Najgorsze gry – chyba każdemu z nas zdarzyło się kiedyś w nie zainwestować. I choć najchętniej byśmy w ogóle o tym nie wspominali, to ciężko wyzbyć się ich z pamięci. Trudno pojąć bowiem na co liczyli ich twórcy. Oto nasza lista gier-rozczarowań I połowy 2020. Ku przestrodze.
Dopiero połowa roku, a już tyle wpadek!
Rok 2020 jest wredny – to wszyscy wiedzą. Ale jeśli wydaje Wam się, że growy świat stanowi jakieś pocieszenie dla ponurej tegorocznej rzeczywistości, to tylko częściowo macie rację. Pewnie, znaleźliśmy na sklepowych półkach już parę hitów w stylu Doom Eternal, Ghost of Tsushima czy The Last of Us: Part II… A jednak oprócz tego parę razy też się grubo nacięliśmy.
No tak, bo nie wszystko co pięknie błyszczy w opakowaniu lub na zwiastunach, jest równie piękne po odpaleniu na konsoli czy pieca (o czym możecie się przekonać choćby zaglądając do naszego rankingu gier). Mimo że dopiero połowa roku za nami, już utopiliśmy kasę w niejednej produkcji tak naprawdę nie wartej swojej ceny. Dla bezpieczeństwa Waszych funduszy, polecamy przejrzeć naszą listę. Zwłaszcza, że znajdziecie na niej zarówno kompletne wtopy, jak i gry po prostu niedopracowane, które być może za parę miesięcy staną się hitami, ale na razie jeszcze nie warto zawracać sobie nimi głowy.
Są tu i remastery, i filmowe adaptacje, symulatory, gry ambitne, z wysokim budżetem i niskim… Krótko mówiąc, w naszym zestawieniu chyba każdy znajdzie coś (nie) dla siebie. Zapraszamy do lektury! Bo chociaż kupować tych gier nie warto, to poczytać o nich – jak najbardziej!
Nie wszystko co pięknie błyszczy w opakowaniu lub na zwiastunach, jest równie piękne po odpaleniu na konsoli czy pieca. Mimo że dopiero połowa roku za nami, już utopiliśmy kasę w niejednej produkcji tak naprawdę nie wartej swojej ceny.
Jakie kryteria braliśmy pod uwagę sporządzając naszą listę najgorszych gier 2020 roku?
- jakość wykonania
- poziom dopracowania przez twórców produktu końcowego
- rozbudzone przez wydawce nadzieję i stopień, w jakim zostały zaspokojone
- oryginalność
- stosunek jakości do ceny
Które gry zasłużyły sobie (naszym zdaniem) na miano najgorszych w 2020 roku?
- Warcraft III: Reforged
- Mafia II Edycja Ostateczna
- Overpass
- Blood Rage: Digital Edition
- Disaster Report 4 Summer Memories
- Those Who Remain
- One Punch Man: A Hero Nobody Knows
- The Dark Eye: Book of Heroes
- Cooking Mama: Cookstar
- Waking
- Summer in Mara
- Hunting Simulator 2
- Fast & Furious Crossroads
Warcraft III: Reforged
Chętnie zapomnielibyśmy o tym potężnym rozczarowaniu z początku roku, ale Blizzard postarał się, żebyśmy tak łatwo nie puścili go w niepamięć. W związku z tym Warcraft III: Reforged musiał znaleźć się na naszej liście. Jest to bowiem wzorcowy przykład na to, jak sknocić remastera, i to w dodatku murowanego pewniaka. A przecież wydaje się, że nie tak łatwo to zrobić. Czy nie starczy podkręcić rozdzielczości, trochę podrasować menu i ewentualnie wstawić paru nowych modeli?
Chyba właśnie w taki sposób myślał o tym Blizzard i pewnie dlatego wykuł na nowo Warcrafta III idąc po linii najmniejszego oporu . Zrezygnowano więc z filmowych wstawek (co gorsza, szumnie zapowiadanych w zwiastunach), mapy odświeżono na słowo honoru albo wcale, do tego jeszcze zostawiono mnóstwo bugów… No, można by wymieniać i wymieniać, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że połączono serwery ze starym Warcraftem III i praktycznie udaremniono wszelkie próby powrotu do oryginału. I jak tu zapomnieć o wersji Reforged, skoro zostaliśmy na nią po prostu skazani?
