Odświeżanie klasyków trwa w najlepsze. Wkrótce dołączy do nich gra legenda - pierwsze Fable. Jak na tle pierwowzoru wypada ulepszone wydanie? Całkiem nieźle.
odświeżona oprawa wizualna, klimat, całkiem wymagający poziom trudności
Minusymiejscami mocno irytująca kamera; nie do końca trafny dobór kolorystyki
Od wydania pierwszej części Fable upłynęło aż 10 lat. To kawał czasu, szczególnie w branży gier. Ciężko jednak zapomnieć szumnych zapowiedzi Petera „Kłamczuszka” Molyneux, który anonsując ten tytuł obiecywał graczom „złote góry” w postaci chociażby rosnących z upływem czasu drzew. Oczywiście potem jak zwykle były przeprosiny i tłumaczenia, że jego unikalne pomysły przekraczały możliwości sprzętu (w tym przypadku pierwszego Xboxa) i trzeba było wybrać – albo płynność albo fajerwerki. Co by jednak nie mówić, pomimo tych wszystkich wpadek Fable urzekło graczy na długie lata pozostając jedną z najoryginalniejszych produkcji w historii gier.
Trudno się więc dziwić, że Microsoft postanowił przywrócić światu, a ściślej posiadaczom Xboxa 360 pierwsze przygody bohatera Albionu. Jak przystało na panujący obecnie trend rocznicowe wydanie może pochwalić się nie tylko najbardziej kompletną zawartością (wszystkie dodatki z Zapomnianych Opowieści), ale i mocno podkręconą oprawa audiowizualną. A pisząc „mocno” mam na myśli niemal totalnie zmienioną. Poprawiono w niej bowiem niemal wszystko – od rozdziałki, która teraz sięga nawet 1080p, poprzez modele postaci czy mimikę ich twarzy po lepsze tekstury otoczenia i bardziej realistyczne oświetlenie. I choć pod względem technologicznym nie jest to może jakiś szczególnie imponujący postęp, to jednak w porównaniu do pierwowzoru zmiany są bardzo wyraziste.
Co ciekawe twórcy edycji rocznicowej nie poprzestali jedynie na liftingu graficznym. Pamiętając, że kolejne części Fable przyniosły znaczące zmiany w sterowaniu (bądź co bądź gamepad do X360 różnił się zasadniczo od kontrolera pierwszego Xboxa) postanowili dać nam wybór czy chcemy bawić się po staremu czy też wolimy sprawdzone 360-tce rozwiązania. Mała rzecz, a cieszy. Podobnie zresztą jak szereg innych pomniejszych zmian, które bardzo pozytywnie wpływają na przyjemność płynącą z gry. Przykładem może tu zarówno przemodelowane, znacznie czytelniejsze menu jak i usprawnione ładowanie nowych obszarów podczas przechodzenia pomiędzy lokacjami. Miłych dodatków jest tu zresztą znacznie więcej.
Najważniejsze jednak, że dzięki tym wszystkim odmładzającym zabiegom prawie nie czuć, że mamy do czynienia z 10-letnim tytułem. „Prawie”, bo niestety na tym małym diamenciku widać drobne skazy. Przynajmniej daje się je dostrzec w wersji preview, z którą spędziłem dobrych kilka godzin. Najbardziej irytującą rzeczą jest kamera, która niejednokrotnie sama próbuje powracać za plecy bohatera w najmniej odpowiednim do tego momencie np. podczas walki, gdy próbujemy ustawić sobie lepszą perspektywę. Mam nadzieje, że to jeszcze zostanie poprawione. Nieco gorzej wygląda sprawa z animacjami, którym brak nieco płynności. No cóż, doszlifowanie tego elementu wiązałoby się zapewne ze zbyt dużym nakładem pracy. Kwestią dyskusyjną pozostaje też dobór kolorów, przez który Fable, przynajmniej w moim odczuciu, straciło część swojej magii. Wszystko to jednak nie ma większego znaczenia, bo w odświeżone Fable gra się bardzo przyjemnie. Rozgrywka jest wymagająca i nie czuć w niej uproszczeń, które później dotknęły tę serię. A najlepsze jest to, że przy tym tytule odżywają wspomnienia.
Moja ocena: | |
Grafika: | zadowalający plus |
Dźwięk: | dobry |
Grywalność: | dobry |
Ogólna ocena: | |
Orientacyjna cena w dniu publikacji testu: ok 150 zł | |
Komentarze
17x2 cena i to tylko za minimalnie lepszą grafikę - sweet geeeeeeeeez are made of this...
jedne z lepszych dla mnie z historii , dialogi są prowadzone genialnie :)
schemat walki tak samo :)
Tego niektórzy się spodziewali. Zamiast wydawać nowe gry zaczęto tworzyć wersje z poprawionymi teksturami.