Na spacerze z Larą Croft
GBA, jak w skrócie nazywano Game Boy Advance, był tak bardzo advanced, jak tylko mógł. Jeszcze nigdy gry na żadnej przenośnej konsoli nie wyglądały tak dobrze jak na tym sprzęcie. Wystarczy powiedzieć, że taki port Duke Nukem 3D wyglądał niemal identycznie jak wersja z PC.
Do tego GBA mógł pochwalić się naprawdę świetnymi tytułami, i to nie tylko kontynuacjami klasycznych serii, jak choćby nowe Pokemony lub Mario, ale także takimi perełkami jak fenomenalnie wyglądający Golden Sun.
Od tego momentu na rynku konsol mobilnych robi się naprawdę ciekawie... i tłoczno. Pierwsze trzy lata dominacji GBA potwierdziły tylko status Nintendo, aż w 2004 r. atak przychodzi z najmniej oczekiwanej strony.
Nokia prezentuje N-Gage'a, konsolę do gier połączoną z telefonem komórkowym. Szok. Gracze przecierali oczy ze zdumienia widząc odtworzonego niemal „toćka w toćkę” Tomb Raidera.
Czego by nie zarzucić konsoli Nokii - na pewno nie miała słabego wejścia. Szkoda, że miała tak słabe wyjście. A w zasadzie to wyprowadzenie sztandaru. Dziś możemy powiedzieć, że kierunek obrany przez Nokię był dobry. Co więcej, wyprzedził epokę, bo przecież dziś granie na telefonie to standard. Po prostu zabrakło technologicznej zmyślności. I to nieszczęsne prowadzenie rozmów z telefonem przyciśniętym do ucha jak kawałek arbuza...
Mobilne fajerwerki
W tym samym roku, w którym pojawia się N-Gage do peletonu dołącza się Sony. A ponieważ to Sony to wiadomo było, że zacznie z przytupem i tak, żeby wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Można to lubić, można nienawidzić, ale trudno być obojętnym.
Playstation Portable, czyli PSP pojawiło się na rynku w momencie, kiedy N-Gage już dogorywał, oferując jeszcze bardziej zaawansowane technologicznie gry. Ciekawostką było umieszczanie ich na mini dyskach UMD zamiast na zwykłych kartridżach.
Na przykładzie PSP widać jak bardzo Sony zależało na stworzeniu nie tylko konsoli do grania, ale i zaproponowaniu hi-endowego sprzętu dla bardziej zamożnych odbiorców. Takiego, który będzie się wyróżniał na tle zabawkowego Game Boya.
I coś w tym jest, bo przecież nie każdy mógł czuć się komfortowo wyciągając w autobusie pstrokatego Gameboya z kieszeni. A jak czas pokazał, raz podjęte przez Sony decyzje kontynuowane były przy okazji premiery następnych konsol.
Także Nintendo trzymało się własnych rozwiązań. Zamiast iść z Sony na wojnę na piksele zdecydowało się zaproponować możliwie najciekawsze, najoryginalniejsze rozwiązania dla graczy.
Nintendo Dual Screen (czyli kultowy NDS) jak sama nazwa wskazuje dysponowało dwoma ekranikami, z czego jeden wyświetlał obraz, a drugi - dotykowy, umożliwiał na przykład obsługę menu, mapy bądź prostych minigierek. Sprytne.
NDS wyewoluował wkrótce w Nintendo 3DS, który umożliwiał wyświetlanie obrazu w 3D i to bez potrzeby stosowania specjalnych okularów. Czasem człowiek zastanawia się, jak oni tam w Nintendo wpadają na takie pomysły i jedyną odpowiedzią jaka przychodzi na myśl jest nadmiar sake.
No ale opłaciło się. Nintendo 3DS w dalszym ciągu sprzedaje się bardziej dobrze, o wiele lepiej niż ostatnia z mobilnych propozycji dla graczy autorstwa Sony, czyli PS Vita.
