Jeśli w Fifie brakuje Ci ognistych strzałów, a w PES potężnych duchów przywoływanych przez piłkarzy, najnowsza Inazuma to zdecydowanie gra dla Ciebie.
Istnieje wszelkie prawdopodobieństwo, iż o serii Inazuma słyszycie właśnie po raz pierwszy w swoim życiu. Tak się po prostu złożyło, że jak dotąd nie mieliście pojęcia o obecności mangi, anime, czy też pozostałych 3 części tej growej serii. Dlatego też jednocześnie obcy jest Wam piłkarski skład Raimon, a kilkudziesięciominutowy sprint połączony ze swobodnym dialogiem pomiędzy członkami futbolowej drużyny znacie już tylko z Kapitana Jastrzębia. No cóż, nie szkodzi – do bezstresowego zapoznania się z tą bardzo specyficzną produkcją nie potrzebna jest Wam wiedza o żadnej z wymienionych form artystycznego przekazu i źródeł rozrywki w jednym. Komu wciąż mało Mundialu?
Orły Tsubasy
Inazuma Eleven Go to, w dużym skrócie, karkołomny pomysł wrzucenia gry piłkarskiej w realia japońskiego RPG’a. Żywotność marki pokazuje jednak, że w tym szaleństwie musi być metoda, a growy i niegrowy świat jak szalony chłonie te bardzo oryginalne zmagania na murawie. I tak swoją drogą, pierwsza część sagi na Nintendo 3DS to idealna pora na sprawdzenie, czy futbol z płonącymi piłkami i teleportującymi się bramkarzami będzie dla Was strawny. Wszystko dzięki temu, iż na swój sposób Eleven Go dystansuje się od poprzednich części i wita laików w swoim nieszablonowym uniwersum, wykonując 10-cio letni skok w przód względem finału poprzedniczki i wprowadzając nowego, głównego bohatera.
Nazywasz się Arion Sherwind i oto twój pierwszy dzień w piłkarskiej szkole Raimon – miejscu, gdzie ongiś miłość do piłki kopanej kwitnęła w najlepsze, a adepci tejże placówki złotymi literami zapisywali się na kartach historii futbolu. Ongiś, bo razem z Tobą w szkole pojawia się również niejaki Victor Blade – wysłannik trzęsącego współczesną piłką nożną Piątego Sektora, którego rządy skutecznie pozbawiły ten szlachetny sport dawnej nieprzewidywalności i bożej iskry. Wspomniany Victor samotnie rozkłada całą drużynę rezerowową Raimon, pozostałej reszcie władczym tonem nakazując zwinięcie manatek. Marzenie Ariona – Twoje marzenie – ma się więc zakończyć zanim jeszcze to na dobre się zaczęło. Koniec gry i brak happy endu? Nic z tych rzeczy, albowiem kochający piłkę całą mocą swojego czystego serca Sherwind motywuje zespół do działania, doprowadzając do nieprzewidywalnego zwrotu akcji.
„Futbolowi jest smutno”
Co się faktycznie w tym miejscu dzieje, nie będę Wam już dalej opisywał – dość powiedzieć, że w ciągu pierwszych 30 minut (!) gry byłem świadkiem prawdziwych aktów odwagi, bohaterstwa, wiary w ludzkie możliwości i pasji. Były też łzy i scena, w której nastoletni heros wyglądał już na konającego, a ja z niedowierzaniem w oczach gapiłem się na ekran 3DS’a. Jak już się rzekło, był to jednak dopiero początek nowej Inazumy, a w dalszej części ta szalona piłkarska przygoda wcale nie zwalnia. I ogólnie rzecz ujmując, każdy fan anime (a w szczególności jego młodsza wersja) w historii Eleven Go poczuje się jak ryba w wodzie. Dla całej reszty stopień infantylności przedstawionej tu opowieści może okazać się już zbyt ciężkostrawny. Fani zaś z pewnością docenią powrót wielu znanych im postaci, w Eleven Go pojawiających się w swojej starszej o dekadę wersji (np. trener drużyny Raimon), jak i najbardziej ze wszystkich odbiorców docenią dwie linie fabularne gry, na wzór Pokémonów pojawiające się w dwóch wydaniach tej produkcji - Light i Shadow.
Pod względem rozgrywki, nowa gra studia Level-5 (Ni No Kuni – kojarzy ktoś?) to już czysta eksploracja miejscowości i znajdującej się w niej piłkarskiej szkoły, cała masa rozmów z rozsianymi po okolicy „enpecami”, no i gra. Już ta właściwa, w piłkę, występująca tu w dwóch odmianach. Na murawie mierzymy się tu bowiem albo w pełnym, fabularnym wydaniu (z jedenastką na boisku), bądź w pomniejszych wyzwaniach - meczach pobocznych, oddających nam pod opiekę 5 graczy i nakazujących wypełnienie określonego zadania – od braku utraty piłki przez określony czas po strzelenie gola. Piłkarzy kontrolujemy wskazując im określone miejsce stylusem bądź całkowicie wyznaczając za jego pomocą trasę biegu, a w momencie konfrontacji z przeciwnikiem wybierając określone zadanie – unik, wślizg, blok itd.
I trzeba przyznać, że gra się w to bardzo przyjemnie, głównie za sprawą RPG’owej warstwy tej produkcji. Każdego z piłkarzy opisuje tutaj szereg współczynników (dodatkowych ziomków do ekipy można jeszcze rekrutować). Kondycję pomiędzy spotkaniami poprawiamy przy użyciu przeróżnych „suplemetów diety”, a lepszy sprzęt na wyposażeniu (buty, rękawice) to także lepsze osiągi. W określonych miejscach na mapie możemy również pozwolić sobie na trening konkretnej umiejętności bohatera, a wspólną walutą dla wszystkich wymienionych powyżej czynności są w Inazumie Punkty Prestiżu, zgarniane za wygrany mecz czy wypełnianie zadań. Obecne w produkcji specjalne techniki graczy i „Fighting Spirits” to zaś już całkowita jazda bez trzymanki – niektórzy z bohaterów kryją w sobie potężne dusze reprezentujące ich styl gry / wolę walki, które to przywoływać możemy po naładowaniu określonego miernika lub płacąc wyznaczoną ilością Punktów. Cóż się wówczas na murawie wyprawia ciężko jest opisać, ale uwierzcie mi na słowo – nie ma opcji, by futbol mógł stać się jeszcze bardziej widowiskowy.
Gruby na bramę!
Nie da się ukryć, iż Inazuma Eleven Go (niezależnie od wybranej przez nas wersji – Light czy Shadow) to produkcja specyficzna do granic możliwości i zdecydowanie nie da się jej polecić każdemu. Osoby z uczuleniem na cokolwiek pachnącego japońskim szaleństwem powinny trzymać się od niej z daleka. Wierzę jednak, że każdy posiadacz Nintendo 3DS doceni to, co oferuje ten tytuł - dziesiątki godzin zabawy, mnogość taktycznych możliwości (od rekrutacji po budowanie ustawień i składu) czy odjechane zagrania specjalne – wijące się po boisku węże czy świątynie wyratające spod ziemi. Tak oryginalne perły nie zdażają się bowiem zbyt często!
Moja ocena: | |
Grafika: | zadowalający |
Dźwięk: | zadowalający |
Grywalność: | dobry |
Ogólna ocena: | |
Sugerowana cena w dniu publikacji testu: ok. 150 zł | |
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!