Po niemal 2 latach od pierwszej wycieczki na Martwą Wyspę znów na nią wracamy. Co prawda miejscówka jest inna, ale cała reszta dziwnie znajoma.
ciekawsza fabuła niż w części pierwszej, satysfakcjonująca anihilacja zombie, dobra oprawa (Chrome Engine 5), olbrzymi arsenał broni, świetny system kooperacji...
Minusy... o ile znajdzie się normalnych graczy, duża ilość irytujących bugów, niewielka ilość nowości, żmudne, powtarzające się misje dodatkowe, nieczytelna mapa i ekran ekwipunku
Z deszczu pod rynnę
Riptide to bezpośrednia kontynuacja pierwszego Dead Island. Wzorem horrorów kasy B nasi bohaterowie najpierw trafiają na statek, gdzie jako odporni na zarazę traktowani są jak króliki doświadczalne, by niedługo potem znów wylądować na wyspie "poddanej" zombifikacji. Jak pech to pech. No ale nasza gwardia to nie byle leszcze, a kozacy zaprawieni w bojach z chodzącymi trupami. Szczególnie, gdy zaimportujemy do gry dopakowanego bohatera z "jedynki". Wyjątkiem jest całkowicie nowa postać byłego żołnierza Johna Morgana. Co prawda to nowicjusz, ale i on świetnie radzi sobie zbierając krwawe żniwo. Dzięki fascynacji potężnymi, montowanymi na dłoniach pazurami szybko dorównuje pozostałej ekipie. Cóż, najwyraźniej miał inspirujące dzieciństwo.
Tak czy inaczej znów mamy piekło w raju, z którego nasza wesoła kompanija musi dać nogę. Oznacza to ponowne przedzieranie się przez dżungle, wyżynając przy tym hordy nieumarłych. I to w tempie, bo gdzieś w tle cały czas majaczy widmo nieuchronnej zagłady ze strony wycelowanej w wyspę atomówki.
Więcej tego samego
Poza fabułą i nowym bohaterem w samej rozgrywce niewiele się zmieniło. Mechanika walki jest identyczna jak w "jedynce". Gra nadal nastawiona jest na starcia kontaktowe przy użyciu całej masy różnego rodzaju broni "białej" - od wiosła począwszy, poprzez tasaki, sierpy, kije, maczugi, kastety i co tylko uda nam się znaleźć. Co więcej, cały ten arsenał znów możemy modyfikować tworząc z nich najwymyślniejsze narzędzia zagłady. No tak, ale to wszystko było już w jedynce. Gdzie więc nowości? Niestety, poza nowymi lokacjami, dodatkowym bohaterem, kilkoma nowymi przeciwnikami i łódką, która stanowi drugi środek transportu nie ma ich zbyt wiele.
Największą widoczną zmianą są misje polegające na obronie kryjówek ocalonych. Wygląda to podobnie do słynnego już trybu hordy z Gears of War. Co jakiś czas musimy więc zmierzyć się z nadciągającymi falami przeciwników przygotowując wcześniej dla nich liczne wybuchowe niespodzianki. To jedyny też moment, w którym nasi kompani walczą z nami ramię w ramię. Szkoda tylko, że nie są oni zbyt rozgarnięci i nader często musimy ich ratować z opresji.
Na szczęście, tym razem dość szybko możemy wejść w posiadanie konkretnego, epickiego oręża, bo ilość tego rodzaju broni wyraźnie się zwiększyła. Najlepsze graty poukrywane zostały w specjalnych, zamkniętych obszarach oznaczonych jako Deadzone. Nazwa nieprzypadkowa, bo liczba występujących tam potężnych zombiaków gwarantuje co najmniej kilkukrotne zejście śmiertelne. Jednak atmosfera tych miejscówek i możliwy łup w pełni rekompensują ewentualną utratę kilku dolarów podczas odradzania.
