Second Son jest niczym jego główny bohater, Delsin Rowe. Nie jest idealny, ale nudzić się u jego boku nie będziesz. Właśnie takiej gry Playstation 4 brakowało!
świetny główny bohater; potęga dostępnych mocy i zróżnicowanie rozgrywki, jakie wprowadzają; genialna oprawa graficzna; bogate w detale środowisko gry; niesamowicie krótkie czasy wczytywania po zgonie; trudność starć; niezła ilość zadań pobocznych; mimika twarzy!; poziom oryginalnego jak i polskiego dubbingu
Minusyw dalszym ciągu słabiutki system wspinaczki po budynkach; miejscami kiepsko rozmieszczone punkty zapisu gry; dla niektórych – brak większego zróżnicowana w rozgrywce; typowe dla sandboksów, sporadyczne błędy z wpadaniem w elementy otoczenia
Panie i panowie z Sucker Punch Productions zdecydowanie mają za sobą kawałek growej historii. Wszystko zaczęło się dawno, dawno temu (1999 rok to już kawał czasu), od niepozornego Rocket: Robot on Wheels dla konsoli Nintendo 64. Chociaż gra poszczycić może się średnią z rzędu 81 % to szczerze wątpię, by jeszcze ktoś dzisiaj ją pamiętał bądź też głośno za nią wzdychał. Na szczęście 3 lata później Sucker Punch uderzyło ponownie, tym razem znacznie mocniej. Tak narodził się Sly. Ta kultowa postać będąca w zasadzie jedną z kilku twarzy PlayStation 2 trwale zapisała już wesołą ekipę z Seattle na kartach historii, zapoczątkowując związek studia z obozem Sony. Następny w kolejce był inFamous. Zdobył on co prawda swoich zwolenników na terenie PS3, ciągle jednak żyjąc nieco w cieniu takich kolosów jak Killzone, God of War czy przede wszystkim, Uncharted. Dzisiaj, w „epoce” PlayStation 4, gdzie Killzone: Shadow Fall nieco zawiódł, a Drake’a z Kratosem wyraźnie zaspali na premierę nowej konsoli, nieSławny ma wreszcie swoje pięć minut – i powiem wam jedno – wykorzystuje je rewelacyjnie!
Artysta Malarz
Delsin Rowe to artysta. Taki idący pod prąd i niepokorny, zawsze mający pod ręką swoje wierne puszki ze sprayem. Co innego Reggie, jego starszy brat – zasłużony policjant, gwiazda sportu z czasów szkolnych i wzór do naśladowania. Pomimo przeciwieństw rodzeństwo trzyma się blisko siebie, i to nie tylko ze względu na to, że Delsin ciągle widuje kraty od drugiej strony. Czasy zdecydowanie nie są wesołe, z całą tą zgrają „bio-terrorystów” biegających po okolicy i ściagającą ich paramilitarną organizacją D.U.P. Chłopaki stronią od tego zamieszania jak tylko mogą, uganiając się za sobą gdzieś na przedmieściach Seattle i wiodąc w miarę normalne życie w swojej lokalnej społeczności. Sielanka nie może jednak trwać zbyt długo, a w rozbiciu względnej normalności egzystencji braci pomoże roztrzaskujący się transporter z aresztowanymi Przewodnikami. Czytaj: ludźmi o niezwykłych umiejętnościach.
Jak nie trudno się domyślić Delsin również jest Przewodnikiem, i to takim wyposażonym w najbardziej kozacką moc ze wszystkich możliwych. Mówiąc krótko, dotykając dłoni innych bio-terrosytów po prostu przejmuje ich moce. W połączeniu z zamieszaniem powstałym po rozbiciu się furgonetki i znajdującym się w niej typem z mocą dymu, daje nam to już wiadomy finał. Na nieszczęście chłopa w okolicy szybko zjawia się też patrol DUP z samą przełożoną na czele, która to niemal z lotu posądza nas o kooperację ze zbiegiem i brzydko kaleczy bohatera i jego bliskich. Warto dodać, że robi to swoją własną mocą, bo status łowcy Przewodników wcale nie przeszkadza jej w posiadaniu własnego repertuaru osobliwych zdolności. Delsin dzięki nowym mocom z zadanych ran leczy się bardzo szybko, lecz jego ziomki nie mają już tyle szczęścia. Co więcej, obrażenia usunąć można tylko w ten sam sposób, w jaki zostały zadane. Plan jest więc prosty – znaleźć babsko i uścisnąć jej dłoń, w miarę boleśnie oczywiście, wrócić do domu i uleczyć wszystkich.
