Bateria
Pierwsze wrażenie dotyczące baterii było obiecujące. Tak lekki i niewielki notebook, z ekranem o przekątnej 13.3 cala, który jest w stanie zapewnić energię na ponad 4h pracy? To chyba niemożliwe. Z drugiej strony Steve obiecywał, że komputer będzie osiągał 5h pracy i to przy włączonej sieci WiFi. Wyniki są następujące i wynikają ze zdrowego rozsądku. Im mniej wymagające zajęcie wymyślimy dla Aira tym dłużej będzie do nas mrugał jego ekran. Spokojnie udawało mi się osiągnąć wynik 4.5 godziny przy niezbyt forsujących zadaniach. W zasadzie ograniczały się do pisania maili, przeglądania internetu, redagowania dokumentów. Dodam, że ekran wykorzystywał ¼ możliwości podświetlenia, a moduł bluetooth był wyłączony. Przy wyłączonym praktycznie wszystkim co się da, a zatem sieci bezprzewodowej, bluetooth i trochę mniej jaskrawym podświetleniu ekranu udało mi się przekroczyć wynik 5 godzin. Nie chodzi mi tu jednak o przekonywanie i udowadnianie, że Steve miał rację. Nie miał. Z obiecywanymi 5 godzinami jest tak jak z katalogowym przyspieszeniem i spalaniem wielu samochodów - mierzy się je w laboratorium. MacBook Pro osiąga tu nieco lepsze wyniki, ale nie ma się co dziwić, wszak ma on pokaźną baterię, a nie sprasowane coś, wciśnięte i oplecione pomiędzy pamięcią, procesorem i kartą graficzną. Niestety największą wadą, mimo bardzo satysfakcjonującego czasu pracy, jest właśnie bateria, a w zasadzie brak możliwości wymienienia jej na nową. Została ona na stałe zintegrowana z bebechami komputera. Zapewne zostało to wymuszone przez niezwykle cienką obudowę, której każdy milimetr sześcienny wykorzystany jest w 101 procentach. Z obserwacji wynika także, że mogłaby ona ładować się nieco szybciej, tym bardziej w sytuacji gdy nie możemy skorzystać z dodatkowego ogniwa, a czas przy gniazdku jest ograniczony.
Z drugiej strony jakim cudem obietnice Steva na temat długości pracy na baterii miałyby się okazać prawdziwe. Komputer ten zbudowany jest na komponentach w większości dostarczonych przez producentów, do których dostęp mają także i konstruktorzy innych firm. Jeśli więc Apple miałaby przekroczyć 5 godzin nieprzerwanej pracy z dala od zasilania, powinni także i inni, a jak wiemy tak nie jest.
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że w przypadku Aira należy spodziewać się czasu pracy na baterii pomiędzy dwiema a czterema godzinami. To bardzo przyzwoity wynik. Przyznaję, że rzadko zdarzało mi się nerwowo rozglądać za kontaktem, choć należy pamiętać, że prąd kończy się zawsze w najmniej odpowiedniej chwili bez względu na to czy do dyspozycji mamy 10 czy 1.5 godziny pracy z dala od źródła zasilania.
Miałem okazję porównać czas pracy na baterii z bardziej wypasioną wersją, wyposażoną w szybszy i bardziej prądożarłoczny procesor, ale za to z dyskiem SSD. Okazuje się, że uzyskiwane czasy są bardzo zbliżone, prawdopodobnie większy apetyt na energię ze strony procesora równoważony jest przez ograniczone zużycie przez dysk SSD.
Na MacBooku Air udało mi się spokojnie obejrzeć prawie dwugodzinny film DVD. Zostało jeszcze nawet trochę energii na poszukanie w sieci napisów i przejrzenie poczty po zakończonym seansie. Przy większym obciążeniu Air wyzionął ducha po 2 godzinach z kawałkiem. Napocił się za to przy tym sporo, kopiując pliki, ściągając jeszcze inne z internetu, serwując dane prosto z sieci i racząc mnie przy tym muzyką.
Mikrofon i głośniki
O tych dwóch elementach komputera wystarczy powiedzieć, że są. Mikrofon sprawnie zbiera dźwięk, a głośniki są w stanie oddać głoś rozmówcy siedzącego po drugiej stronie kabla, albo jak kto woli fali. Co do głośników, to grają. Nie ma sensu rozpisywać się nad ich jakością, ponieważ nie stawiono przed nimi żadnych ambitnych celów. Notebook jest w stanie przemówić do właściciela i takie jest jego zadanie w tym wypadku.
