Testujemy Motorola One czyli przedstawiciela programu Android One, który kosztuje 1099 złotych. Ponownie zastanawiamy się czy cena jest adekwatna do możliwości tego skądinąd bardzo ładnego smartfona.
- przedstawiciel programu Android One,; - atrakcyjny wygląd i dobra jakość wykonania,; - niezły dźwięk z głośnika i przez słuchawki,; - dobry wyświetlacz (i to pomimo, że tylko HD),; - niezłej wydajności akumulator,; - slot na dwa SIMy i kartę microSD,; - jest port słuchawkowy i złącze USB typu C,; - dobrej jakości wideo 4K,; - niezłe zdjęcia na ekranie smartfona, ale…
Minusy…nieprzewidywalny aparat potrafi je nader często zepsuć,; - słabo działający HDR w aparacie (z nielicznymi wyjątkami),; - chipset to mimo wszystko „tylko Snapdragon 625” i…; … z pewnych rozrywek trzeba będzie zrezygnować,; - wyświetlacz obserwowany pod dużym kątem wzdłuż przekątnych wyświeca czernie,; - cena, która utrudnia konkurowanie z innymi.
W trakcie testów smartfona HMD, miałem okazję zapoznać się też z komfortem pracy z Motorola One. To inny z przedstawicieli programu Android One (czyli telefony z czystym Androidem), który z daleka (bo już nie z bliska) przypomina Nokię 7.1. W Motoroli One zastosowano podobnych rozmiarów i proporcji (19:9) co w Nokii ekran, ale o mniejszej rozdzielczości, która wynosi 720 x 1520 pikseli. Wgłębiając się w specyfikację zauważymy, że chipset jest słabszy, a praktyka pokaże, że ekran nie tylko rozdzielczością się różni.
Niemniej Motorola One to smartfon, który kupimy za 1099 złotych, czyli sporo mniej niż magiczne 1500 złotych. Analizując przymioty Motoroli One spróbujemy sobie odpowiedzieć na pytanie, jak bardzo możemy obniżyć swoje wymagania co do smartfona, jednocześnie nie tracąc wiele z komfortu pracy z urządzeniem. Dlatego dość często będę odnosił się do produktu HMD, którego recenzję macie jeszcze świeżo w pamięci.
Motorola One z zewnątrz
Choć Motorola One to smartfon z prawie dolnej półki cenowej (zahaczający o średnią) producent dołożył starań by przypominał on flagowce. Dolna krawędź, gdzie mamy port USB typu C i dwa grille, które przesłaniają mikrofon (jeden) i głośnik (drugi), przypomina na przykład flagowce Huawei P20 Pro.
Również obiektywy w podwójnym aparacie (więcej o nim na 3 stronie recenzji) umieszczono w pobliżu krawędzi tak jak we wspomnianym flagowcu. Na tylnej ściance znajdziemy też czytnik linii papilarnych (można powiedzieć, że czasy gdy czytniki w tanich smartfonach mogły sprawiać problemy to już odległa przeszłość) z wyraźnym logo Motoroli. Mały drobiazg, który niewiele wnosi do użyteczności, ale jak widać dla producenta istotny.
Fortepianowa czerń obudowy i połysk ekranu dodają elegancji
Rozmieszczenie pozostałych elementów (przyciski, slot na karty i mikrofon) jest podobne jak w Nokii 7.1. Mamy więc złącze słuchawkowe i mikrofon na górnej krawędzi. Przycisk włączania (czytnik linii papilarnych jest tylko czytnikiem) i regulacja głośności znalazła się na prawej krawędzi, a po przeciwnej stronie mamy slot. W przeciwieństwie do wcześniej testowanego smartfona mamy slot długi czyli z dwoma tackami na karty nanoSIM i oddzielną tacką na kartę microSD.
Gabaryty Motoroli One są podobne jak większości smartfonów z ekranem 5,9 cala (de facto jest on identycznych wymiarów co ten w Nokii 7.1, ale każdy producent inaczej zaokrągla przekątną). W tym przypadku to 150 x 72 x 8 mm przy wadze 162 gramy. Smartfon dobrze leży w dłoni (moje pierwsze niezbyt pozytywne wrażenie było jednak zbyt pochopne), a w porównaniu z Nokią 7.1 podstawowa różnica to łagodniejsze krawędzie na styku z powierzchniami ekranu i tylnej ścianki.
Tylna ścianka jest tutaj szklana, co jest kolejnym dowodem na próbę przypodobania się miłośnikom smartfonów wyglądających „luksusowo i drogo”. Biorąc z zamkniętymi oczami w dłoń Motorolę One poczujemy jakby była to mniejsza wersja Huawei P20 Pro (mam na myśli właśnie ten model, a nie P20). Wystarczy jednak otworzyć oczy by zobaczyć coś co dla wielu osób będzie sporą wadą tego smartfona.
Ekran tylko HD+ z szerokim wcięciem
Brak możliwości usunięcia programowo wcięcia, czyli jego zamarkowania czarnym kolorem wyświetlacza (nie tylko wtedy gdy robią to aplikacje) może być uznany za sporą wadę. W Motoroli One niestety nie możemy zrobić właśnie tej rzeczy, a na dodatek wcięcie jest dość szerokie. Takie typowo jabłkowe, a nie takie jak w Huawei i im podobnych flagowcach.
Z każdej strony mamy miejsce na cztery ikony powiadomień, ale po lewej stronie wyświetlana godzina zabiera tyle miejsca, że miejsci się tam już tylko jedna ikonka i sygnalizacja dodatkowych komunikatów. Nie dostaniemy tutaj też powiadomień wizualnych w postaci mikrodiody LED obok słuchawki. Jest za to LED, który zadziała jak latarka.