Nie da się ukryć, że fabuła Second Son jest naiwna niczym nieświadomy i nieskażony jeszcze złem tego świata przedszkolak. Motyw „hej, jedźmy do miasta i pożyczmy od niej tę moc!” co prawda świetnie wpisuje się w wesołkowy i lekkomyślny charakter Delsina, ale początkowo trudno było mi go przyswoić. W związku jednak z tym, iż komiksowość oraz szyta grubymi nićmi fabuła nie od dziś są jedną z głównych cech inFamousa, dałem sobie spokój z poważnym podejściem do opowiadanej historii i po prostu zacząłem delektować się tym, co w niej najlepsze – postaciami i zabawnymi dialogami pomiędzy dwójką braci. Różnica chrakateru jak i entuzjazm Delsina do jego nowych „zdolności” co rusz doprowadzają tu do jakichś słownych utarczek. Wszystko to dodatkowo wzmocnione jest przez jedną z lepszych animacji twarzy, jakie widziałem w życiu. I chociaż gdzieś tam po drodze pojawia się oczywiście sztampowy zwrot akcji, a tytuł powiela kilka klisz charakterystycznych dla superbohaterskich opowieści, to jednak snuta przez niego historia jest na tyle wyrazista, by zyskać status czegoś więcej, niż tylko elementu spajającego wszystko to kupy. A, i najważniejsze – znajomość fabuły poprzednich części naprawdę nie jest tu konieczna. Fani przygód MacGratha doszukają się nawiązań i smaczków dotyczących inFamous jeden i dwa (w szczególności za sprawą ok. jednogodzinnej przygody z DLC „Dziedzictwo Cole’a), ale Second Son to niemal całkowicie przedstawienie braci Rowe.
Czy wiesz, że:
|
Nie ma to jak w piaskownicy!
Kiedy nasz duet dotrze już do zawładniętego przez D.U.P miasta, gra zdąży obdarzyć nas pełnym zestawem podstawowych umiejętności superbohatera i ostatecznie wypuści z sideł sprytnie wplecionych samouczków. Tutaj też rozpocznie się właściwie mięsko, a więc rozgrywka oparta na doszlifowanym i przetesowanym na dwóch poprzednich częściach „szkielecie”. Poszukiwanie antagonistki jak i innych osób, od których to warto zwinąć moce przelata się więc ze swobodną eksploracją ślicznie wykonanego Seattle i odbijaniem jego dzielnic z łap bezwzględnych wojaków. Dokonujemy tego imając się różnych zadań pobocznych – atakując i neutralizując posterunki, uwalniając cywili błędnie uważanych za Przewodników czy malując ściany zmyślnymi rysunkami Delsina. Kiedy kontrola danego rejonu obniży się do 30 procent uruchomić można jeszcze coś, co twórcy nazwali mianem Ostatecznej Rozgrywki – a więc nic innego, jak delikatnie fabularyzowanego starcia z ostatnią, zdecydowanie przeważającą falą wrogich jednostek.