Z Vitą to ogólnie jest dziwna sprawa. Z jednej strony to naprawdę ciekawy, zaawansowany technologicznie multimedialny kombajn, z drugiej kosztuje wcale niemało. No oczywiście, w końcu za sprzęt, na którym gry wyglądają niemal równie dobrze jak na Playstation 3 trzeba swoje zapłacić.
Pytanie tylko czy naprawdę warto inwestować w konsolę do gier, skoro w jej cenie można nabyć już całkiem niezłego smartfona, na którym pogramy, posiedzimy w Internecie, obejrzymy film... no, i oczywiście gdzieś zadzwonimy, ale to już szczegół.
Zmiana kursu, czy zmiana warty?
Zresztą nie sposób mówić o przenośnym graniu bez wspominania o smartfonach. Wraz pojawieniem się pierwszego iPhone'a producenci gier otrzymali tak naprawdę kolejną platformę. Tego nikt się nie spodziewał.
No, bo jak można grać na telefonie w coś więcej niż słynnego Węża? Ano można. I choć pierwsze gry na smartfony były raczej proste i niezbyt ładne, to teraz dysponując odpowiednio wydajnym sprzętem możemy sobie na nim uruchomić takie GTA: San Andreas.
Nie bez powodu rynek gier mobilnych jest obecnie wyceniany wyżej niż jakakolwiek inna gałąź elektronicznej rozrywki. Tak, tak - te wszystkie pierdółkowate gry w zbijanie kryształków, kupowanie statystyk dla postaci i tak dalej, to wszystko kosztuje, a zysk wpada do jednego koszyka. Obecnie ten koszyk wart jest prawie 50 miliardów dolarów! To dwa razy więcej niż wynosi przychód z gier na PC.
Skutki tego widać na przykładzie Konami, które jeśli wierzyć plotkom prawie zupełnie porzuciło tradycyjny model biznesowy oparty na inwestowaniu w wielomilionowe produkcje na rzecz tanich i prostych w tworzeniu gier mobilnych. Nie wiedzielibyśmy o tym, gdyby nie komentarze Hideo Kojimy po odejściu z firmy.
Jaka przyszłość czeka mobilne granie? Konsolki na pewno nie umrą, ani nie zostaną zapomniane. Sukces Nintendo pokazuje, że rynek potrzebuje ciekawych, inteligentnych rozwiązań, ale nie takich, które próbują mierzyć się ze smartfonami.
Dobrym tego przykładem wydaje się być najnowsza propozycja ze stajni wielkiego N czyli oczywiście Switch. W tym przypadku mamy przecież do czynienia z hybrydą konsoli stacjonarnej i przenośnej. Grać możemy zacząć w domu, a dokończymy na ławce w parku. Tego jeszcze nie było.
Japoński gigant spod znaku wąsatego hydraulika wydaje się doskonale rozumieć potrzeby graczy, może nawet lepiej od nich samych. I pewnie dlatego to właśnie oni znów pierwsi nas czymś zaskoczą w kwestii mobilnego grania. Ja czekam, a Wy?
Komentarze
24To jest bzdura pod każdym względem.
WYGLĄDAŁ NIEMAL IDENTYC\ZNIE NIE nie wyglądał - był robioną pod GBA konwersją która nie miała oprócz 2 broni, 3ch przeciwników i djuka nic wspólnego z DN3d. Nie było poziomów, broni, przeciwników, leveli, przedmiotów. To była inna GRA A NIE NIEMAL IDENTYCZNA.
Zapraszam na korepetycje z polaka.
"Wystarczy powiedzieć, że taki port Duke Nukem 3D wyglądał niemal identycznie jak wersja z PC."
Jaka bzdura - gra była nie do przekonwertowania i powstała MOCNO zubożona wersja djuka w obrzydliwej pikselowatej grafice. Nie miała nic wspólnego z oryginałem poza paroma przeciwnikami i bronią. Chyba z Doomem1/2 się pomyliło - ale jakby autor grał to by się nie pomylił.
1 opisana gra - 1 błąd czyli 100% nieścisłości.
Ale to na bm normalne.
Powiem szczerze, że Switch z Zeldą komu bym nie pokazał robi efekt WOW!