus dla deweloperów za to, że nie wciskają nam opowieści, w której zwycięża magiczna i kolorowa moc przyjaźni. Nawet jeśli gra chce nam coś podobnego zakomunikować, to w dalszym ciągu czyny i motywacje bohaterów są logiczne. Słowem: zamiast cukierkowej przygody są tłuste paluchy władców i czerwień symbolizująca krew przelaną w imię osiągnięcia celów politycznych lub bardziej trywialnych potrzeb.

I w tym wszystkim Henryk – syn kowala, który musi odnaleźć się zarówno na brudnych ulicach, karczmach, jak i salonach większej polityki. Nie chcę wnikać w szczegóły, bo to może narazić czytelnika na spoilery, ale gwarantuję, że główny wątek w KC:D 2 nie nudzi i w wielu miejscach jest szalenie spektakularny. Wręcz trąci kinem akcji, a przy tym zachowuje swoje realistyczne DNA nie szczędząc nam mocnych obrazów, czy humorystycznych momentów. Są i polskie wątki, ale o tym chwilę później.

Lokacje i postacie w Kingdom Come: Deliverance 2

Jeśli po pierwszych godzinach będziesz pod wrażeniem skali mapy, to wiedz, że to jedynie rozgrzewka. Otóż świat w KC:D 2 to dosłownie dwukrotność KC:D 1. Dwie gigantyczne mapy, które można eksplorować bez końca. Znajdziemy tu cały wachlarz lokacji: od zapomnianych przez czas małych wiosek, przez większe ośrodki lokalnego handlu i przemysłu, aż po perłę w koronie KC:D 2, czyli górnicze miasto Kuttenberg. O urzekających widokach można pisać w nieskończoność – oszczędzę wam tego i zapraszam do galerii.

KCD 2 - 1KCD 2 - 2KCD 2 - 3KCD 2 - 4

KCD 2 - 5KCD 2 - 6KCD 2 - 7KCD 2 - 8

KCD 2 - 9KCD 2 - 9KCD 2 - 10KCD 2 - 11

KCD 2 - 12KCD 2 - 13KCD 2 - 14KCD 2 - 15

KCD 2 - 16KCD 2 - 17lokacjalokacja 2

KC:D 2 wgniata w fotel dbałością o detale. Wnętrza pomieszczeń są nasycone przedmiotami użytku domowego. W wielu grach RPG drobne elementy nie mają trójwymiarowej reprezentacji i są “wrzucane” w tekstury. Owszem, w KC:D 2 również ten zabieg występuje, ale na znacznie mniejszą skalę, co niezmiernie cieszy. Jak to mówią: widać napracowanie.

To samo w sobie podbija immersję, a przecież mamy jeszcze znakomicie rozwinięty system dobowego rytmu NPC, który skutecznie utwierdza gracza, że dana lokacja tętni życiem. Kobiety czerpiące wodę ze studni, handlarze nawołujący do kupna produktów, parszywe gęby pijaczków wracających nad ranem do domu, zbiry czekające w krzakach na ofiarę, plotkujące dziewki, żebracy, dostojni szlachcie, umorusani górnicy przewalający hałdy surowca i wiele więcej – ze wszystkimi wejdziemy w mniejszą lub większą interakcję, będą oni reagować na nasze zachowanie, co jeszcze bardziej utwierdza, że wykreowany świat jest autentyczny.

NPC - 1NPC - 2NPC - 3NPC - 4

NPC - 5NPC - 6NPC - 7 NPC - 7

NPC - 8NPC - 10NPC - 11npc

Zamknijmy temat szarych NPC i przejdźmy z miejsca do postaci grających pierwsze skrzypce. Jestem wręcz zszokowany autentycznością głównych bohaterów. Tu nie ma mowy o jakiejkolwiek bezpłciowości i jestem przekonany, że każdy gracz znajdzie swojego ulubieńca. Moim faworytem jest znany już ze zwiastunów Polak – najznakomitszy uwodziciel ówczesnej Europy i awanturnik najwyższej próby. Co ciekawe, nie jest to jedyny polski akcent w grze. W ogóle KC:D 2 ma bardziej międzynarodowy charakter niż poprzedniczka. Postacie wywołują emocje, co prawda nie zawsze pozytywne. Chyba jedyną grą, która w mojej ocenie tak znakomicie “implementowała” charaktery w cyfrowych postaciach jest Wiedźmin 3. Tylko nie wiem jeszcze, która gra robi to lepiej.