Po wypędzeniu wojska z danej dzielnicy odblokowujemy sobie możliwość szybkiej podróży, co zdecydowanie przydaje się w naszej misji eliminacji wszystkich ukrytych kamer, włóczączych się po ulicach przedstawicieli rosyjskiej mafii czy znanych fanom serii kiepskich muzyków. W nowej odsłonie powraca także kolekcjonowanie Odłamków (o których nieco więcej już za chwilę), a na „wymaksowaniu” produkcji zejdzie nam tu spokojnie grubo ponad 12 godzin. Czy będą to godziny pełne wypieków na twarzy czy też ziewania, zależy już całkowicie od nas. Lwia część misji opiera się tu na walce, poszukiwaniu, śledzeniu lub namierzeniu czegoś, a bieganie i szybowanie z miejsca na miejsce jest tu na porządku dziennym (w szczególności, gdy źle rozmieszczony checkpoint po zgonie wczyta nas pieruńsko daleko od celu). Mi ten pozorny brak różnorodności wcale jednak nie przeszkadzał. Wszystko to dzięki temu, co w inFamous zawsze było i w dalszym ciągu jest najważniejsze – rewelacyjnym mocom głównego bohatera.
Osoby obawiające się teraz o spoilery odnośnie zdobywanych podczas rozgrywki supermocy uspokajam – nie mam zamiaru zdradzić tu nic więcej ponad reklamowany już chyba wszędzie dym i neon. Kilka istotnych kwestii wciąż poruszyć trzeba, jako iż umiejętności Delsina i ich odpowiednie zbalansowanie (oraz różnorodność) stanowią klucz do satysfakcjonującej zabawy w Second Son. Każdy z odblokowywanych wraz z postępami fabuły zestawów dodaje do naszego repertuaru świeżą moc do szybkiego poruszania się po mieście, odmienną wersję ataku kontaktowego, zasięgowego, tzw. Ataku Ciężkiego (potężniejszej wersji strzału z ręki, ograniczonej liczbą użyć) oraz swoje wyobrażenie „Karmicznej Bomby”, a więc niezwykle potężnej i widowiskowej super-hiper-ultra mocy, ładowanej przez dobre bądź złe uczynki. Wspomniane wcześniej „Odłamki” w Second Son wykorzystujemy do rozwoju i „kupowania” nowych umiejętności bądź właściwości mocy już posiadanych – zwiększenia zasięgu bomby duszącej przeciwników, leczenia podczas ich obezwładniania czy spowolenienia czasu w trakcie „przycelowania” strzału z ręki. Opcji rozwoju jest tu sporo, jednak ostatecznie muszę nieco na nie ponarzekać. Co więc mi tak do końca nie gra?
Po pierwsze, wszystkie dostępne tu zestawy są do siebie dość podobne w użytkowaniu. Nie ma tak, iż z pojawieniem się nowej mocy mechanika gry zostaje wywrócona do góry nogami, bo każda z wykorzystujących inny „żywioł” umiejętności podąża całkiem podobną do porzedników ścieżką. Co gorsza, o ile np. taki neon pozostaje najlepszym rozwiązaniem do walki na dystans, to po zdobyciu trzeciej mocy dym przestał być moim wyborem „w zwarciu”. Zdobyłem wówczas coś o wiele lepszego. Jeśli by się tak uprzeć, trzecia moc wypada również lepiej jeśli chodzi o szybkie przemieszczanie się po mieście – a silna w tej strefie miała być przecież świetlista moc neonów. Nie jest tak, iż nowe moce zupełnie nokautują te pierwsze, ale zdecydowanie każda nowa umiejętność jest lepsza od poprzedniej – i nie mogę jednoznacznie powiedzieć, iż jest to dobre rozwiązanie. Osobiście wolałbym, by nowe umiejętności cechowały się przede wszystkim większą odmiennością, nie zaś zwiększoną siłą. Z tej jakże niezręcznej sytuacji twórcy starają się jednak wybrnąć za sprawą ograniczonej dostępności supertrików Delsina. W danej chwili możemy operować bowiem tylko jednym „pierwiastkiem”, a zmiany dokonujemy poprzez zassanie innej mocy z chakarketystycznego dla niej źródła. O ile jednak podczas eksploracji można spokojnie rozejrzeć się za tym, co interesuje nas w danej chwili najbardziej (komin, sklepowy neon) i przygotować się do starcia, o tyle w trakcie samej walki nie zawsze można pozwolić sobie na taką wybredność. Tym bardziej, iż tak na moje oko, wspomniane „źródła” nie dla wszystkich mocy są równie gęsto usiane.