Mafia II Edycja Ostateczna
Kiedy po gamingowym świecie gruchnęła wieść o odświeżonej Mafia Trilogy, wielu fanów gangsterskich klimatów zaczęło zacierać ręce. Na pierwszy ogień, wbrew chronologii, poszła ciepło wspominana przez fanów „dwójka” i… raz dwa przekłuła balon żywionych względem niej oczekiwań. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że wielbiciele starej dobrej Mafii 2 od razu przykleili do nowej wersji łatkę „Glitch Edition”. Bo rzeczywiście, błędów było co niemiara i odnowiona grafika niekiedy ginęła pod ich nawałą . Nie pomógł też fakt, że pozostawiono wiele topornych rozwiązań z oryginału, dotyczących na przykład sterowania.
No właśnie, ale czy na tej podstawie Mafia II Edycja Ostateczna można uznać za jedną z najgorszych gier 2020 roku? Powiedzmy, że dostaje od nas ten tytuł tymczasowo i bardzo chcemy jej go zabrać, kiedy tylko twórcy połatają niedopatrzenia (już się za to zresztą zabrali). Wtedy też z czystym sumieniem polecimy jej zakup. Na razie jednak… Chyba trochę szkoda kasy.
Overpass
Wiadomo, że kiedy się tworzy tytuł, który ma wyciskać z gracza siódme poty, wszystko musi chodzić gładko jak w dobrze zmontowanym silniku. Overpass z jednej strony stawia przed nami niebywałe wyzwania, z drugiej jednak serwuje nam też sporo większych czy mniejszych niedopatrzeń i błędów.
System nagradzania nie działa tak dobrze jak powinien, bugi są tutaj na porządku dziennym i zawodzi nawet to, co powinno być najmocniejszą stroną symulatora off-roadu, czyli fizyka. Koniec końców, nie da się powiedzieć, że to produkcja kompletnie spartaczona, ale sporo zabrakło, żeby świetny pomysł pożenić z równie dobrym wykonaniem. A szkoda, bo taki SnowRunner od konkurencji udowadnia, że nawet grzęznąc kołami w błocie można się doskonale bawić… Coż, może Overpass 2 (o ile kiedykolwiek powstanie) odkupi grzechy „jedynki”.
Blood Rage: Digital Edition
Cyfrowa adaptacja gry planszowej to trudny orzech do zgryzienia. Wielu już się na tym wyłożyło i, niestety, twórcy Blood Rage: Digital Edition także. Z jednej strony widać olbrzymie przywiązanie do planszówkowej konwencji, z drugiej jednak… W cyfrowej wersji gdzieś zniknął duch analogowego pierwowzoru.
Coś wyraźnie nie zagrało przy przejściu z planszy na ekran, a co gorsza, sytuację pogarszają dodatkowo błędy, nieprzyjazne użytkownikowi rozwiązania i grafika, która nie rzuca na kolana. Na razie nie ma sensu sięgać do portfela, ale za jakiś czas…może? W końcu fundament jest rewelacyjny, może więc da się to i owo połatać i podciągnąć tę adaptację do poziomu, na jaki zdecydowanie zasługuje.
Disaster Report 4 Summer Memories
Disaster Report 4 Summer Memories to jeden z tych tytułów, które miały ogromny potencjał, ale nie wykorzystały go w najmniejszym stopniu. Historia bohaterskiej dziewczyny w mieście dotkniętym trzęsieniem ziemi mogłaby przytrzymać nas przy ekranie na długie godziny… Ale tego nie zrobiła. Czemu?
Pierwszy z powodów widać od wejścia – tak, chodzi o grafikę, która z pewnością zrobiłaby furorę, ale jakieś 10 lat temu. Inne kwestie, które przesądziły o porażce tego tytułu to dziwaczne zadania, fabularne i mechaniczne niedociągnięcia czy pozorne wybory (i to w grze, która koncentruje się na wyborach). Twórcy wprawdzie próbowali się jeszcze ratować technologią VR, ale z goglami czy bez, ten tytuł po prostu nie jest wart swojej ceny.