Rozgrywka w Kingdom Come: Deliverance 2 to ewolucja i usprawnienia

Karol Kołtowski - Redaktor benchmark.pl
Karol Kołtowski

Co jest nie tak z pierwszą częścią gry?

Kingdom Come: Deliverance to RPG fantastyczny, ale nie idealny. Niektóre elementy nie były wykonane optymalnie i pozostawiały twórcom przestrzeń do usprawnień. Z pewnością należy do nich interfejs użytkownika. Okno handlu było nieczytelne – można było się pomylić, czy kupujemy towar, czy też go sprzedajemy. Zdecydowanie lepiej można było oznaczać towary kradzione (oznaczenie mogło mylić się z oznaczeniem zakrwawionej broni). Jednym z dużych utrapień było „przebieranie się”, które musieliśmy realizować ręcznie – ściągać każdy nie pasujący do danej sytuacji element wyposażenia i zakładać inny, na przykład bardziej dostojny czy mniej hałaśliwy.

W Kingdom Come: Deliverance wprowadzono interesujący, realistyczny system walki, który wymagał pozyskania umiejętności przez gracza, nie zaś przez bohatera gry. Nauka kombinacji i odpowiednie wyczucie czasu pozwalały, w teorii, na dominację nad przeciwnikiem. W rzeczywistości musieliśmy skupiać się niemal wyłącznie na idealnym parowaniu, a cały system łatwo było „przechytrzyć”, stawiając na pchnięcia, z którymi wrogowie radzili sobie gorzej niż z parowaniem cięć. Z tego względu kombinacje często stawały się bezużyteczne – przeciwnicy potrafili przerywać je odpowiednim parowaniem, a same pchnięcia były nad wyraz skuteczne, choć wiem, że nie brakuje fanów okładania przeciwników bronią obuchową.

Arsenał broni dystansowych w KC:D nie był imponujący. To tylko łuki, które nie różniły się między sobą w czasie rozgrywki niczym poza zadawanymi obrażeniami. Strzały raniły mocno, ale brak celownika i chwiejna ręka Henryka sprawiały, że kiedy wróg nas już spostrzegł, musieliśmy szybko wracać do walki w zwarciu. Kingdom Come: Deliverance 2 wita nas kuszą, dając niejako do zrozumienia, że fani walki w dystansie będą mieli nieco więcej frajdy w drugiej części gry.

Kingdom Come: Deliverance zaimponowało mi m.in. przepięknymi, naturalnymi lasami. Wiem, że to Czechy, a nie Polska, ale zwiedzając okolicę Henrykiem czułem, jakbym powrócił do lat dzieciństwa, kiedy w lesie bywałem niemal codziennie. Cudownie odwzorowane barwy lasu, idealnie uchwycone detale borów świerkowych. Samo przemierzanie lasów potrafi ukoić zszargane nerwy. Ostatnia produkcja, w której tak dobrze czułem się przemierzając puste lasy, to Death Stranding.

Model rozgrywki nie odbiega od tego, co zaserwowano w pierwszej części. Fundamentem jest zatem rozwój postaci (Henryk na starcie ma już pakiet umiejętności, które wyniósł z pierwszej części) wedle własnego uznania oraz podejmowanie makro i mikrodecyzji. Realizujemy misje główne lub oddajemy się aktywności opcjonalnej. Tu wychodzi ogromny plus KC:D 2, bo możemy rzucić wszystko w diabły i po prostu chodzić niezobowiązująco po mapie – co samo w sobie sprawia przyjemność – a i tak jakieś zadanie przyczepi się do gracza.