W powstałym kotle miesza jeszcze bardziej to, że inFamous: Second Son to całkiem wymagająca produkcja. Z Rowe’a jest konkretny twardziel, jednak w obliczu przeważających sił wroga (działek, olbrzymów z minigunami czy miotających betonem dowódców) często trzeba tu czmychać bądź szukać okazji do podleczenia się. Najlepszą metodą na wylizanie się z ran (z czasem postać sama się uzdrawia) jest właśnie zmiana bądź zaciągnięcie świeżej porcji mocy z otoczenia. Chociaż początkowo byłem raczej wrogo nastawiony do tego rozwiązania (Cole miał w końcu wszystko naraz), w finale pochwalić muszę taktyczny element wkradający się do rozgrywki w związku z jego obecnością. Nawet na normalnym poziomie trudości, na którym to docelowo gra się uruchamia, co chwila robi się tu tak gorąco, że po prostu moce zmieniać trzeba – często i gęsto. Konstrukcje D.U.P obracają się w ruinę od celnych strzałów neonowymi pociskami, auta eksplodują, a my już znajdujemy się przy masce, by zaciągnąć unoszący się nad nią dym podreperowując stan zdrowia i dostępnego paska „użyć” naszych umiejętności. Moce mają kopa, ale to nie Prototype czy szalony Saints Row IV – ze sprytnym i flankującym nas wrogiem trzeba tu się liczyć i kombinować, wykorzystując to, co akurat mamy pod ręką.
Karma to (ocenzurowano)
Skoro mówimy o inFamous, musimy mówić również o Karmie i dualistycznym podziale na dobro i zło. Wyborów pomiędzy tymi dwoma ścieżkami dokonujemy niemal cały czas, zabijając bądź jedynie neutralizując wrogów, ratując i lecząc bezbronych czy też posyłając na lepszy świat protestujących przeciwko bio-terrorystom. Grubiej robi się w momentach, gdy określić trzeba się w temacie misji głównego wątku fabularnego. Przekonasz swoją nową, wyposażoną w niezwykłe moce przyjaciółkę, że zabijanie handlarzy narkotyków to ciągle zabijanie i jest „be”, czy też pozwolisz jej pójść o krok dalej, i razem wyskoczycie na rzeź niewiniątek? Wybór należy do Ciebie, a każda akcja zasila nasz pasek Karmy, powoli przemieniając nas w postać arcyłotra lub superbohatera. Delsin Rowe to nie wiedźmin i w neutralność po prostu nie opłaca się tutaj bawić – awansowanie na kolejne karmiczne poziomy odblokowuje nam nowe moce do wykupienia, co zupełnie mimochodem prowadzi do jeszcze większej zabawy.
I chociaż chciałoby się, by nasze wybory w grze miały o wiele większe znaczenie na przebieg wydarzeń, by mocy było jeszcze więcej, a Sucker Punch wreszcie nauczyło się jak poradzić sobie z tym nieszczęsnym systemem wspinaczki po otoczeniu (tutaj jest z tym gorzej niż było), inFamous: Second Son to i tak przekozacka produkcja. Totalnie odjechana wizualnie, dająca tak kochane przeze mnie poczucie swobody, z świetnym protagonistą i jego umiejętnościami. Jeśli pod Twoim telewizorem znajduje się już PlayStation 4 po prostu nie wyobrażam sobie, by za chwilę nie miała wylądować tam i kopia z Second Son. Jeśli szukaliście ostatnio okazji do zasilenia swojego paska Karmy dobrą decyzją, zakup nowego inFamousa będzie Waszym strzałem w dziesiątkę.
Moja ocena: | |
Grafika: | super |
Dźwięk: | zadawolający plus |
Grywalność: | dobry |
Ogólna ocena: | |
Sugerowana cena w dniu publikacji testu: ok. 250 zł |
Komentarze
76Wlasnie chwile pogralem i nie ma porownania do niczego w co gralem na PC (najblizej tomb raider jesli idzie o silnik).