Ekran Motorola One nie grzeszy jasnością podobnie zresztą jak ten w Nokii 7.1, ale do zastosowań wewnątrz pomieszczeń nie potrzebujemy nic więcej. Na zewnątrz smartfon sprawował się przyzwoicie, w silnym słońcu poddając się podobnie jak inne smartfony tej klasy.
Tym co trzeba stwierdzić, choć nie trzeba traktować tego jako wady, jest domyślne dostosowanie interfejsu do wyświetlania stosunkowo dużych czcionek. To właśnie z tego powodu Motorola One daje się poznać jako smartfon z ekranem o mniejszej rozdzielczości, co dostrzeżemy przeglądając menu czy witryny internetowe z dużą ilością tekstowych informacji. Podczas rozrywek (filmy, gry) rozdzielczość niższa niż FullHD jest dostrzegalna (oczywiście nie dla każdych oczu), ale już nie jest dokuczliwa (wszystko zależy od tego czy lubimy jak wszystko, łącznie z czcionkami jest małe).
W przypadku wideo dużo zależy też od jakości materiału, który zechcemy odtworzyć na naszej Motoroli One. Poza tym przyda się punkt odniesienia. Gdy będziemy go mieli, zobaczymy że filmowe czernie są całkiem mocne, ale też mają smolisty charakter. Teoretycznie osłabia on odbiór szczegółów w cieniach, ale w tym przypadku jest to nawet pożądane.
W skrócie rzecz ujmując nie dostajemy wybitnego ekranu, ale nie będziemy go traktować jako słabą stronę smartfona. Wręcz przeciwnie jak na ekran HD (rozdzielczość w pionie w orientacji do filmów) wypada on bardzo pozytywnie. Kolory, którymi domyślnie raczy nas Motorola One należą do tych cieplejszych i również mogą spodobać się wielu odbiorcom.
Z ekranem można pracować w okularach z polaryzacją, jednak nie próbujcie zbyt wiele oczekiwać po cieniach gdy spoglądacie się na ekran pod bardzo dużym kątem wzdłuż przekątnej. Nie każdy to dostrzeże, bo też taka orientacja ekranu jest mało wygodna.
Chipset czy pamięć, co jest ważniejsze?
Takie oto pytanie możemy sobie zadać spoglądając się na specyfikację smartfona. Wcześniej testowana Nokia 7.1 miała Snapdragona 636 ale tylko 3 GB RAM i 32 GB pamięci masowej. Motorola One mimo że sporo tańsza serwuje nam 4 GB RAMu i 64 GB pamięci masowej. Na tyle dużo, by nie myśleć od razu o stosowaniu dodatkowej karty microSD.
Z kolei chipset Snapdragon 625, serce Motoroli One, to niżej pozycjonowany układ. Osiem rdzeni taktowane jest zegarem 2,0 GHz co w porównaniu z 1,8 GHz w Snapdragonie 636 laikowi może wydać się sposobem na zniwelowanie różnic konstrukcyjnych. Na tyle by w codziennym użytkowaniu nie dostrzegał szczególnych różnic pomiędzy Motorolą i „szybszą” Nokią.
Niezależnie od tego jakie zobaczycie na kolejnej stronie wyniki testów, Motorolę używałem trochę dłużej bo chciałem przekonać się, czy mogę odłożyć na dłużej topowy smartfon i korzystać wyłącznie z czegoś pokroju Motorola One.
Doszedłem do wniosku, że „raczej nie”, ale to nie wydajność była elementem, który przeważył. Biorąc pod uwagę tylko ten czynnik, mógłbym z Motoroli One korzystać jeszcze długie miesiące. I zapewne tak też może czynić wiele osób. Motorola One pokazała też, że 64 GB pamięci wbudowanej jeszcze można uznać za optimum, które daje spokój gdy zapełniamy ją kolejnymi zdjęciami i aplikacjami.
Szybkie ładowanie i nie za głośny, ale dobry dźwięk
W zestawie z Motorola One nie dostaniemy słuchawek. Nawet takich najprostszych, bo producent uważa, że smartfon ten zasługuje na pracę z lepszym akcesorium niż to dołączane fabrycznie. Faktycznie korzystanie ze słuchawek w Motoroli One to duża przyjemność, nie jest za głośno, ale też dostajemy czysty nie zniekształcony dźwięk (sporo w nim niskich tonów, ale nie kosztem reszty pasma). Również korzystając z wbudowanego głośnika musimy liczyć się z solidnym jego pogłaśnianiem w wielu scenariuszach (ale to wina raczej wolniej rosnącego nagłośnienia niż maksymalnej głośności, choć Nokia 7.1 jest w tym przypadku dużo głośniejsza). W tym przypadku Motorola One ponownie odwdzięcza się niezłym dźwiękiem.
Dużo istotniejsze jest najważniejsze akcesorium w zestawie (drugim są plastikowe plecki ochronne), szybka ładowarka 15W, która pozwoli szybko uzupełnić zapasy energii. Te gromadzone są w niewymiennym (czy to już nie aksjomat) akumulatorze o pojemności 3000 mAh. I od sprawdzianu tego elementu smartfona jak i porównania wydajności z innymi smartfonami zaczniemy praktyczny sprawdzian Motoroli One.
Bo szczerze rzecz ujmując podobnie jak wcześniej testowany przedstawiciel programu Android One ze stajni HMD, także i Motorola One nie ma do zaoferowania czegoś wyjątkowego. Ba nawet jest bardziej przeciętna niż Nokia 7.1, ale czasem w przeciętności może kryć się siła. Zobaczmy.