Microsoft Surface Laptop jest odważną próbą zdobycia segmentu rynku laptopów klasy premium. Zdanie to może i jest nieco niezgrabne, ale mam wrażenie, że w takiej formie najlepiej oddaje efekt tej próby. Dlaczego? Teoretycznie Surface ma wszystko, czego można oczekiwać od tego rodzaju sprzętu. Wygląda rewelacyjnie, jest świetnie wykonany, ma nawet designerski wyróżnik w postaci pokrytego Alcantarą panelu roboczego, czyniący go urządzeniem jedynym w swoim rodzaju.
Surface jest bardzo poręczny, solidny, wytrzymały i naprawdę dobrze pracuje się na nim poza domem, czy biurem. Bateria spokojnie wystarczy na 8-9 godzin realnej pracy, co pozwala na pozostawienie zasilacza w domu, co jeszcze poprawia i tak już wysoką ocenę jego mobilności. Korzystałem z niego pisząć artykuły w pociągu, oglądałem filmy na Netflixie i słuchałem muzyki (głośniki są naprawdę niezłe!) i w tym zakresie też nie mam do czego się przyczepić. Microsoft stanął na wysokości zadania także jeśli chodzi o ekran. Jego 13,5-calowy PixelSense jest bardzo jasny (400 cd/m2), oferuje bardzo dobre odwzorowanie kolorów, głęboki kontrast i dobrze obsługuje się go dotykiem. Także klawiatura jest wyjątkowo wygodna, co szczególnie dla mnie jest istotne, gdyż na tym opiera się w znacznej mierze moja praca.
Czemu więc piszę tak, jakby zaraz miało pojawić się jakieś wielkie "ale" przekreślające wszystkie wcześniejsze zalety? Cóż, może i nie przekreśli, ale jednak "ale" mam w zanadrzu, a Microsoft sam jest sobie w tym względzie winien. Doskwiera między innymi mała liczba złączy, a przede wszystkim brak czytnika kart pamięci i portu USB typu C. Rozumiem, że jest taka tendencja i poszczególni producenci (pozdrowienia dla Apple) ograniczają ich liczbę, ale jako użytkownik wolałbym mieć do dyspozycji większy wybór niż jedno USB, mini DisplayPort i gniazdo słuchawkowe. Z tym jednak można żyć i da się do tego przyzwyczaić.
Główną bolączką jest system Windows 10S. Pozornie wyglądający tak samo jak zwykłe okienka, ale mający sporo ograniczeń. Brak możliwości instalowania aplikacji spoza sklepu Microsoftu, to coś, co na chwilę obecną jest zbyt znaczącym obniżeniem funkcjonalności laptopa. Microsoft zapewnia, że wszystko czego potrzebujemy można tam znaleźć, ale rzeczywistość jest zgoła inna. Brak alternatywnych aplikacji obejmuje także przeglądarki, czyli konieczność przesiadki na przeglądarkę Edge, z którą też nie zawsze było mi po drodze (nie wspominając o domyślnej, i niezmienialnej, przeglądarce Bing). Oczywiście wiem, że można za darmo przejść na Windows 10 Pro (do końca marca 2018 roku), ale ze względu na uzgodnienia z Microsoftem nie mogłem tego zrobić na egzemplarzu testowym. Muszę więc opierać się na swoich wrażeniach z obcowania z 10S.
Aby jednak nie być jednostronnnym, doceniam ideę za nim stojącą. Zdecydowanie większe bezpieczeństwo (wszystkie aplikacje w sklepie Microsoftu muszą spełniać określone standardy), brak ryzyka zawirusowania komputera, stabilność pracy systemu oraz dłuższy czas pracy na baterii - to są niezaprzeczalne zalety Windows 10S. Jeśli też wystarczą nam podstawowe aplikacje takie jak pakiet Office, Netflix, Spotify, odtwarzacz wideo, czy proste edytory grafiki, to "eska" będzie służyć nam dobrze.
Z tych wszystkich względów jestem rozdarty w ustaleniu końcowej oceny. Z jednej strony chciałbym się zachwycić tym laptopem tak, jak na to zasługuje, ale suma wspomnianych przeze mnie kwestii uniemożliwia mi to. Jednocześnie mam wrażenie graniczące z pewnością, że wystarczy przesiadka na Windows 10 Pro, aby te niedogodności usunąć. A skoro dokona jej zapewne każdy, kto zdecyduje się na zakup Surface Laptopa, to wówczas podsumowanie tej recenzji będę mógł zakończyć w miejscu, gdzie pojawiło się "ale".