Those Who Remain
Kto zamawiał klimatyczny horrorek z garścią ciekawych zagadek i moralnych dylematów? Ach, tylko, że w tym akurat pływa mucha. A nawet kilka. Mówiąc wprost, Those Who Remain zapowiadało się nieźle, ale mechaniczne niedociągnięcia, frustrujące zagrywki twórców, mało wciągająca fabuła i pomysły zapożyczone z innych tytułów grozy nie zachęcały do dłuższego pozostania przy tej opowieści. Zresztą i tak jest to niemożliwe, bo przejście całości zajmuje raptem parę godzin. Trochę mało, żeby zainwestować w Those Who Remain, prawda? No, chyba, że macie odłożoną gotówkę, z którą naprawdę nie wiecie co zrobić. Albo jesteście takimi fanami horrorów, że obok żadnego nie potraficie przejść obojętnie.
One Punch Man: A Hero Nobody Knows
W tej gatunkowej hybrydzie można znaleźć sporo dalekowschodniego szaleństwa, humoru (starczy wspomnieć, że tytułowy bohater wszystkich powala jednym ciosem), spektakularnych scen walki i opowieści z rodzaju „od zera do bohatera”. No właśnie, niby atrakcji nie brakuje, ale jakoś nie sklejają się one w spójną całość. Nawet gatunkowo trudno tę produkcję jednoznacznie zaszufladkować.
Czy to bijatyka? Na pewno! Gra akcji? Trochę też. RPG? Hm… Może… I bynajmniej ta hybrydowość nie wychodzi One Punch Man na plus. Wprawdzie nie jest to gra zupełnie beznadziejna, ale naprawdę trudno nam znaleźć argument za tym, żeby wydać na nią ciężko zarobione pieniądze. Zwłaszcza, że dobrych bijatyk na rynku od groma, a elementy innych gatunków tutaj po prostu sprawdzają się słabo.
The Dark Eye: Book of Heroes
Klasyczne erpegi zawsze w cenie… No tak, ale jak się przyjmuje klasyczną formułę, to trzeba gdzieś indziej znaleźć przynajmniej szczyptę oryginalności. Tymczasem oparte na papierowym niemieckim RPG The Dark Eye: Book of Heroes ma z tym poważne problemy. Widok – izometryczny, jak wszędzie, walki – oparte na nudnych do bólu rzutach kośćmi, uniwersum – niby rozbudowane, ale wciągające tylko dla największych fanów, a same zasady rozgrywki – zawiłe, oj, zawiłe.
Krótko mówiąc, gdy spojrzy się na konkurencyjne tytuły, takie jak Divinity: Original Sin 2, Torment: Tides of Numenera czy Pillars of Eternity, The Dark Eye: Book of Heroes wypada dosyć blado. O ile więc nie jesteśmy fanami papierowego pierwowzoru, raczej pożałujemy wydanych pieniędzy.
Cooking Mama: Cookstar
Odłóżcie te wszystkie Soulsy, Tsushimy i inne Deathstrandingi, w które właśnie gracie. Nadchodzi Cooking Mama: Cookstar, symulator gotowania! No dobra, nie ma co przesadzać z tymi złośliwościami, bo w końcu na tej kanwie też można wznieść całkiem ciekawe tytuły (Overcooked najlepszym tego przykładem). Tyle tylko, że tej nudnawej produkcji na Nintendo Switch ani trochę się to nie udaje.
Co gorzej, niedługo po jej premierze pojawiły się oskarżenia, że w kodzie gry zakopana jest koparka kryptowaluty, a do tego jej twórcy bezprawnie wykorzystali część utworów. Efekt? Cooking Mama: Cookstar została wycofana ze sprzedaży. Co prawda na krótko, ale pewien niesmak pozostał.
I pomyśleć, że taką aferę rozpętała seria minigierek, które miały wykorzystać moc konsolki Nintendo Switch, i jej słynnych joyconów, do krojenia papryki, wyciskania czosnku, smarowania tostów… Wiecie co? Szczerze to już lepiej te pieniądze, które mielibyście wydać na Cooking Mama: Cookstar, zainwestować w realny kurs gotowania. Otrzymacie podobną zabawę, tyle że ze sto razy lepszą.
Waking
Najgorsze są te gry, które podchodzą do tematu ambitnie jak diabli, z artystyczną wizją i śmiertelną powagą, a potem popisowo się na tym wszystkim wykładają, jak bohater komedii na skórce od banana. Tak właśnie się stało z Waking. Trzeba oddać twórcom, że jakiś tam zamysł mieli. Miała to być mieszanka gier poetyckich i nastawionych na zabawę emocjami w stylu Everybody’s Gone to Rapture z… Soulsami (i pewnie można by na upartego wskazać jeszcze parę inspiracji pokroju That Dragon, Cancer).