Masz ochotę na szczyptę hazardu? A może wolisz spędzać czas w kuźni szlifując swoje umiejętności? Myślistwo też jest wciągające, zwłaszcza wtedy, gdy masz u swego boku czworonożnego kompana i odkryjesz z czasem zalety wędzenia mięsa. A może jednak siłowa rywalizacja w turniejach jest tym, czego szukasz? Entuzjaści alchemii też znajdą coś dla siebie, a dodajmy, że ten system teraz nieznacznie rozbudowano. KC:D 2 nie mówi nam, jak mamy grać, ale nasze talenty mogą okazać się przydatne podczas realizacji zadań. Deweloperzy oferują nam bowiem wiele furtek, które pozwolą wykonać główne lub poboczne zadanie.

Muszę wydusić od kogoś informacje. Mogę obić mu twarz lub zabić, co ma swoje konsekwencje, mogę przekupić, użyć perswazji lub kombinować w inny sposób, najczęściej sięgając po wskazówki, jakich udziela sama gra. Z tyłu głowy należy mieć wspomniane konsekwencje, a te potrafią być dotkliwe, włącznie z cielesnym napiętnowaniem Henryka, a to jest już game changer grubszego kalibru. W ogóle granie w KC:D 2 to poruszanie się po polu minowym, gdzie siłą rzeczy trzeba przemyśleć każdy swój ruch, włącznie ze spaniem w niewłaściwych miejscach. Wszystko w imię immersji.

Swoboda działania uderza na każdy kroku. Przykładem jest zarządzanie zasobami, które możemy przecież kupić, ukraść, znaleźć lub wypracować. Samo zarządzanie nimi jest przyjemniejsze. Po pierwsze, w KC:D 2 poprawiono wyraźnie interfejs użytkownika i tego samego doczekało się wspomniane okienko handlu, co niweluje ryzyko omyłkowej sprzedaży przedmiotu. Zmianą na plus jest lepszy system przebierania się. Bądźmy szczerzy, w KC:D 1 w zasadzie nie było żadnego systemu, jednak teraz wystarczy włączyć menu postaci i wybrać odpowiedni slot (dostępne trzy). Przydatna rzecz, zwłaszcza w sekwencjach skradankowych, gdy musimy szybko dobrać “ciche” ubranie.

Rozgrywka - 1Rozgrywka - 2Rozgrywka - 3Rozgrywka - 4

Rozgrywka - 5Rozgrywka - 6Rozgrywka - 7 Rozgrywka - 11

Rozgrywka - 12Rozgrywka - 13Rozgrywka - 15rozgrywka

To istotna zmiana, która wpływa na komfort gry. Podobnie jak możliwość śledzenia NPC, który nas gdzieś prowadzi. Ot, naciskasz przycisk i Henryk śledzi postać, czy to pieszo, czy konno. Miłe, prawda? Kolejna zmiana to więcej dostępnych atutów. Część z nich to rzecz jasna typowe “plus 10 do czegoś tam, jeśli zrobisz coś tam”, ale niektóre naprawdę się wyróżniają i mogą być fundamentem naszego buildu. Nie ma potężnej rewolucji – jest za to ewolucja w asyście usprawnień. Zmieniła się również walka, ale jej poświęcę osobny fragment recenzji.

Walka w Kingdom Come: Deliverance 2

Walkę w KC:D lubisz albo nie lubisz. Ja jej nienawidzę, a raczej nienawidziłem. Pierwsza część dała mi niezły wycisk pod tym względem. Normą było szukanie alternatywnych rozwiązań, które pozwolą mi walczyć jak najmniej. Dlatego ogromnie cieszę się, że walka w KC:D 2 jest nieco łatwiejsza, ale spokojnie! Nadal wymaga od gracza odpowiedniego podejścia.