Na zadnym filmiku nie widac jak dobrej jakosci sa tekstury i modele - kawał dobrej roboty.
Animacja postaci bardzo dobra (aczkolwiek na poczatku ciezko przywyknac do sposobu w jaki nasz bohater skacze :D )
Poznie jjuz sam miod :)
CO do wody w INFAMOUS masz akurat racje nie wyglada pieknie, ale z tego co widze grajac w te gre, wystepuje tam naprawde sporadycznie, wiec da sie przezyc, nie ma gry idealnej.
Ale dajac gre GTA 4 z ICEnchancera, to przegiecie, lepiej porownaj to do GTA 4 takiego jaki powstał, to że fani GTA postanowili wziac w rece swoja ulubiona gre i zrobili cos takiego to calkiem inna bajka, bo sam bawilem sie tym czyms, tylko ze moj gtx 780 nie potrafi tego przelknac ;) wiec jaki sens by porownywac 2x titan itp do konsoli ;) nijaki.
Wiem ze co niektorzy nie moga przebolec tego ze to gra na konsoli, ale uwierzcie mi wyglada naprawde slicznie, nie mozna brac statycznych obrazkow z najgorszych momentow wyszukanych z gry i przedstawianie tego jako : TAK TA GRA WYGLADA.
Gra jest tak dobrze zrobiona że jakies takie najmniejsze mankamenty kompletnie nie przeszkadzaja, w grze sporo sie dzieje, kamera caly czas sie zmienia, biegasz skaczesz, latasz, to nie GTA gdzie jedziesz 20 min autem z punktu A do punktu B.
Raz jeszcze napisze to co juz napisalem, ze jest to jeden piekniejszych jak nie najpiekniejszy SANDBOX do tej pory, czy sie to komus podoba czy nie, nie jestem fanbojem konsol, bo gram na PC i KONSOLI podchodze do tego bardzo uczciwie, GRA WYGLADA NAPRAWDE REWELACYJNIE.
Człowieku twórcy sami się wypowiadają, że przygotowali kilka predefiniowanych scenerii :D
Jak osiągniesz odpowiedni moment w grze to gra "doczyta" inne tekstury i np zniknie deszcz, to wszystko, wiem bo gram :D
Crysis 3 nie ma podejsscia = odpadlem :D :D :D
You made my day :)
Nie znasz sie to sie nie wypowiadaj, i nie pij tego bo pozniej widujesz realtimowe zmiany aury w Infamous, dobre :P
Pracuje w jednej z największych firm IT na świecie i wiecie na jakich platformach grają ludzie którzy zarabiają 20000złota/m-c - i maja za darmo od firmy takie kompy jak mało kto z nas?
Na PS3 a teraz pomału PS4. Po prostu traktujemy PC do pracy bo zabawy wiele tu nie ma.
Jak ktoś twierdzi że grafika inFamous to lipa i 3 letni PC by to pociągnął niech się nad sobą ostro zastanowi.
Wiem że gimbazie tato kupił PC i teraz będą pierdzielić że PC najlepszy i wogole gry z PS4 to na tablecie z biedronki bedą chodzić. A prawda taka że dzieciarni nie stać na konsolę za 2k i żal im dupę ściska.
Czy to przypadek że go użytkowników konsol w polsce to 30+ tak jak u mnie w firmie. I oczywiście panowie z mojej firmy zajmujący się grafiką i programowaniem wzdychaja nad inFamousem i Killzonem bo po prostu to lamusy.
Eeech szkoda gadać. Odpalam swoje stare dobre 50 cali samsunga i idę grać.
słaby AA, bliski LOD i mydło w tle, w Infamous dobrze wyglada tylko to co blisko niestety, pop-up obiektow i te nieznosne przycinki... :/
Z prochu powstałem, w proch znów się obrócić :D
Mniej więcej można zobaczyć jakość gry i efektów itp.
http://www.gamersyde.com/hqstream_infamous_second_son_neon_night-31704_en.html
CORE I7-3770/// 8GB/// GTX 780
żona używa do Autocada