No, tak, tyle, że tutaj wszystko zmieszano ze sobą w jakąś ciemną papkę, która w dodatku wygląda jakby miała być tytułem startowym na Xboxa 360. Krótko mówiąc, masochistom, dla których Soulsy są zbyt pogodne, przystępne i uczciwe – polecamy. Cała reszta może schować portfele z powrotem do kieszeni.
Summer in Mara
Na niektóre gry można z łatwością machnąć ręką, ale innych trudno odżałować. Takie jest właśnie Summer in Mara. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że to jedna z tych perełek na Nintendo Switch w rodzaju najnowszej odsłony The Legend of Zelda lub Animal Crossing: New Horizons. Niestety, dłuższa znajomość z tym tytułem obnaża wszystkie jego słabości – od powtarzalności rozgrywki po niechlujne wykonanie pełne większych i mniejszych błędów. Ach, szkoda!
Jednak nadzieja w nas nie umiera i chociaż na razie żal inwestować w Summer in Mara, może nadejdzie taki dzień, kiedy twórcy połatają ten tytuł, przebudują trochę i… Może wtedy pojawi się ta magia, której tak by się chciało, a której na razie wciąż w Summer in Mara brakuje.
Hunting Simulator 2
Strzelanie w grach to podstawa. Nawet niewinna Lara Croft lubi od czasu do czasu nafaszerować wroga ołowiem. Ale realistyczne strzelanie w konwencji polowania to już zupełnie inna para kaloszy. Hunting Simulator 2 podejmuje właśnie ten niełatwy temat i to… bez większego sukcesu. Jest wprawdzie lepiej niż w „jedynce”, ale brak wyzwań i wolne tempo owocuje nieznośną nudą.
Nawet Amerykanie, którzy szaleją na punkcie łowów na grubego zwierza, wytykają tej produkcji mankamenty. A to już, niestety, coś znaczy. Jasne, jakoś przy Hunting Simulator 2 można się zrelaksować (zwłaszcza głaszcząc psiaka, który towarzyszy nam w polowaniach), ale czy nie lepiej wydać kasę na inną formę wirtualnego odpoczynku? W końcu nie jest to jedyna gra z malowniczymi widokami i mnóstwem spluw.
Fast & Furious Crossroads
Mimo że po growych adaptacjach kinowych blockbusterów nigdy nie spodziewamy się wiele, Fast & Furious Crossroads udało się rozbudzić oczekiwania fanów samochodowej serii. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Dostaliśmy produkt, w którym fabuła jest miałka, fizyka zawodna, a przewijająca się przez ekran plejada aktorów… no cóż, znane z Szybkich i wściekłych gwiazdy wyglądają tak, jakby ktoś najpierw je zamordował, potem zmumifikował i dopiero w tym stanie przeniósł do wirtualnego świata. Zamiast inwestować szmal w tę wydmuszkę pomalowaną w barwy znanej marki, lepiej już chyba odłożyć uzbieraną kwotę na wydanie filmowej sagi na płytach Blu-ray.
A do końca roku jeszcze szmat czasu… Strach się bać!
No i dobrnęliśmy do końca tej drogi przez mękę. Czy może być jeszcze gorzej? Niestety, tak. Wszak rok 2020 jeszcze się nie skończył. Wyobraźcie sobie, że właśnie w tej chwili ktoś gdzieś partaczy jakąś grę i za parę tygodni lub miesięcy będzie chciał nam ją sprzedać. Brr! Aż dreszcz przechodzi po plecach. Na szczęście przed tymi tytułami, które już się ukazały możemy się jakoś ustrzec. My wystosowaliśmy swoje ostrzeżenie, a Wy przed jakim niefortunnym zakupem chcielibyście ostrzec innych?
Tak też potrafią wyglądać gry w 2020 roku - Outer Worlds w wydaniu na Nintendo Switch potrafi nieźle wystraszyć.:) Całe szczęście, że gra na pozostałych platformach jest naprawdę dobra. Inaczej też wylądowałaby pewnie na naszej liście
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Na jakie gry 2020 roku warto czekać? Oto najgorętsze tytuły II połowy 2020 roku
- Gry, które zaostrzą Ci apetyt na Cyberpunk 2077
- Najlepsze gry na PC ostatnich lat - TOP 10
Komentarze
7poczekam
Sprawdź na