KC:D 2 usprawnia walkę rezygnując z dolnych części rozety, a zamiast tego jest jedna opcja pchnięcia. Dłuższe jest również okienko czasowe pozwalające wykonać blok doskonały. Same kombinacje ciosów będą dostępne do nauczenia u poszczególnych postaci. Pojawiła się pełnoprawna broń drzewcowa – pełnoprawna, bo tym razem możemy ją trzymać w ekwipunku, a nie tylko podnosić, jak miało to miejsce w pierwszej części. Więcej broni dystansowej: kusze oraz prymitywna ręczna broń palna dołączają do znanych nam łuków.

Walka 1 Walka 2Walka 4Walka 5

Walka 6Walka 7Walka 8Walka 8

Walka 9Walka 11Walka 12Walka 13

Walka 14Walka 16Walka 17Walka 17

Walka 18Walka 19Walka 20walka na pięści

Czy ta superbroń sprawia, że walka staje się prosta? Nie. Szybkostrzelność nie jest mocną stroną ani kuszy, ani broni palnej. W przypadku tej drugiej, to nie pamiętam, czy kiedykolwiek miałem okazję załadować drugi pocisk w trakcie większej bitwy. Niemniej, jak już trafiłem, to nieszczęśnik padał na raz. W związku z tym częściej sięgałem po łuk, opcjonalnie po lepsze modele kuszy, które pozwalają naciągnąć ramiona ręcznie bez używa korby.

W dalszym ciągu walka jest wymagająca i trzeba się z nią naprawdę oswoić. Mashowanie przycisków nie jest kluczem do sukcesu – trzeba zachować zimną krew. Albo ładować punkty postaci w charyzmę, co pozwoli zażegnać część konfliktów. Chociaż system walki nie należy do moich ulubionych, to muszę podkreślić, że jest immersyjny. W KC:D 2 nie zabraknie spektakularnych bitew z wieloma przeciwnikami i przyznam szczerze, że chór wojujących mieczy, obijanych tarcz, gardłowych okrzyków i sapania głównego bohatera wywołuje ciarki na plecach. A jakby tego było mało, to wyraźnie poprawiono płynność animacji.

Nadal jedna rzecz strasznie irytuje. Walcząc z grupą wrogów, ciężko jest uciec. Henryk niekiedy aż sam lepi się do walki, co uniemożliwia wycofanie się, ale może tak właśnie powinno być, wszak dobry wojak musi nieustannie obserwować wrogów.

Grafika i dźwięk

Gra wyraźnie wypiękniała, co widać w teksturach oraz oświetleniu, które odpowiada za lwią część klimatu. Powtórzę raz jeszcze: w tej grze przyjemność sprawia samo poruszanie się po mapie. Nie jest przy tym cukierkowo, oj nie. Tam gdzie trzeba, jest brud i smród podkreślający standardy sanitarne obowiązujące w roku 1403. Ogromnie cieszą lepsze animacje twarzy. Nie jest to poziom Alan Wake 2 czy Hellblade 2 – co w sumie nie dziwi, bo są to gry o bardziej hermetycznej strukturze – ale postęp widać gołym okiem.

Udźwiękowienie soczyste i mięsiste. Muzyka przygrywająca w tle: od skocznych melodii z jakimiś piszczałkami w tle (przepraszam za ignorancję) po motywy mogące z powodzeniem posłużyć jako ścieżka dźwiękowa do Władcy Pierścieni. Nie brakuje rytmów zagrzewających do walki oraz sakralnych akcentów. Sprawdźcie sami, co oferuje KC:D 2 pod tym względem.

Grałem kilka godzin z angielskim dubbingiem, by sprawdzić, czy warto. Odpowiedź brzmi następująco: moim zdaniem nie warto. Jedyny słuszny dubbing to ten czeski. Postacie oraz ich cechy smakują najlepiej, gdy mówią właśnie po czesku.