W nowym Dead Island nie mogło oczywiście zabraknąć trybu kooperacji. Podobnie jak poprzednio mamy więc możliwość dołączenia do sesji innych graczy gdy tylko system wykryje ich w tym samym rejonie, w którym aktualnie znajduje się nasz bohater. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że wspólna eksterminacja truposzczaków jest znacznie ciekawsza. Do tego jednak potrzebni są normalni gracze, a z tym niestety jest bardzo kiepsko. Po kilkukrotnym dołączeniu do kogoś muszę stwierdzić, że poziom umysłowy części naszych rodaków sięga dna. Dlaczego? No bo kto normalny pozostawia grę publiczną, po czym po wejściu innego gracza, mając włączony mikrofon obrzuca go mięsem? Może to i ciekawy sposób na poznanie nowego słownictwa, ale ja tylko chciałem z kimś zagrać.:)
Nie wszystko złoto...
Od premiery poprzedniej części Dead Island minęły niemal 2 lata. Przez ten czas branża nie próżnowała. Na rynku pojawiło się sporo ciekawych produkcji przynosząc mniejsze lub większe zmiany w rozgrywce. Tymczasem Riptide wygląda jakby zatrzymał się w czasie. Niby nieco lepsza grafika, ciekawsza fabuła, bogatszy arsenał i większa liczba misji. Dość szybko okazuje się jednak, że część zmian to tylko pozory. Misje poboczne nazbyt często wykorzystują schemat przynieś, zanieś, pozamiataj żądając od nas coraz bardziej absurdalnych rzeczy. Broń, choć jest jej dużo i znacznie łatwiej teraz o legendarne bądź epickie okazy, to rozeznanie która z nich jest lepsza nadal bywa irytujące. Przez mało czytelny ekran ekwipunku całe to diablopodobne zbieractwo mocno mnie nużyło. No bo ile razy muszę się wczytywać w statystyki broni, żeby stwierdzić czy łamliwy tasak jest lepszy niż prowizoryczny tasak?
Oprawa graficzna gry może i nie błyszczy, ale prezentuje całkiem niezły poziom. Drobne zastrzeżenia można jednak mieć do szumnie zapowiadanej dynamicznej pogody, która potrafi zmienić się w ciągu kilku sekund. Zdarzyło mi się dostać łupnia podczas walki w rzece przez co moja postać zniknęła na chwilę pod wodą. Gdy się podniosła zamiast słońca otaczały ją strugi deszczu. Myślicie - zdarza się. A i owszem, tylko czemu dwa uderzenia maczetą później po oberwaniu chmury nie było już śladu?
Nawet wielce satysfakcjonująca walka nie ustrzegła się denerwujących błędów. Czasami nie wiadomo wręcz skąd padają ciosy. Najczęściej jest to wynik błędu przenikania przez siebie obiektów. Dotyczy to też niestety wybuchów, które mogą dosięgnąć naszej postaci nawet przez ścianę. Mimo że ściana, po takiej eksplozji nadal stoi.
Komu więc tak naprawdę, z czystym sumieniem można polecić Dead Island Riptide? Z pewnością graczom, którzy pokochali klimaty "jedynki". Więcej zwiedzania, więcej eksterminacji, więcej misji i więcej broni ucieszy nie tylko każdego zagorzałego fana, ale też osoby, które dotąd nie miały styczności z tą serią . Pozostali, liczący na jakieś większe zmiany raczej nie mają czego tu szukać.
Moja ocena: | |
Grafika: | dobry |
Dźwięk: | zadowalający plus |
Grywalność: | zadowalający plus |
Ogólna ocena: | |
Orientacyjna cena w dniu publikacji testu: 79 zł | |
Komentarze
37Gdyby nie kolega z którym postanowiliśmy przejść całość to już przy drugim rozdziale bym to rzucił w kat... a i tak nie mieliśmy sił by przechodzić wszystkie misje poboczne.
Tej części nie mam ochoty nawet na próbę instalować. Tytuł mnie bardzo rozczarował, a następne produkcje Techlandu będę traktować z większym dystansem.
dobrze że chociaż wybór jest
:)
Fractal Desing Define R4 W Black
i7 3930K czy czekac na te nowe procki ?
OCZ Revo x2 pcie 240gb 1,5gb/s 230iops
Asus Rampage IV Extreme BF3
Corsair DDR3 4 x 2GB 1866 CL9 Dominator
Corsair HX80 1050 W
Radeon 7970 XFX 1050/6000mhz
? ? ?