Wydajność
Gdy tylko trafił do mnie Air spodziewałem się wydajności odwrotnie proporcjonalnej do jego wagi i wymiarów. Trudno przecież oczekiwać, aby tak mały skrzat był demonem prędkości. Porównałem czas ładowania systemu na testowanym notebooku z MacBookiem Pro 2.4 GHz, wyposażonym również w 2GB pamięci. System załadował się na pierwszym w około 55 sekund, natomiast na drugim w 45 sekund. MacBook Pro był trochę obładowany różnymi fotkami, filmami, muzyką i sporą liczbą programów. Widoczna różnica zapewne jest udziałem głównie dysku twardego, który bez wątpienia stanowi największe ograniczenie dla wydajności Aira. Niestety ze względu na ograniczone miejsce wewnątrz obudowy zdecydowano się zastosować dysk o 4200 obrotach na minutę, a nie 5400. Dysk ten tak naprawdę bardziej nadaje się do iPoda niż notebooka, ale cóż. Na pewno nie był projektowany z myślą o biciu rekordów w odczycie i zapisie danych. Nie ma co jednak narzekać ponieważ konkurencja stosuje podobne rozwiązania, zatem Air nie odstaje na jej tle. Ważne, że zastosowano w nim czujnik ruchu, dzięki czemu w razie nagłego wstrząsu głowica dysku odsuwana jest od talerza, a dane chronione.
80GB przestrzeni dyskowej to z jednej strony bardzo dużo jak na tak mały komputer, ale z drugiej może okazać się niewystarczające. Wszystko zależy do czego będzie on wykorzystywany. Air dostarczany jest bez trialowych wersji oprogramowania takich jak choćby iWork. Mamy za to do dyspozycji iLife 08. Jeśli podliczymy całe oprogramowanie, dodamy do tego program umożliwiający odpalenie Windowsa, zainstalujemy Office 2008, może okazać się, że miejsce to skurczy się o połowę.
Procesor odpowiedzialny za obliczenia radzi sobie nader dobrze. Komputer dość żwawo reagował na wszelkie polecenia. Oczywiście w przypadku bardziej wymagających zadań zdarzało mu się chwilę zastanowić zanim przeszedł od moich słów do swoich czynów. Jeśli chodzi o wydajność procesora to na pewno nikogo ona nie zawiedzie, a wręcz miło zaskoczy. Edycja dokumentów, przeglądanie sieci, oglądanie multimediów nie stanowią żadnego problemu dla Aira.
Problemem w przypadku przenośnego komputera jest niewymienialna bateria. To przykre rozwiązanie, które zapewne było podyktowane przez niewielkie rozmiary komputera. Nieważne tak naprawdę jak do tego doszło, fakt jest faktem, dodatkowej baterii nie kupimy, a gdy ta wyzionie ducha, możemy spokojnie schować Aira do aktówki i zapomnieć o pracy.
Karta grafiki, którą w przypadku Aira jest Intel Graphics Media Accelerator X3100 sprawdza się przyzwoicie. DVD odtworzy, uciągnie także aplikacje dostarczane przez Mac OS X. Na jej działanie nie narzekałem w trakcie testowania Aira. Może dlatego że nie gram na komputerze i na przykład niedziałające efekty w niektórych grach takie jak odbicia lub przezroczystość mnie nie drażnią. Poza tym, karta ta pozwoli pobawić się w starsze tytuły, ale wydaje mi się, że nie ma to większego znaczenia ponieważ komputer ten przeznaczony jest do wielu różnych zastosowań, ale raczej nie do grania.
Wydajność to także mnogość portów, dzięki którym praca jest bardziej efektywna. 1 port USB to stanowczo za mało. O ile 2 w przypadku MacBooka Pro wystarczają w zupełności, to jeden okazuje się zdecydowanie ograniczać możliwości komputera. Krótko pisząc albo podłączymy dysk zewnętrzny, albo drukarkę, albo modem, bądź też cokolwiek innego. Jednym słowem kłopot. Wszyscy użytkownicy, którzy czują spokój dopiero wtedy gdy mają pod ręką wiele portów, na pewno będą rozczarowani. Co tu dużo pisać. Jeden port USB to po prostu kompromis pomiędzy funkcjonalnością a rozmiarami, którego trzeba być świadomym. Niestety z USB związany jest jeszcze jeden problem. Zdarzają się urządzenia, które wyjątkowo opornie lądują w jego objęciach, np modemy. Wówczas konieczne jest użycie przejściówek a przecież nie o to chodzi w notebooku, który ma być w pełni funkcjonalny podczas pracy poza domem.