W przeciwnym razie Microsoft Surface Laptop zachwycać będzie jedynie jak Słowacki u Gombrowicza, a zasługuje na znacznie więcej.
Ocena końcowa:
- przepiękna stylistyka
- doskonała jakość wykonania
- wygodna klawiatura
- bardzo dobry ekran dotykowy PixelSense
- długi czas pracy na baterii
- cicha praca i niskie temperatury obudowy
- niezłe głośniki
- darmowe przejście na Windows 10 Pro (do końca marca 2018 roku)
- system Windows 10S
- mała liczba złączy
- brak czytnika kart pamięci
- brak dostępu do podzespołów
Komentarze
28Potem byly strony internetowe ze zlosliwym kodem i gdzies tam na koncu trojany.
Wiec kwestia bezpieczenstwa jest tutsj troszeczke niedopowiedziana IMO.
To nie jest tak ze ten system jest super bezpieczny bo nie mozna instalowac aplikacji spoza sklepu MS. System jest ciut bardziej bezpieczny bo uzytkownik ktory nie ma pojecia co robi nawet jak zacznie klikac w co popadnie to nie zainstaluje sobie rippera do dvd ktory wsadzi mu spyware plus inne niespodzianki.
W chwili obecnej jednym z najwiekszych zagrozen nie sa wcale wirusy. Tylko utrata danych logowania (phishing) oraz niestety coraz bardziej popularny cyber ransom. Wanna Cry nie wymagal od uzytkownika zadnych specjalnych uprawnien ani pozwolenia na instalacje.
Wystarczy podeslac podrobiony pdf zeby zaczely sie problemy.
O ile Windows defender jest calkiem niezlym antywirusem, idealny niestety nie jest.
A blokowanie instalacji innych aplikacji niz zatwierdzone przez MS nie zalatwi tutaj sprawy bezpieczenstwa.
Jeszcze jedno, MS chyba zapomnial o lekcji jakiej udzielila mu EU. Zablokowanie mozliwosci instalacji dowolnej przegladarki i niemozliwosc zmiany domyslnych ustawien wyszukiwarki jest dokladnie tym za co EU dowalila im kare w przeszlosci...wtedy to tez byl windows i nawet wypuscili specjalna wersje ktora wporwadzala mozliwosc wyboru.
Teraz tez chyba chca dostac po lapach ?
Jedyną wadą jest ograniczony dostęp do podzespołów komputera ale powoli staje się to "niestety" standardem.
Po drugie kwestia systemu.. Jak redaktor zauważył 10s ma pewne bolączki wynikające z naszego przyzwyczajenia do "tradycyjego" systemu...Pomyślałem JA rezygnując na początku z instalacji 10pro.. Wszystko szło zgodnie z planem, kiedy to EDGE kazał mi potwierdzić moją dorosłość poprzez konto, aby zalogować się na pocztę na ONECIE, który według EDGE jest portalem "+18". Przelewając czarę goryczy s zamieniła się na "pro".
I tu można było zauważyć delikatne zmiany. Bateria w trybie"Najwyższa wydajnośc" czas pracy na baterii względem wersji "S" spadł o jakieś 1-2h. Nie zmieniła się jednak sytuacjia w momencie korzystania z "OSZCZĘDZANIA ENERGII", które ogranicza maksymalną jasność ekranu, aktywność dysku oraz zegary procesora. Spokojnie osiągam dziennie 10h pracy przy otwartej przeglądarce, Exelu, Spotify, itp. Wynik doskonały i nie zamieniłbym go na żaden inny.
Dźwięk.. Polecam niedowiarkom udanie się do sklepu i odpalenia jakiegokolwiek pliku z YT. Można spokojnie zorganizować jakąś małą domówkę.. :D
Co do ilości złącz polecam zestawienie z Macbookiem, do którego KONIECZNYM jest użycie HUB-A dedykowanego jedynie z logiem giganta z Cupertino.
Ja kupiłem za 40zł Chińskiego Hub-a z 4x USB 3.0, Ethernet i dodatkowym zasilniem dla dysków zewnetrznych. Kiedy go używam? W domu. W terenie jest mi kompletnie nie potrzebny. Również warto w tym przypadku wspomnieć o Touchpadzie, których nie cierpiałem w momencie korzystania z laptopów >2000zł, a do którego zdążyłem się przyzwyczaić w kilka minut w Nowym Surfacie. Niczym nie odstaje od Applowskich rozwiązań.
A no u CUPHEAD całkiem ładnie chodzi dla chcących pograć od czasu do czasu :D
Pozdrawiam
A Crysis 3 pójdzie na tym ?