Błędy i optymalizacja

Dobra wiadomość: jest naprawdę znacznie mniej błędów, niż miało to miejsce w trakcie premiery KC:D 2. Napotkałem lewitujących lub wtopionych w meble NPC, w kilku pomieszczeniach dostrzegłem artefakty graficzne. Raz czy dwa razy grupka NPC zablokowała się w bramie, utknąłem kilka razy pod teksturami skał, bo chciałem sobie skrócić drogę. Efekt deszczu lubi pojawiać się w menu postaci z jakiegoś dziwnego powodu. Więcej grzechów nie pamiętam, więc nawet jeśli jakieś były, to miały marginalne znaczenie. Słowem: natknąłem się na błędy mniejszego kalibru, ale nie jest to coś, nad czym bym płakał.

Bug 1Bug 2Bug 4Bug 4

Gra wyraźnie gubi klatki w dynamicznych starciach z wieloma wrogami. W ogóle mnogość NPC, czy to na polu bitwy, czy w karczmach (zwłaszcza nocą, gdy jest wiele źródeł światła), potrafi mocno obciążyć sprzęt. Kilka razy zanotowałem spadek do ok. 40 klatek. Naprawdę nie wiem, jak KC:D 2 poradzi sobie na konsolach. Sam jestem ciekaw i z pewnością będę śledzić branżowe doniesienia.

Czy warto zagrać w Kingdom Come: Deliverance 2?

Z grą spędziłem nieco ponad 60 godzin. To pozwoliło mi ukończyć główny wątek oraz zapoznać się z aktywnościami opcjonalnymi. Nadal mam wiele rzeczy do wykonania w KC:D 2. Jeśli jesteś nowym graczem tej serii, to przypuszczam, że samo ukończenie fabuły zajmie ci ok. 80 godzin ze względu na czas potrzeby do adaptacji, ponieważ ta seria rządzi się własnymi prawami. Na samym początku napisałem, że deweloperzy stawiają graczom jeden warunek – jest to cierpliwość. Z takim nastawieniem należy podejść do epickiej przygody Henryka.

Mamy do czynienia z dziełem, które wymyka się definicji gry. Jest to interaktywny przewodnik po historii z rozbudowanymi mechanikami i zaawansowanym systemem naczyń połączonych. Kolos gatunku RPG, przed którym uklękną miliony. Czy warto więc zagrać w Kingdom Come: Deliverance 2? Pytanie powinno brzmieć, ile razy warto zagrać. Gra mocno zachęca do wielokrotnego przejścia. Osobiście za pierwszym razem starałem się złapać wszystkie sroki za jeden ogon, przez co nie udało mi się uzyskać takiego Henryka, jakiego chciałem. Następnym razem wybiorę drogę złodzieja-bandyty. Mam tylko nadzieję, że starczy mi urlopu.

Plusy Kingdom Come: Deliverance 2

  • Znakomita fabuła
  • Rozbudowane misje poboczne
  • Szereg aktywności opcjonalnej
  • Świetny dubbing
  • Charakterystyczne postacie
  • Immersyjny system walki
  • Piękne krajobrazy i klimatyczne lokacje
  • Swoboda działania
  • Gra zachęca do wielokrotnego przejścia
  • Bardzo dobrze zrealizowane cutscenki
  • Rozrywka na wiele godzin
  • Rewelacyjna ścieżka dźwiękowa

Minusy Kingdom Come: Deliverance 2

  • Drobne bugi
  • Miejscami gra nieco "przegadana"

Ocena Kingdom Come: Deliverance 2

90% 4.5/5

Grę do recenzji otrzymaliśmy od firmy PLAION. Firma użyczająca nie miała wpływu na treść ani wglądu w nią przed publikacją. Jest to niezależna recenzja dziennikarska.

Komentarze

0
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.

    Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!

Witaj!

Niedługo wyłaczymy stare logowanie.
Logowanie będzie możliwe tylko przez 1Login.

Połącz konto już teraz.

Zaloguj przez 1Login