Nokia Lumia 520 to budżetowa konstrukcja i to tak bardzo, że nie znajdziemy tu nawet diody sygnalizującej status smartona. Powtarzamy to sformułowanie aż do znudzenia, ale nie można o tym zapominać. W cenie około 650 złotych możemy wybaczyć pewne niedociągnięcia we wzornictwie, mniej solidne materiały czy słabszą ogólną jakość wykonania. Testy dowiodły, że również z pomocą tanich materiałów konstrukcyjnych daje się zrobić smartfon, który nie tylko wygląda solidnie, ale również może za taki być uznany w swojej kategorii cenowej.
Kluczem do sukcesu jest w tym przypadku wygląd plastikowego (bo jakże mogłoby być inaczej) tylnego panelu. Można go zdjąć, ale po złożeniu razem z resztą smartfona mamy wrażenie kontaktu z monolityczną (jednoczęściową) obudową. I co najważniejsze świetnie spasowaną.
Jakość wykonania: dobry Ergonomia: dostateczny plus Sterowanie dotykiem: dobry plus |
Tylny panel nie jest co prawda najwyższej jakości i z czasem może się wyślizgać na krawędziach. Jednak w tym przypadku nie powinno to tak nam przeszkadzać, gdyż krawędzie są bardzo łagodne. Czy da się uszkodzić tylną ściankę? Prawdę mówiąc, podobne obawy można mieć w stosunku do niektórych znacznie droższych smartfonów. Prostota obudowy Nokii Lumia 520 sprawia, że nawet długotrwałe użytkowanie nie powinno wpłynąć negatywnie na wizerunek smartfona. Jedyną obawę wiążemy z operacjami wkładania i wyjmowania karty SIM i mikroSD. Zdejmowanie tylnego panelu wymaga pewnej wprawy i siły. Gdy nie będzie to częsta operacja to nie ma co się martwić. Wielokrotne zdejmowanie tylnego panelu może jednak doprowadzić, choć trudno to nam potwierdzić, do powstania luzów w mocowaniu obudowy do smartfona. A właśnie brak takich w nowym smartfonie decyduje o pozytywnym wrażeniu przy pierwszym kontakcie.
Przyjrzyjmy się teraz Nokii Lumia 520 ze wszystkich stron. Najpierw przedni panel z wyświetlaczem IPS LCD o przekątnej 4” i rozdzielczości 800 x 480 pikseli. Cała przednia ścianka przesłonięta jest szybką zakrywającą ekran. Ramka wyświetlacza nie jest najwęższa, ale nie powinno to nam przeszkadzać, zwłaszcza że smartfon leży dość dobrze w dłoni. Choć zaokrąglony tylny panel to zwykle gwarancja ślizgania się smartfona, to w tym przypadku sytuację w dużym stopniu ratuje matowe wykończenie. Taki plastik po prostu pewniej trzyma się, nawet w spoconej dłoni, niż błyszczącą obudowę.
Podobnie jak w każdej innej Lumii mamy tu jedynie dotykowe przyciski systemowe (niepodświetlane) oraz obok logo Nokia sensor oświetlenia i zbliżeniowy. Nie ma za to obiektywu przedniej kamery, co poniekąd świadczy o typowo budżetowym charakterze smartfona. Jedyny mikrofon znajduje się na krawędzi obudowy pomiędzy przyciskami Windows i Wyszukiwania Bing. W trakcie filmowania będzie go nam raczej trudno zasłonić.
Sam ekran jak wspomnieliśmy, wyposażono w bardzo czuły ekran dotykowy. Faktycznie to nie tylko wybieg marketingowy. Zgadzamy się z tym, co mówi Nokia. Z dotykowym panelem możemy pracować w rękawiczkach, a także z pomocą naszego testowego ołówka bądź końcówki długopisu. Jest jednak jedno „ale”. Nie możemy dopuszczać do zbytniego zatłuszczenia szybki wyświetlacza LCD, bo to bardzo szybko negatywnie wpływa na komfort dotykowej obsługi.
Na tylnej ściance znajdziemy umieszczony centralnie obiektyw aparatu cyfrowego. Kąt widzenia odpowiadający ogniskowej 28 mm i jasność f/2.4 to bardzo przyzwoite parametry. Niemniej zastosowana optyka nie zasłużyła na opisanie jej logo Carl Zeiss. A to wiele mówiące spostrzeżenie.
Również głośnik znalazł się na tylnej ściance. Ścianka jest zaokrąglona (ma podobny profil jak w HTC Windows Phone 8S), a zatem kładąc smartfon na twardej powierzchni, nie wytłumimy dźwięku z głośnika. Inaczej ma się sprawa w przypadku miękkiej powierzchni. W tym przypadku będzie on brzmiał już dość głucho.
Lewa boczna ścianka nie ma żadnych otworów, na dolnej znalazło się złącze mikroUSB, a na górnej umieszczony z boku port słuchawkowy. Wszystkie przyciski, o tradycyjnym dla Nokii Lumia układzie, znalazły się na prawej krawędzi smartfona. To zarazem jedyne plastikowe i błyszczące elementy obudowy. Korzystanie z przycisków nie sprawiało nam problemów, aczkolwiek komfort pracy nie ocenimy lepiej niż przeciętny.
Sam korpus smartfona nie wyróżnia prawo- lub lewo-ręcznych użytkowników. Za to ułożenie anten już tak. Znalazły się one na dole obudowy i obok przycisków regulacji głośności, co faworyzuje praworęcznych. To jednak tylko teoria. Sposobów trzymania smartfona jest znacznie więcej niż mamy dłoni.
Po zdjęciu tylnej ścianki, co jak już wiemy, jest dość niewdzięczną operacją, uzyskamy dostęp do slotu karty pamięci i SIM. Obie złącza są w standardzie mikro. By wymienić karty, należy wyjąć akumulator.
Głośnik/dźwięk: dobry |
Dźwięk, jaki usłyszymy ze wbudowanego głośnika w Nokii Lumia 520, odpowiada charakterowi smartfona. Nie oznacza to jednak, że jest kiepski. Jak na tę kategorię cenową jest on przyzwoity. Dotyczy to również słuchawek, jednak lepiej zainwestować w inny niż standardowy zestaw słuchawkowy, gdy jakość odsłuchu jest dla nas istotnym kryterium. Nie nabierzmy się na zdjęcia Nokii Lumia 520 z lepszymi modelami dousznych słuchawek. W zestawie są jedynie podstawowe pchełki o bardzo przeciętnej jakości dźwięku.
Głośność oceniamy bardzo dobrze. Zarówno przy rozmowach telefonicznych, jak i odtwarzaniu muzyki. Nieco słabiej w przypadku dołączonych słuchawek, choć zapas regulacji jest wystarczająco duży.
Zawartość zestawu jest bardzo standardowa. Smartfon, słuchawki z mikrofonem, ładowarka i krótki kabelek USB. No właśnie, naszym zdaniem zbyt krótki, jakby Nokia chciała podkreślić tym elementem, że kupiliśmy podstawowy model smartfona Lumia. Na szczęście ładowarka ma swój własny długi przewód ze złączem mikroUSB.